tekst NIE DO PUBLIKACJI
Posted: Sun Feb 10, 2013 4:34 pm
Tekst – łapanie myśli w trakcie innych zajęć, nie do publikacji.
Co autor chce przez to powiedzieć:
Żeby Polska nie zeszła na psy, to znaczy -
żeby życie w niej nie było udręką, z której wyjściem jest emigracja lub bezlitosne ograbianie bliźnich -
b y się utrzymać na powierzchni, KONIECZNA JEST większa bezinteresowność
i społeczna aktywność. Nikt nas w tym dziele nie wyręczy.
Jaki sens ma piękno kwiatu, jeśli nie podzieli się on nektarem z owadem,
jeśli nikt pięknem jego nie będzie się delektował, jeśli nie zostanie zapłodniony, nie wyda owocu?
To było o kwiatach i muszce, a teraz o człowieku w Polsce -
Polaku i Obywatelu (niekoniecznie Polaku) i Polsce.
Wyzwoliliśmy sobie, Siostry Polki i Bracia Polacy, Ojczyznę spod zmurszałego radzieckiego jarzma, by ją rozpieprzyć, przejeść…
Skubie nas każdy kombinator, wyłudzacz, bankier - przy pomocy detalicznych sprzedawczyków spośród nas.
Do pełnego rozpieprzenia pozostał LOT, PKP, Poczta Polska, spółdzielczość mieszkaniowa…
NIE DO UTRZYMANIA JEST POLSKA W TAK SPRZEDAJNYM KLIMACIE!
W „odzyskiwaniu” swojego mienia niezłe miejsce ma Kościół katolicki, którego funkcjonariusze starają się „jakoś wyżywić”,
by nas móc skutecznie prowadzić do szczęścia wiecznego.
Skubią nas historyczne rody i ci, co za ojczyznę cierpieli lub stękali cierpienie udając, każąc sobie za to płacić.
Marginalizujemy się skutecznie, degradując przemysł, flotę, banki, naukę, oświatę…
Chwała Boża i Matki Przenajświętszej i Krzyża Świętego trwa tylko niezmiennie,
a nawet wzbiera w niby-oblężonej twierdzy księdza Rydzyka, Jarosława Kaczyńskiego i Czcigodnego Episkopatu, i Zakonnych Bożych Sług.
Troska o zbawienie dusz jest niewspółmiernie dla nas ważniejsza od troski o doprowadzenie do porządku państwa;
troska o „realizowanie się” jest znacznie dla nas ważniejsza od troski o doprowadzenie do porządku państwa.
Z bogoojczyźnianego wzdychania i stękania,
z bohaterskich śpiewów czy leśnych i ulicznych maskarad państwo nie ma nic.
Nie ma z tego ani jednego mieszkania, ani kilometra nowej drogi, ani jednego nowego szpitala...
z samorealizowania się samotnego, najpiękniejszego nawet kwiatu, Państwo nie ma nic.
Plebs Rzymu i Konstantynopola miał igrzyska i nieco chleba,
my naród Solidarności, plebsiejemy, chamiejemy i odczłowieczamy się na własne życzenie,
ilość pozyskanych przez Polaków dyplomów dewaluuje dyplomy, dyplomowany plebs pozostaje plebsem.
SZACUNEK DLA SIEBIE
to
szacunek dla własnego państwa,
szacunek dla własnego prawa,
stanowienie realistycznego prawa, ufającego człowiekowi,
szacunek dla rzetelnej pracy, szacunek dla władzy…
Co autor chce przez to powiedzieć:
Żeby Polska nie zeszła na psy, to znaczy -
żeby życie w niej nie było udręką, z której wyjściem jest emigracja lub bezlitosne ograbianie bliźnich -
b y się utrzymać na powierzchni, KONIECZNA JEST większa bezinteresowność
i społeczna aktywność. Nikt nas w tym dziele nie wyręczy.
Jaki sens ma piękno kwiatu, jeśli nie podzieli się on nektarem z owadem,
jeśli nikt pięknem jego nie będzie się delektował, jeśli nie zostanie zapłodniony, nie wyda owocu?
To było o kwiatach i muszce, a teraz o człowieku w Polsce -
Polaku i Obywatelu (niekoniecznie Polaku) i Polsce.
Wyzwoliliśmy sobie, Siostry Polki i Bracia Polacy, Ojczyznę spod zmurszałego radzieckiego jarzma, by ją rozpieprzyć, przejeść…
Skubie nas każdy kombinator, wyłudzacz, bankier - przy pomocy detalicznych sprzedawczyków spośród nas.
Do pełnego rozpieprzenia pozostał LOT, PKP, Poczta Polska, spółdzielczość mieszkaniowa…
NIE DO UTRZYMANIA JEST POLSKA W TAK SPRZEDAJNYM KLIMACIE!
W „odzyskiwaniu” swojego mienia niezłe miejsce ma Kościół katolicki, którego funkcjonariusze starają się „jakoś wyżywić”,
by nas móc skutecznie prowadzić do szczęścia wiecznego.
Skubią nas historyczne rody i ci, co za ojczyznę cierpieli lub stękali cierpienie udając, każąc sobie za to płacić.
Marginalizujemy się skutecznie, degradując przemysł, flotę, banki, naukę, oświatę…
Chwała Boża i Matki Przenajświętszej i Krzyża Świętego trwa tylko niezmiennie,
a nawet wzbiera w niby-oblężonej twierdzy księdza Rydzyka, Jarosława Kaczyńskiego i Czcigodnego Episkopatu, i Zakonnych Bożych Sług.
Troska o zbawienie dusz jest niewspółmiernie dla nas ważniejsza od troski o doprowadzenie do porządku państwa;
troska o „realizowanie się” jest znacznie dla nas ważniejsza od troski o doprowadzenie do porządku państwa.
Z bogoojczyźnianego wzdychania i stękania,
z bohaterskich śpiewów czy leśnych i ulicznych maskarad państwo nie ma nic.
Nie ma z tego ani jednego mieszkania, ani kilometra nowej drogi, ani jednego nowego szpitala...
z samorealizowania się samotnego, najpiękniejszego nawet kwiatu, Państwo nie ma nic.
Plebs Rzymu i Konstantynopola miał igrzyska i nieco chleba,
my naród Solidarności, plebsiejemy, chamiejemy i odczłowieczamy się na własne życzenie,
ilość pozyskanych przez Polaków dyplomów dewaluuje dyplomy, dyplomowany plebs pozostaje plebsem.
SZACUNEK DLA SIEBIE
to
szacunek dla własnego państwa,
szacunek dla własnego prawa,
stanowienie realistycznego prawa, ufającego człowiekowi,
szacunek dla rzetelnej pracy, szacunek dla władzy…