Krótka historia i filozofia naprawiaczy świata
Posted: Mon May 12, 2014 12:05 pm
Gdańsk-Stogi, 17.02 i 7.05.2014. Ponawiam - 9.09.2014
Krótka historia i filozofia naprawiaczy świata,
trochę chwalebna, trochę smutna
napisana przez twórcę Biblioteki Społecznej w gdańskich Stogach.
(materiał dla Przyjaciół BIBLIOTEKI SPOŁECZNEJ z myślą o poszerzeniu przyjacielskiego kręgu i pozyskania wsparcia.)
W 2006 roku zaproponowałem sąsiadom, społeczności peryferyjnej gdańskiej dzielnicy Stogi,
że oddam w społeczne użytkowanie skatalogowany rodzinny księgozbiór popularnonaukowy,
liczący kilkanaście tysięcy tomów.
Kilku osobom pomysł się spodobał. Następne kroki to założenie stowarzyszenia,
pozyskanie środków i lokalu, i urządzenie się.
Los sprzyjał naszej zdeterminowanej grupce i w dniu 1 lutego 2008 pozyskaliśmy lokal przy Hożej 14,
w lipcu 2008 otwarliśmy BIBLIOTEKĘ SPOŁECZNĄ.
Biblioteczny księgozbiór i lokal miały się stać OŚRODKIEM SKUPIENIA AKTYWNYCH LUDZI DOBREJ WOLI,
którzy z biblioteki i poprzez bibliotekę naprawialiby i upiększali okoliczny świat.
Przedłużeniem ramienia naszego oddziaływania stała się witryna internetowa i forum, a później Facebook.
Nasze sukcesy i niepowodzenia, jak w lustrze, odbijają się tu: http://www.bibliotekapp.pl,
a na nim polecam forum: http://bibliotekapp.pl/forum/ i http://bibliotekapp.pl/index.php?option ... &Itemid=90
oraz https://www.facebook.com/pages/Bibliote ... 810?ref=hl – nasz profil na Facebooku.
Głównym naszym zadaniem jest „młodzieży chowanie”,
co każda nasza ulotka głosi, a każde nasze działanie potwierdza:
„Biblioteka SPOŁECZNA jest równocześnie świetlicą-przytuliskiem dla dzieci
oraz ośrodkiem upowszechniania kultury i salą koncertową.
Ambicją naszą jest, by dzieci przekraczające nasz próg,
wychodziły od nas lepsze, mądrzejsze i szczęśliwsze,
a dorośli optymistyczniej nastawieni do świata, w którym i od nas coś zależy.”
Polska jest niereformowalna odgórnie. Szansę zejścia z równi pochyłej,
po której turlamy się w skansen, widzę w samoorganizującym się społeczeństwie, w działaniach organizacji społecznych,
które powinny stać się szkołą obywatelstwa – kuźnią kadr, umiejących współpracować, zawierać kompromisy,
posiadających poczucie odpowiedzialności za wspólnotę i za kraj.
Najłatwiej wycisnąć ze społeczności łzy i pieniądze
na dzieci chore, hospicja, bezdomne psy…
Przedmiotem naszej troski są zwykłe dzieci z osiedla, chore też.
Chcemy sprzyjać temu, by ten największy narodowy skarb,
nasze dzieci-diamenty mogły oszlifować się w brylanty,
by nie spłynęły do rynsztoka
poprawczaków, ośrodków leczenia uzależnień i więzień.
Chcemy sprzyjać wychowaniu przyszłych obywateli
na zdrowych, sprawnych, oświeconych i przyzwoitych,
by ograniczyć patologie – czyli ludzkie dramaty i ich społeczne koszty.
Jestem właścicielem księgozbioru, pomysłodawcą utworzenia Biblioteki
i autorem koncepcji jej działania.
Jestem głównym autorem sukcesów tej instytucji
i głównym winowajcą jej niepowodzeń. Gdyby nie to, że miałem szczęście
pozyskać świetnych ludzi do współpracy, nie byłoby Biblioteki Społecznej.
Aktualnie działające kierownictwo Stowarzyszenia potrafiło zrobić znacznie więcej
niż myśleli optymiści, ale teraz czas najwyższy, by zrobić więcej, by zrobić lepiej.
Bibliotece oddałem wiele lat swego życia, od kilku lat oddaję cały swój czas.
TAK CAŁKOWITEGO POŚWIĘCENIA SIĘ PRACY
NIE MOGĘ WYMAGAĆ OD ŻADNEGO Z MYCH NASTĘPCÓW.
