Page 1 of 1

Jego Wysokość Senior - to nie ja

Posted: Sat Oct 05, 2013 5:29 pm
by jan
Jego Wysokość Senior – to nie ja,
mimo że karku mam 71wiosenek i być może będzie tyle samo jesieni.
Nie roszczę sobie z tego tytułu pretensji do wyjątkowego szacunku
i innych staruchów, z racji ich wieku, żadną nadzwyczajną atencją nie darzę.
Z młodego głupca wyrasta stary głupiec, który może coraz mniej, wymaga coraz więcej.
Człowiek mądry i przyzwoity starzeje się godnie i cicho.

Mam za to WYROZUMIAŁOŚĆ DLA STAROŚCI, wyniosłem to z domu
i z obcowania z mądrymi ludźmi, potem z obserwacji życia,
i do tej pory np., nim zajmę miejsce siedzące w tramwaju, rozglądam się wokół,
czy nie ma kogoś bardziej potrzebującego ode mnie.

Często spotykam też młodych ludzi płci obojga, którzy proponują mi zamianę miejscami,
cieszę się tym, jak każdym przypadkiem przyzwoitości i czasem korzystam.

Jest wiele pokus ze strony osób żerujących na zamożnej starości,
jest wiele swołoczy żerującej na niedostatku i bezradności słabych, niekoniecznie starych,
jest wiele głupich, pretensjonalnych staruchów i staruch,
„wychowujących” niewychowaną i „niewychowaną” młodzież i dzieci.

Tak pewnie musi być, głupstwo jest stare jak człowieczeństwo.
Mądrość i przyzwoitość jest równie stara.

Co przeważa w życiu polskim 2013?

Re: Jego Wysokość Senior - to nie ja

Posted: Sun Oct 06, 2013 6:24 am
by Ykpon
Badania terenowe (przemykanie się ulicami, jazdy autobusami i tramwajami) wykazały, że wśród młodzieży są dwie grupy: mądra i głupia. Dokładnie tak samo, jak wśród starszych.
Jednak nie mają racji wszyscy ci, którzy psy na młodzieży wieszają. Tej porządnej młodzieży jest na tyle dużo, że też ją widać.
Pozdrawiam

Re: Jego Wysokość Senior - to nie ja

Posted: Sun Oct 06, 2013 7:02 pm
by jan
... a dzieci i młodzież, te mniej mądre i mniej dobre, przeważnie nie są mniej mądre i dobre z przyrodzenia,
a są takie na skutek wychowania, właściwiej - na skutek NIEWYCHOWANIA.
Dorośli bez zasad moralnych i bez kultury nie mogą dzieciom dostarczyć zasad i wzorców,
z pustego nie naleją, a o nich rodzice też należycie nie zadbali.

Szkoła, zamiast wychowywania, "realizuje program", właściwie to nie realizuje, bo nie potrafi,
ale bezskutecznie usiłuje, stękając, płacząc i pocąc się przy tym niemiłosiernie.

Organizacje zwane pozarządowymi realizują projekty w terminach od-do
i piszą sprawozdania i jest niby dobrze, znaczy jest po pogadance antynikotynowo albo antynarkotycznie,
albo jeszcze jakoś inaczej antypatologicznie, a przeważnie mało ludzko:
było zadanie - odfajkowano, sprawozdano, wszystko zgodnie z procedurą, jak na "życie na niby" przystało.

Z takimi, pogodnymi jak dzień dzisiejszy, konstatacjami,
dzień kończę i wszystkim, siebie nie wyłączając, życzę dobrej nocy.