Page 1 of 1
Konflikt za Bugiem. W czyim interesie?
Posted: Wed Mar 05, 2014 5:51 pm
by jan
Kiedy wysłuchuję gaworzenia politycząt i dziennikarząt,
Rosja jawi mi się uosobieniem zła, a szczytem zła jest Władimir Putin.
O demokracji w Rosji czy na Ukrainie morze gaworzyć tylko naiwny głupiec
lub cyniczny gracz, który chce rozwalić Rosję, by dobrać się do jej zasobów.
Nasze zaangażowanie w konflikt Ukraiński po jednej ze stron było błędem,
rozdmuchiwanie konfliktu było błędem.
Rola kundla-przodownika ujadającego na Rosję i Putina JEST BŁĘDEM.
Saakaszwili stracił kawał Gruzji, Ukraina, być może, straci Krym.
Rosja też straci na tej zawierusze.
Kto zyska? W czyim interesie jest cały ten idiotyzm?
Nie zyskają Polacy, nie zyskają Ukraińcy, nie zyskają Rosjanie.
Boli mnie ten powszechny amok, który stłamsił zdrowy rozsądek w narodzie.
Jestem zwolennikiem współpracy Unii Europejskiej z Rosją, danie jej czasu na demokratyzację.
Ten konflikt wstrzymuje, uniemożliwia wręcz, proces demokratyzacyjny w kraju Putina,
który, sądzę, znacznie umocni swoja pozycję w kraju.
Śpiewaczki cerkiewne raczej mu w tym nie przeszkodzą.
Re: Konflikt za Bugiem. W czyim interesie?
Posted: Thu Mar 06, 2014 8:46 am
by Ykpon
Po jednej stronie rzeki leży Błagowieszczeńsk, a dokładnie naprzeciw niego - Heihe. Kiedy weźmie się zdjęcia z lat sześćdziesiątych zeszłego wieku, to Błagowieszczeńsk wygląda jak typowe radzieckie miasto. Kilkupiętrowe bloki, asfaltowane ulice. Nic szczególnego, ale też bez ostentacyjnej biedy, czy zaniedbania. Po chińskiej stronie zaś można było zobaczyć jakieś marne budy i nie było żadnego porównania. Dzisiaj sytuacja zmieniła się diametralnie. Błagowieszczeńsk wygląda tak, jakby właśnie się obudził ze snu. Od poprzedniego obrazka niewiele się zmieniło. Może tylko przybyło samochodów ściąganych z Japonii i dziur w jezdniach. Natomiast na przeciwległym brzegu istna rewolucja. Po pierwsze Heihe z nędznej dziury zmieniło się w miasto wielkości Błagowieszczeńska (około ćwierć miliona mieszkańców). Poza tym buduje się tam wysokie domy, świecą neony, doprowadzono nowoczesne drogi i widać gołym okiem rozwój.
Zmiany zachodzące w tych dwóch miastach najlepiej obrazują, kto się rozwija, a kto tkwi w marazmie. Co więcej, dają do myślenia, który z partnerów jest już górą i co z tego może wynikać w przyszłości. Moim zdaniem nie ulega żadnej wątpliwości, że przewaga Chin będzie się tam zwiększać i, stopniowo, kraj ten podporządkuje sobie gospodarczo tereny przygraniczne. Już dzisiaj w Kraju Nadamurskim mniejszość chińska liczy kilkaset tysięcy ludzi. Przy czym nikt nie wie dokładnie, ilu ich faktycznie jest, bo – podobno – na jeden paszport wjechać w granice Rosji potrafi kilka osób.
Jeżeli moje przewidywania są słuszne, to główny powód niepokoju Rosji leży na wschodzie, bo nie wydaje się, żeby Rosja miała jakiekolwiek szanse wygrać samotnie ze smokiem, który się przebudził i rośnie w siłę. A zatłuc się go nie da, bo, po pierwsze też ma dużą armię (i zbroi się na potęgę, jak nikt inny na świecie), a po drugie jest tak liczny, że z każdej, najokrutniejszej wojny atomowej wyjdzie z przewagą liczebną, podczas gdy przeciwnik zostanie już wytłuczony do nogi.
