INNI I JA – MIŁOŚĆ, PRZYJAŹŃ, WSPÓŁŻYCIE
Posted: Thu Jan 24, 2013 6:38 am
INNI I JA – MIŁOŚĆ, PRZYJAŹŃ, WSPÓŁŻYCIE
(z braku dostępu do witryny - całość na FB)
Nie znam ludzi doskonałych. Z tego powodu może nie mam też kompleksów z tytułu jakiejkolwiek wady czy defektu, który mój jest.
Jestem bezkompleksowy i tylko z bezkomleksowymi jest mi dobrze.
Staram się nie kłamać, to w znaczący sposób zwiększa komfort życia – nie muszę pamiętać, dla kogo jaka wersja kłamstwa była przeznaczona.
Staram się być wierny zasadom, które sobie, żyjąc i doświadczając, zbudowałem i które wpisały się w moje JA,
które to JA podlega nieustającej korekcie o nowe doświadczenia.
Nie szukam znajomości i przyjaźni wśród głupców, szukam kontaktu z lepszymi, mądrzejszymi od siebie.
Cierpię, że mam za mało czasu na ROZMOWĘ.
Miłość, wiara, przyjaźń – to nie są rzeczy, które można zaprogramować, którymi się rządzi.
Tak samo jest z antypatią, niesmakiem czy obrzydzeniem.
Nie dziwię się ludziom dla których nie jestem upragnionym kompanem, nie mam im tego za złe.
To jest reakcja naszej biologii i psychiki na otoczenie, szerzej – na bodźce zewnętrzne.
Miłość, wiarę, przyjaźń należy, uważam, manifestować z umiarem, nie są to bowiem stany wieczne.
Uzewnętrznianie reakcji negatywnych, jeśli bodźce nie są zdecydowanie zbyt natrętne,
należy schować pod skórę, a najlepiej nie wypuszczać ich z duszy.
Żadnego człowieka spośród przyjaciół nie obraziłem świadomie ani nie upokorzyłem,
spośród nieprzyjaciół – bardzo się starałem – by też nie.
Moi przyjaciele są ludźmi dobrej woli – to jest podstawowy warunek przyjaźni,
a tacy ludzie rozumieją innych ludzi dobrej woli –
oni rozumieją, że bliźnich się nie obraża. Jakiś przypadek niezręczności, jakieś fopa (faux pas),
to tylko źle ubrana dobra intencja.
(z braku dostępu do witryny - całość na FB)
Nie znam ludzi doskonałych. Z tego powodu może nie mam też kompleksów z tytułu jakiejkolwiek wady czy defektu, który mój jest.
Jestem bezkompleksowy i tylko z bezkomleksowymi jest mi dobrze.
Staram się nie kłamać, to w znaczący sposób zwiększa komfort życia – nie muszę pamiętać, dla kogo jaka wersja kłamstwa była przeznaczona.
Staram się być wierny zasadom, które sobie, żyjąc i doświadczając, zbudowałem i które wpisały się w moje JA,
które to JA podlega nieustającej korekcie o nowe doświadczenia.
Nie szukam znajomości i przyjaźni wśród głupców, szukam kontaktu z lepszymi, mądrzejszymi od siebie.
Cierpię, że mam za mało czasu na ROZMOWĘ.
Miłość, wiara, przyjaźń – to nie są rzeczy, które można zaprogramować, którymi się rządzi.
Tak samo jest z antypatią, niesmakiem czy obrzydzeniem.
Nie dziwię się ludziom dla których nie jestem upragnionym kompanem, nie mam im tego za złe.
To jest reakcja naszej biologii i psychiki na otoczenie, szerzej – na bodźce zewnętrzne.
Miłość, wiarę, przyjaźń należy, uważam, manifestować z umiarem, nie są to bowiem stany wieczne.
Uzewnętrznianie reakcji negatywnych, jeśli bodźce nie są zdecydowanie zbyt natrętne,
należy schować pod skórę, a najlepiej nie wypuszczać ich z duszy.
Żadnego człowieka spośród przyjaciół nie obraziłem świadomie ani nie upokorzyłem,
spośród nieprzyjaciół – bardzo się starałem – by też nie.
Moi przyjaciele są ludźmi dobrej woli – to jest podstawowy warunek przyjaźni,
a tacy ludzie rozumieją innych ludzi dobrej woli –
oni rozumieją, że bliźnich się nie obraża. Jakiś przypadek niezręczności, jakieś fopa (faux pas),
to tylko źle ubrana dobra intencja.