Za dużo Napoleonów
Posted: Thu May 23, 2013 7:35 am
Przeczytałem wspomnienia Zygmunta Rewkowskiego, wydanego na prawach rękopisu przez Uniwersytet Wrocławski.
Autor za działalność patriotyczna, z której bezsensowności zdawał sobie sprawę, powędrował w sołdaty na Kaukaz.
Wrócił jako stary człowiek i napisał wspomnienia. Kilka razy wspomina o przyczynach klęski powstania listopadowego,
usłyszane między innymi od b.powstańców sybiraków: Za dużo było Napoleonów!
Te marszałkowskie buławy w żołnierskich plecakach, wiara w indywidualną omnipotencję każdego z nas:
- Dajcie mi ludzi i pieniądze, a ja wam, k...a, pokażę!
Jest to rodzaj narodowej schizofrenii, który uniemożliwia współpracę.
Przychodzi taki Napoleon na byle imprezę i stara się przekonać świat o swej wyjątkowości, proszę:
- Nie przeszkadzaj, zachowaj się normalnie, wtop się w tło! - ale Napoleon nie potrafi, on jest ponad,
on nie jest chórzysta, on SOLISTA!
Jeśli tak zachowuje się Czerwony Korsarz na bibliotecznych spotkaniach, to da się przez jakiś czas wytrzymać,
ale podobne zachowania nie są odosobnione wśród ludzi pełniących odpowiedzialne funkcje w kraju;
nieco przyduszone, ukryte, tkwią w duszach wielu Polaków, jak te buławy w plecaku piechura -
i to jest nieszczęście - nie nadajemy się do współpracy.
Autor za działalność patriotyczna, z której bezsensowności zdawał sobie sprawę, powędrował w sołdaty na Kaukaz.
Wrócił jako stary człowiek i napisał wspomnienia. Kilka razy wspomina o przyczynach klęski powstania listopadowego,
usłyszane między innymi od b.powstańców sybiraków: Za dużo było Napoleonów!
Te marszałkowskie buławy w żołnierskich plecakach, wiara w indywidualną omnipotencję każdego z nas:
- Dajcie mi ludzi i pieniądze, a ja wam, k...a, pokażę!
Jest to rodzaj narodowej schizofrenii, który uniemożliwia współpracę.
Przychodzi taki Napoleon na byle imprezę i stara się przekonać świat o swej wyjątkowości, proszę:
- Nie przeszkadzaj, zachowaj się normalnie, wtop się w tło! - ale Napoleon nie potrafi, on jest ponad,
on nie jest chórzysta, on SOLISTA!
Jeśli tak zachowuje się Czerwony Korsarz na bibliotecznych spotkaniach, to da się przez jakiś czas wytrzymać,
ale podobne zachowania nie są odosobnione wśród ludzi pełniących odpowiedzialne funkcje w kraju;
nieco przyduszone, ukryte, tkwią w duszach wielu Polaków, jak te buławy w plecaku piechura -
i to jest nieszczęście - nie nadajemy się do współpracy.