Dlatego dziwię się niezmiernie uporowi władzy rosyjskiej, która zdaje się widzieć główne źródło swoich problemów na zachodzie i koncentruje się na konfrontacji na tym odcinku granic, wierząc chyba, że Chiny zawsze będą pokojowo nastawione. Jedyną szansą dla Rosji byłaby zmiana wizji politycznych i przyłączenie się do pozostałych państw półkuli północnej, porzucając mrzonki o mocarstwowości i wyjątkowości. Będą jeszcze wyli jak psy, kiedy Pekin ogłosi, że zajmuje część Syberii w obronie swoich obywateli. Powiecie, że to nie tak prędko? Może faktycznie tego nie dożyjemy, ale dla mnie taka sytuacja jest oczywista i jedyne pytanie to to, czy będzie miała miejsce za 30 czy 50 lat.
To tyle moich uwag w związku z wypadkami na wschodzie. Przyznać też muszę, że, w świetle jej zachowań, wcale mi taka wizja losu Rosji nie przeszkadza – sama sobie go wykuwa.
Pozdrawiam
Re: Konflikt za Bugiem. W czyim interesie?
Posted: Sat Mar 08, 2014 9:33 am
by Ykpon
Znowu ja. Proszę zwrócić uwagę, że fakty zdają się potwierdzać moją powyższą tezę. Oto władze rosyjskie otwarcie przyznają, że boją się o utrzymanie rosyjskiego Dalekiego Wschodu (
http://wiadomosci.onet.pl/prasa/z-ukrainy-na-kamczatke/2814d) i rozpatrują osiedlenie tam imigrantów z Ukrainy.
Z drugiej strony dla Ukrainy z każdym takim uciekinierem lepiej - zmaleją argumenty o konieczności obrony ludności rosyjskojęzycznej na Ukrainie przez
matuszkę Rosję. Swoją drogą ciekaw jestem, czy ci ukraińscy imigranci tylko marzyli, żeby obudzić się niedaleko mandżurskich sopek.
Mnogich uspiechow, rebiata!
Pozdrawiam
Re: Konflikt za Bugiem. W czyim interesie?
Posted: Sun Mar 09, 2014 5:30 pm
by jan
Ukropie,
myślę, gdybyś na chwilę wszedł w skórę PREZYDENTA ROSJI, wielu rzeczom przestałbyś się dziwić.
Skoro ja zdaję sobie sprawę z chińskiego nawisu nad Syberią, to Rosjanie są tego jeszcze bardziej świadomi
Wiec przeciwników przejęcia Krymu przez Rosję zgromadził 200(!) osób.
Ukraina jako państwo nie istnieje, choć jest ludność i terytorium, i ludność jest niemiłosiernie dojona przez usiłujących rządzić,
Oskubanie Gruzji z ziem i narodów mieszkających nad M. Czarnym, które wolały Rosję, też jest dla ROSJAN ważne.
Rosji nie zazdroszczę niczego, Ukraińcom współczuję, a za stan Polski czuję wstyd.
Kiedy widzę, że jej - Polski - los, Polaków interesuje mniej niż wydojenie jej tu i teraz ile się da,
czuję ból bezradności. Ale, jak tu i kiedy ma Polak myśleć o Polsce, kiedy zaganiany człowiek taki!
.
Re: Konflikt za Bugiem. W czyim interesie?
Posted: Sun Mar 09, 2014 5:54 pm
by Ykpon
Janie!
1. Skoro człowiek zaganiany – to dobrze. Zaganiany, to znaczy, że coś się dzieje. A skoro się dziej, to się zmienia i oby na lepsze. A nawet jeśli nie od razu, to nie ma marazmu, więc wychodzi na Twoje – że praca u podstaw powinna w końcu dać wyniki. I tego się trzymamy.
