Page 1 of 1

polityczne "zdaje mi się"

Posted: Thu Aug 23, 2007 7:40 am
by jan
Oglądałem i słuchałem Janusza Kaczmarka po powrocie z włoskiego urlopu.
Zaszczuty człowiek, SAMOTNY – kozioł ofiarny.
Jest dla mnie wiarygodniejszy od swoich prześladowców.
Człowiek odpowiedzialny i przyzwoity – nie heros, nie święty, nie anioł.

Dziennikarzęta i polityczęta mówiący CO Kaczmarek powinien zrobić to „herosi”;
nie przetestowani przez życie – dlatego herosi.

To, że Kaczmarek zgodził się pretendować do premierostwa
wcale nie zmniejsza w moich oczach jego wiarygodności – warunki w jakich się zgodził usprawiedliwiają go.

Nieprzyzwoici – umiarkowanie inteligentni, faryzejsko słowotoczni pisiaccy harcownicy,
którym plugawe cele uświęcają nie mniej plugawe środki zwalający całe zło na Kaczmarka są niewiarygodni.

23.08
Wczoraj i dziś wysłuchałem reakcji panów Putry i Girzyńskiego na zeznania Kaczmarka.
Podziwiam ich tupet – gebelsjada!
Widzą źdźbło w oku Kaczmarka (wstydliwe przemilczanie członkostwa PZPR), belki w swoich ślipiach ignorują.
Zapowiedziano koncert gebelsjady – konferencja prasowa dawnych współpracowników
Kaczmarka – oj poleją się pomyje!


okruchy:

Najwyraźniejszym, najaktywniejszym politykiem, graczem z zimna krwią jest Giertych.
Giertych staje się coraz większym zagrożeniem dla Polski.

Lewica-mgławica, Platforma – następcy-zastępcy, PSL – przylepiec, LPR – nowi dzicy,
zdesperowani, być albo nie być, Samoobrona – magma (wojsko bez głowy).

Czarnecki Rysio, pisiacka wtyka w Samoobronie sprawdził się połowicznie:
wykorzystał SO do wsparcia PiS-u w zawłaszczaniu państwa, ale nie potrafił rozbić
partii Leppera i skasować wodza. Rysio "autorytet" budzi moje politowanie.

jan urbanik

Posted: Thu Aug 23, 2007 8:43 am
by kviat
jan wrote:To, że Kaczmarek zgodził się pretendować do premierostwa
wcale nie zmniejsza w moich oczach jego wiarygodności – warunki w jakich się zgodził usprawiedliwiają go.

Jeżeli chodzi o wiarygodność: słowa przeciwko słowom. Zwykłe bicie piany (z jednej i z drugiej strony), dopóki nie poznamy faktów.

Ja rozumiem, że Kaczmarek może nie mieć wpływu na to, kto go popiera. Może mieć pecha, że są takie okoliczności.
Ale nie ma usprawiedliwienia dla kogoś, kto zgodził się z własnej woli kandydować na dowolne stanowisko z rekomendacji takich ludzi jak LiS.
A już tym bardziej brzmi to dwuznacznie, że byłego ministra MSWiA popierają ludzie, którzy mają wyroki na kontach, zaczynając od fałszerstwa podpisów, a kończąc na niespłaconych kredytach. I dodatkowo poparcie przez ludzi, którzy rozporządzeniami wskazują kto zdał maturę, a kto nie to wstyd...
Dwuznaczność i wstyd... na własne życzenie. Ale czego się spodziewać po człowieku, który z PZPR przeskakuje na PIS.
Rozdwojenie jaźni? Czy ustawianie się jak wiatr zawieje?

aktor i widz

Posted: Thu Aug 23, 2007 12:17 pm
by jan
Kaczmarek był przez długi czas aktorem i widzem.

Ma wiedzę o pisowskich metodach sprawowania władzy.

Niezależnie od tego, co się o Kaczmarku myśli jako o człowieku,
jego obserwacje należy brać serio - i weryfikować.
Wiele z tego, co on mówi, potwierdza moje potoczne obserwacje
i potwierdza moje osobiste oceny polityków PiSu.

Postępowanie przeciwników Kaczmarka uważam za
- najsubtelniej mówiąc - niesmaczne.
Dzisiejszej konferencji byłych kolegów Kaczmarka nie oglądałem.

jan urbanik

Posted: Thu Aug 23, 2007 5:53 pm
by kviat
Jak zwykle (prawie ;-)) przyczepiłem się do jednego sformułowania: że warunki usprawiedliwiają decyzje Kaczmarka. Z tym się nie zgadzam.

Z resztą się zgadzam :-)

być w PZPR - to żaden wstyd

Posted: Mon Aug 27, 2007 10:11 am
by jan
To, że Kaczmarek wstydził się przynależności do PZPR, źle świadczył o III RP.

W PZPR w porywach było 3 miliony Polaków - i zupełnie nie mają powodu do wstydu.
Ilość swołoczy i gówniarzy w "kierowniczej sile" była proporcjonalna do udziału tego gatunku ludków w Solidarności.

Większość członków tych organizacji to letni (ni zimny, ni ciepły) narodek, który pragnął "by było dobrze",
część to ludzie, którzy wbrew przekonaniom, a dla interesu prostytuowali się - PRZYMUSU PRZYNALEŻNOŚCI NIE BYŁO;
część stanowili ludzie, którzy chcieli więcej zrobić dla Polski - I ROBILI CO MOGLI.

jan urbanik

PS
Mam za sobą mniej więcej roczny epizod pezetpeerowski (1966-67).
Zostałem z niej wylany za "działalność antypartyjną i antypaństwową".
Odwołałem się od decyzji - przywrócono mi członkostwo, ale poczęstowano naganą.
Zapłaciłem półroczne składki - i na zebraniu, które przywracało mi legitymację, zwróciłem ją.
Po tym epizodzie złożyłem sobie ślubowanie, że będę się trzymał od księży i sekretarzy z daleka. Do dziś dotrzymuję słowa.
W Solidarności byłem dwukrotnie (kiedy była "w dołku"), w dniach zwycięskiej euforii wycofywałem się (ze wstydu).

Posted: Mon Aug 27, 2007 10:39 am
by jan
Napisane wyżej nie jest polemiką z Kviatem.

Jest oskarżeniem jedynie słusznych prawdziwków, którzy w partyjniackich interesach,
a wbrew interesowi państwa - dzielą Polaków, zamiast łączyć,

Zarzuty stawiane Kaczmarkowi:
- ukrywanie przynależności do PZPR,
- zgoda na premierostwo
są mało istotne; tak jak sprawa Łyżwińskiego jest zasłoną dymną,
za którą PiSięta brzydko się bawią - i chcą się nadal bawić brzydko.

jan urbanik

Re: być w PZPR - to żaden wstyd

Posted: Tue Aug 28, 2007 7:17 pm
by kviat
jan wrote:W PZPR w porywach było 3 miliony Polaków - i zupełnie nie mają powodu do wstydu.
(...)
część to ludzie, którzy wbrew przekonaniom, a dla interesu prostytuowali się - PRZYMUSU PRZYNALEŻNOŚCI NIE BYŁO;

I właśnie dlatego, że nie było przymusu (teoretycznie nie było, a w praktyce to różnie z tym bywało) to główny powód wstydu.

jan wrote:część stanowili ludzie, którzy chcieli więcej zrobić dla Polski - I ROBILI CO MOGLI.

Dużo więcej by zrobili nic nie robiąc.
Komuna trwała bo byli chętni do wstąpienia do PZPR