odwaga tanieje - plenią się herosi
Posted: Sun Dec 16, 2012 6:56 pm
odwaga tanieje - plenią się herosi
Nie cierpię na antykomuszą ani antysolidaruszą, ani na antyreligijną obsesję.
Robi mi się jednak niedobrze, kiedy słyszę o rozliczaniu, przepraszaniu, dymisji za byle gawno,
przy pomocy tych narzędzi tzw. opozycja destabilizuje rządy w kraju.
INTERESUJĄ MNIE NIE BYŁE, ALE AKTUALNE I PRZYSZŁE ZAGROŻENIA.
Walkę z nieboszczką komuną zostawiam trupojadom.
Opozycja, która przeszkadza rządowi w pełnieniu jego roli - to nie opozycja, to sabotażyści, wrogowie państwa.
Rydzyk i Kaczyński są nieprzyzwoici, działają na szkodę Polski i polskości,
dziwię się "prawdziwym" Polakom i katolikom - jak można przełknąć taką porcję jadu i głupstwa.
Chamstwo i głupstwo w pisiomaryjnych pochodach,
zdominowanie mózgu przez emocje i mięśnie w narodowych - to zagrożenie narodową katastrofą.
Sejmokracja, sanacja, demokracja ludowa, niepodległa demokracja...
pod każdą z tych form rządzenia można działać mądrze i głupio, przyzwoicie i nieprzyzwoicie.
Wszędzie są ludzie przyzwoici i nieprzyzwoici, wszędzie przeważają przeciętni, pospolici,
którzy troszczą się głównie o siebie, nie wychylają się, kurwiąc się cichuteńko i prawie niewinnie,
ograniczając się do maleńkich dobrych uczynków i maleńkich świństewek.
Dzięki potulnej przeciętności trwał socjalizm, trwały rządy kacze,
dzięki nim hitleryzm mógł opanować Niemcy – i Niemcy pod jego sztandarami dokonali nadludzkich zbrodni.
Represje dyktatorskich reżimów paraliżują narody strachem – odwaga kosztuje wtedy bardzo wiele i stać na nią nielicznych.
W miarę słabnięcia represyjności systemu odwaga tanieje – i nagle w Solidarności jest 10 milionów antykomunistów,
kiedy komuna zupełnie legła – cały naród staje się zaciekłą, waleczną, heroiczną antykomuną.
W 1970 wzburzona klasa robotnicza w gdańskich Fosforach całe popołudnie i nockę lepiła postulaty, których za dnia nikt nie chciał przeczytać.
W roku 80, kiedy odwaga znacznie potaniała, komitety strajkowe zyskały twarz czyli liderów, ale...
kiedy ogłoszono dekret o stanie wojennym, znowu, jak w roku 70 decyzję o strajku generalnym podjął wiec –
na powołanie komitetu strajkowego odwagi brakło.
W kolejną grudniową rocznicę wszystkie środki masowego ogłupiania stękają i biadolą,
zamiast z dystansu, na chłodno, analizować nową historię,
która - TYLKO NIEZAKŁAMANA – może dla zdolnych do refleksji być nauczycielką życia.
Nie cierpię na antykomuszą ani antysolidaruszą, ani na antyreligijną obsesję.
Robi mi się jednak niedobrze, kiedy słyszę o rozliczaniu, przepraszaniu, dymisji za byle gawno,
przy pomocy tych narzędzi tzw. opozycja destabilizuje rządy w kraju.
INTERESUJĄ MNIE NIE BYŁE, ALE AKTUALNE I PRZYSZŁE ZAGROŻENIA.
Walkę z nieboszczką komuną zostawiam trupojadom.
Opozycja, która przeszkadza rządowi w pełnieniu jego roli - to nie opozycja, to sabotażyści, wrogowie państwa.
Rydzyk i Kaczyński są nieprzyzwoici, działają na szkodę Polski i polskości,
dziwię się "prawdziwym" Polakom i katolikom - jak można przełknąć taką porcję jadu i głupstwa.
Chamstwo i głupstwo w pisiomaryjnych pochodach,
zdominowanie mózgu przez emocje i mięśnie w narodowych - to zagrożenie narodową katastrofą.
Sejmokracja, sanacja, demokracja ludowa, niepodległa demokracja...
pod każdą z tych form rządzenia można działać mądrze i głupio, przyzwoicie i nieprzyzwoicie.
Wszędzie są ludzie przyzwoici i nieprzyzwoici, wszędzie przeważają przeciętni, pospolici,
którzy troszczą się głównie o siebie, nie wychylają się, kurwiąc się cichuteńko i prawie niewinnie,
ograniczając się do maleńkich dobrych uczynków i maleńkich świństewek.
Dzięki potulnej przeciętności trwał socjalizm, trwały rządy kacze,
dzięki nim hitleryzm mógł opanować Niemcy – i Niemcy pod jego sztandarami dokonali nadludzkich zbrodni.
Represje dyktatorskich reżimów paraliżują narody strachem – odwaga kosztuje wtedy bardzo wiele i stać na nią nielicznych.
W miarę słabnięcia represyjności systemu odwaga tanieje – i nagle w Solidarności jest 10 milionów antykomunistów,
kiedy komuna zupełnie legła – cały naród staje się zaciekłą, waleczną, heroiczną antykomuną.
W 1970 wzburzona klasa robotnicza w gdańskich Fosforach całe popołudnie i nockę lepiła postulaty, których za dnia nikt nie chciał przeczytać.
W roku 80, kiedy odwaga znacznie potaniała, komitety strajkowe zyskały twarz czyli liderów, ale...
kiedy ogłoszono dekret o stanie wojennym, znowu, jak w roku 70 decyzję o strajku generalnym podjął wiec –
na powołanie komitetu strajkowego odwagi brakło.
W kolejną grudniową rocznicę wszystkie środki masowego ogłupiania stękają i biadolą,
zamiast z dystansu, na chłodno, analizować nową historię,
która - TYLKO NIEZAKŁAMANA – może dla zdolnych do refleksji być nauczycielką życia.