2. Jeśli zaś chodzi o odczucia prezydenta Rosji, to tu już sprawa jest trudniejsza. Z tego, co napisałeś, wychodzi, że podzielasz moje zdanie o zagrożeniu Syberii przez Chiny. Nieważne, kiedy to nastąpi, ale takie zagrożenie jest realne. Dlatego tak bardzo się dziwię panu Putinowi, który tę sprawę zna najlepiej, bo zna szczegóły. My możemy sobie dywagować trochę w ciemno, na podstawie ogólnych danych, a on zna je szczegółowo. Na jego miejscu zastanawiałbym się, co robić, żeby do zmian granic nie dopuścić. Jakie miałbym szanse i na kogo mógłbym liczyć? Jeżeli skłócę się na długie lata na zachodzie (Ukraina, Unia, USA), to na pomoc z tej strony liczyć nie będę mógł. To może należy mieć nadzieję, że Chinom taki krok nie będzie się opłacać? Pewnie do jakiegoś tam czasu – nie, ale przyjdzie moment, że zapragną mieć władzę nad źródłami wody i paru ważnych minerałów. Bo podobno to woda stanie się w pewnym momencie kluczową sprawą dla Chin, a tej na Syberii jest mnóstwo. I powtarzam – tylko szaleniec podsyca konflikt z państwami, które jako jedyne mogłyby mu pomóc w trudnych kontaktach z wielkim partnerem.
Pozdrawiam
Re: Konflikt za Bugiem. W czyim interesie?
Posted: Mon Mar 10, 2014 5:42 am
by jan
A czy wykluczasz możliwość, że Majdan był wymierzony w Rosję?
Przecież Ukrainą i Ukraińcami nie przejmuje się nikt, to tylko przedmiot gry.
Rosji dziś stać na rolę agresora. Myślisz, że Putin tego nie wie?
Zadaniem Putina jest NIE POZWOLIĆ powalić Rosji na kolana.
Jego prestiż to ważny składnik integralności tego państwa.
Re: Konflikt za Bugiem. W czyim interesie?
Posted: Mon Mar 10, 2014 8:50 am
by Ykpon
1. Działania byłego prezydenta Janukowycza prowadziły do podporządkowania Ukrainy Rosji. A kto jak kto, ale Ukraińcy, przez tyle lat będący częścią zarówno Rosji carskiej jak i ZSRR dobrze wiedzieli, czym to pachnie. Zgoda, że ich wizja Europy jest chyba wyidealizowana, ale bunt na Majdanie wydawał się ruchem oddolnym, a nie przywiezionym z Waszyngtonu, czy z demonicznej Polski. Z tym, że ostrze tego protestu było wymierzone w Rosję w sposób oczywisty. Gdyby było inaczej, nikt nie musiałby się tam gromadzić i protestować, bo władza zgadzała się na zwiększanie zależności od Moskwy.
2. Rosja może sobie pozwolić na rolę agresora, ale przecież nie musi, bo do postawy na klęczkach jest jej bardzo daleko. Ciekawe, do kogo będzie się zwracać o pomoc za parędziesiąt lat, kiedy Chiny oznajmią, że muszą chronić chińskojęzycznych obywateli Syberii. To, oczywiście, moja wizja, ale jestem przekonany, ze ma sporą szansę urzeczywistnienia.
3. Warto też zrobić przegląd państw – sąsiadów Rosji i na spokojnie opisać jej relacje z nimi. Dochodzi się do niepokojącego wniosku: albo są to państwa, z którymi Rosja jest skłócona, albo takie, które już atakowała, albo takie, które chciałaby ponownie zaanektować. Jedynie Chiny są państwem, którego Rosja powinna się bać bardziej niż one Rosji. To symptomatyczne, że Rosja najchętniej z nikim by nie sąsiadowała, tylko rozpościerała się od oceanu do oceanu, a każde odstępstwo od tej wizji miałoby być ubliżającą pozycją na kolanach. Rosyjskie ego wydaje mi się być straszliwie rozdęte.
Pozdrawiam
Re: Konflikt za Bugiem. W czyim interesie?
Posted: Mon Mar 10, 2014 8:13 pm
by jan
Jest między nami dość znacząca różnica zdań.
Myślę ze mamy szansę na bardzo interesującą wymianę poglądów.
Pozdrowienia
Re: Konflikt za Bugiem. W czyim interesie?
Posted: Tue Mar 11, 2014 1:06 pm
by Ykpon
Tyle razy mieliśmy podobne poglądy, że czas najwyższy na różnice.
Pozdrawiam
Re: Konflikt za Bugiem. W czyim interesie?
Posted: Tue Mar 11, 2014 7:10 pm
by jan
Sądzę, że różnic nie będzie, albo skala ich będzie niewielka.
Nie mamy sprzecznych interesów w tym miejscu,
a Twój sposób widzenia świata jest mi bliski.
Zakładów o rozwój wypadków robić raczej nie będziemy.
Dobranoc.