przechodzą dumni i durni – ich to nie dotyczy
Posted: Sun Jan 27, 2013 10:04 am
Przed Świętami „pożyczyłem” osobie, która pracuje i opiekuje się niepełnosprawnym dzieckiem, "rozkosznych Świąt" -
i zaraz zdałem sobie sprawę z absurdalności życzeń, z mojej głupoty…
Gdzie indziej widzę życzenia przeznaczone dla osoby niewyzdrawialnej, życzenia zdrowia…
a noga raczej nie odrośnie, ani głowa. No, niech to będzie zdrowie jako wolność od grypy czy bólu zęba…
Kiedy w rodzinie pojawia się człowiek z poważniejszym defektem,
świat wali się rodzinie na głowę,
rodzina zostaje sama z ciężarem, bardzo często z ciężarem ponad siły.
Rodzina zostaje sama, CZĘSTO MATKA NIEPEŁNOSPRAWNEGO DZIECKA ZOSTAJE SAMA, ojciec jest dodatkowym balastem.
Wobec heroizmu matek, wielu mężczyzn okazuje się być płcią słabą, często nieprzyzwoitą.
Wobec heroizmu matek, Kościół bywa, by nie powiedzieć - jest , instytucją nieodpowiedzialną,
by nie powiedzieć – nieprzyzwoitą.
Przechodzimy beztrosko i dumnie wobec nieszczęścia, wobec samotności – to nas nie dotyczy!
Wtem okazuje się, że pada na nas, których cudze nieszczęście nie dotyczyło,
czujemy się raptem pępkiem świata, któremu świat winien śpieszyć z pomocą już, natychmiast…
A świat nas nie dostrzega.
Wszyscy przechodzą beztrosko i dumnie obok naszego nieszczęścia, wobec naszej samotności,
przechodzą dumni i durni – ich to nie dotyczy.
Chciałbym w Bibliotece Społecznej zebrać ludzi porażonych nieszczęściem, bezradnych, ze Stogów.
Może da się jakoś policzyć, razem poszukać sposobu ulżenia sobie w życiu, znalezieniu zajęcia, sensu...
Jedna z osób w takiej sytuacji myśli nad treścią stosownego ogłoszenia.
W ciągu lutego można by się policzyć, w marcu zrobić spotkanie.
Kto mógłby tę akcję rozpętać, kto mógłby jej patronować? PCK? MOPR?
i zaraz zdałem sobie sprawę z absurdalności życzeń, z mojej głupoty…
Gdzie indziej widzę życzenia przeznaczone dla osoby niewyzdrawialnej, życzenia zdrowia…
a noga raczej nie odrośnie, ani głowa. No, niech to będzie zdrowie jako wolność od grypy czy bólu zęba…
Kiedy w rodzinie pojawia się człowiek z poważniejszym defektem,
świat wali się rodzinie na głowę,
rodzina zostaje sama z ciężarem, bardzo często z ciężarem ponad siły.
Rodzina zostaje sama, CZĘSTO MATKA NIEPEŁNOSPRAWNEGO DZIECKA ZOSTAJE SAMA, ojciec jest dodatkowym balastem.
Wobec heroizmu matek, wielu mężczyzn okazuje się być płcią słabą, często nieprzyzwoitą.
Wobec heroizmu matek, Kościół bywa, by nie powiedzieć - jest , instytucją nieodpowiedzialną,
by nie powiedzieć – nieprzyzwoitą.
Przechodzimy beztrosko i dumnie wobec nieszczęścia, wobec samotności – to nas nie dotyczy!
Wtem okazuje się, że pada na nas, których cudze nieszczęście nie dotyczyło,
czujemy się raptem pępkiem świata, któremu świat winien śpieszyć z pomocą już, natychmiast…
A świat nas nie dostrzega.
Wszyscy przechodzą beztrosko i dumnie obok naszego nieszczęścia, wobec naszej samotności,
przechodzą dumni i durni – ich to nie dotyczy.
Chciałbym w Bibliotece Społecznej zebrać ludzi porażonych nieszczęściem, bezradnych, ze Stogów.
Może da się jakoś policzyć, razem poszukać sposobu ulżenia sobie w życiu, znalezieniu zajęcia, sensu...
Jedna z osób w takiej sytuacji myśli nad treścią stosownego ogłoszenia.
W ciągu lutego można by się policzyć, w marcu zrobić spotkanie.
Kto mógłby tę akcję rozpętać, kto mógłby jej patronować? PCK? MOPR?