człowieczy los
Posted: Wed Apr 03, 2013 6:34 am
Wczoraj do Biblioteki weszła staruszka, chce się rozliczyć z biblioteką, z której korzystał jej syn.
Nie była to nasza biblioteka, kieruję ją więc do biblioteki miejskiej...
Rozpłakała się. Ma 86 lat, niedawno straciła drugiego syna, 60-latka, który miał ją pochować.
Ona już nigdzie nie pójdzie, teraz tylko musi iść z papierkiem do przychodni.
W przychodni pomogłem jej wypełnić papier, że nie upoważnia nikogo do zasięgania informacji o swoim stanie zdrowia.
W bibliotece miejskiej oddałem karty biblioteczne, konto jej i syna było czyste.
Ona słabo słyszy, ma kłopoty z głową. Siedzi teraz tylko przy oknie i płacze...
Syn zostawił sporo książek, może przyjdę, może zabiorę wszystkie, jej są niepotrzebne.
Poszedłem wieczorem, przyniosłem jeden plecak, dzisiaj pójdę po kolejny...
Wkrótce sąd... Co robić? Do domu starców? - pyta.
Nie wiem.
Nie była to nasza biblioteka, kieruję ją więc do biblioteki miejskiej...
Rozpłakała się. Ma 86 lat, niedawno straciła drugiego syna, 60-latka, który miał ją pochować.
Ona już nigdzie nie pójdzie, teraz tylko musi iść z papierkiem do przychodni.
W przychodni pomogłem jej wypełnić papier, że nie upoważnia nikogo do zasięgania informacji o swoim stanie zdrowia.
W bibliotece miejskiej oddałem karty biblioteczne, konto jej i syna było czyste.
Ona słabo słyszy, ma kłopoty z głową. Siedzi teraz tylko przy oknie i płacze...
Syn zostawił sporo książek, może przyjdę, może zabiorę wszystkie, jej są niepotrzebne.
Poszedłem wieczorem, przyniosłem jeden plecak, dzisiaj pójdę po kolejny...
Wkrótce sąd... Co robić? Do domu starców? - pyta.
Nie wiem.