Page 1 of 1

Nie jestem Zeus

Posted: Sat Jul 06, 2013 4:23 pm
by jan
Nie jestem Zeus, z którego głowy może Bóg wie co wyskoczyć,
nie mam pieniędzy, jako jednostka jestem przeciętny pomiędzy ciekawskimi i aktywnymi.

Nie będę skromniczał – powołanie do istnienia Biblioteki Społecznej jest moją zasługą.
Aby zrobić to, czego dokonałem, niezbędna była pewna erudycja, jakiś rodzaj inteligencji,
pewna NAIWNOŚĆ, pewnego rodzaju pycha i głęboki, przejmujący WSTYD za polskie piekło.
I postanowienie, i żelazna wola, by spróbować zawrócić Nadwiślan
z polakatolickiego skansenu zawiści, sobkostwa i parobczaństwa na obszary rozumności,
pragmatyzmu, racjonalności, gospodarności przyzwoitości:
pobudzić wolę samoobrony i samopomocy.

Jestem człowiekiem z ulicy, KTÓRY POSTANOWIŁ ZROBIĆ COŚ, CO SŁUŻY CZŁOWIEKOWI
i CO OGRANICZA MOC I PRZEMOC POLSKIEGO PIEKŁA.
Sam jestem bezbronny i bezsilny, jak każdy z nas,
ale przekonujący autentyzm moich pragnień, zdolność wyartykułowania ich
i wartość księgozbioru spowodowały, że przestałem być sam:
I WTEDY STAŁA SIĘ REANIMACJA STOWARZYSZENIA „PRZYJAZNE POMORZE”
(gdyńska organizacja w stanie likwidacji, którą moje grono przywróciło do życia)
i poczęcie oraz narodziny Biblioteki Społecznej.
Nie jest Biblioteka Społeczna żadnym Majkrosoftem czy dziecińcem Korczaka.
Kiedy konie kują nie podaję nogi do podkucia.

Pierwszy etap organizacji to bezinteresowna praca grupy inicjującej
i okolicznych dzieci, niektóre z nich dziś są już osobami pełnoletnimi.

Teraz mamy grupę osób, które mogą nas wesprzeć codziennych, wiele rzeczy zrobić,
ale NIE POTRAFIĄ WYKORZYSTAĆ POTENCJAŁU DZIECI,
faktycznie – uniemożliwiają oni włączenie dzieci do stworzenia „naszej biblioteki”.

Mogą to robić – i czekamy na takich - tylko osoby spełnione, szczęśliwe,
które potrafią zaakceptować i polubić człowieka-jaki-jest,
i potrafią widzieć człowieka w dziecku.

Ludzie gnębieni kompleksami niższości bywają zawistni,
dowartościowują się gnębiąc i poniżając bliźnich, są antywzorcami moralnymi.
Kompleks wyższości skutkuje często bardzo podobnie,
ale niewolnicy tego kompleksu bywają zaradniejsi życiowo, są lepiej ustawieni.

U zakompleksionych nie jest ważna (jest zupełnie nieważna) SPRAWA,
jest tylko „HONOR” czyli drażliwość i obraźliwość.

Czekamy na nowych ludzi, organizatorów i wykonawców - osoby spełnione, szczęśliwe,
które potrafią zaakceptować i polubić człowieka-jaki-jest,
i potrafią widzieć człowieka w dziecku,
i wraz z nami pracować dla człowieka, dla dziecka.


Nie na mnie, nie dla mnie pracować, a ze mną, z nami –
dla innych –
by móc sobie potem pożyć w lepszym piękniejszym świecie,
w normalniejszej Polsce.