Moje obowiązki i kompetencje trzeba podzielić na kilka osób,
trzeba też poszukać szerszej społecznej bazy,
która da Bibliotece Społecznej finansowe podstawy egzystencji,
by uniezależnić się od urzędów i uwolnić się od monstrualnej sprawozdawczości.
Bazą tą mogłaby być grupa wsparcia, rzeczywiste stowarzyszenie
osób fizycznych i prawnych PŁACĄCYCH SKŁADKI na cele statutowe,
z demokratycznym zarządem,
który przy pomocy wynajętych fachowców i wolontariuszy, będzie je realizował.
Sto osób ze stuzłotową składką miesięczną, byłoby w stanie zapewnić
funkcjonowanie Biblioteki-świetlicy-sali koncertowej–saloniku internetowego
na godnym poziomie.
Obecne trwanie zawdzięczamy głównie wsparciu miasta na realizację obowiązków miasta,
które mieszczą się w naszych celach statutowych.
Jeden miesiąc trwania od 2 lat zawdzięczamy sąsiadowi LOTOSOWI,
półtora miesiąca zbiórkom publicznym (sprzedaż książek z darów) i składkom,
niecały miesiąc odpisom podatkowym.
Mało to, bardzo mało na tak aktywną działalność.
Najłatwiej wycisnąć ze społeczności łzy i pieniądze na dzieci chore, hospicja, bezdomne psy…
ale kto zadba o to wszystko w przyszłości,
jeśli zaniedbamy oświatę i wychowanie DZIECI - OBYWATELI PRZYSZŁOŚCI?
jan urbanik
Krótka historia i filozofia naprawiaczy świata,
trochę chwalebna, trochę smutna
napisana przez twórcę Biblioteki Społecznej w gdańskich Stogach.
(materiał dla Przyjaciół BIBLIOTEKI SPOŁECZNEJ z myślą o poszerzeniu przyjacielskiego kręgu i pozyskania wsparcia.)
W 2006 roku zaproponowałem sąsiadom, społeczności peryferyjnej gdańskiej dzielnicy Stogi,
że oddam w społeczne użytkowanie skatalogowany rodzinny księgozbiór popularnonaukowy,
liczący kilkanaście tysięcy tomów.
Kilku osobom pomysł się spodobał. Następne kroki to założenie stowarzyszenia,
pozyskanie środków i lokalu, i urządzenie się.
Los sprzyjał naszej zdeterminowanej grupce i w dniu 1 lutego 2008 pozyskaliśmy lokal przy Hożej 14,
w lipcu 2008 otwarliśmy BIBLIOTEKĘ SPOŁECZNĄ.
Biblioteczny księgozbiór i lokal miały się stać OŚRODKIEM SKUPIENIA AKTYWNYCH LUDZI DOBREJ WOLI,
którzy z biblioteki i poprzez bibliotekę naprawialiby i upiększali okoliczny świat.
Przedłużeniem ramienia naszego oddziaływania stała się witryna internetowa i forum, a później Facebook.
Nasze sukcesy i niepowodzenia, jak w lustrze, odbijają się tu: http://www.bibliotekapp.pl,
a na nim polecam forum: http://bibliotekapp.pl/forum/ i http://bibliotekapp.pl/index.php?option ... &Itemid=90
oraz https://www.facebook.com/pages/Bibliote ... 810?ref=hl – nasz profil na Facebooku.
Głównym naszym zadaniem jest „młodzieży chowanie”,
co każda nasza ulotka głosi, a każde nasze działanie potwierdza:
„Biblioteka SPOŁECZNA jest równocześnie świetlicą-przytuliskiem dla dzieci
oraz ośrodkiem upowszechniania kultury i salą koncertową.
Ambicją naszą jest, by dzieci przekraczające nasz próg,
wychodziły od nas lepsze, mądrzejsze i szczęśliwsze,
a dorośli optymistyczniej nastawieni do świata, w którym i od nas coś zależy.”
Polska jest niereformowalna odgórnie. Szansę zejścia z równi pochyłej,
po której turlamy się w skansen, widzę w samoorganizującym się społeczeństwie, w działaniach organizacji społecznych,
które powinny stać się szkołą obywatelstwa – kuźnią kadr, umiejących współpracować, zawierać kompromisy,
posiadających poczucie odpowiedzialności za wspólnotę i za kraj.
Najłatwiej wycisnąć ze społeczności łzy i pieniądze
na dzieci chore, hospicja, bezdomne psy…
Przedmiotem naszej troski są zwykłe dzieci z osiedla, chore też.
Chcemy sprzyjać temu, by ten największy narodowy skarb,
nasze dzieci-diamenty mogły oszlifować się w brylanty,
by nie spłynęły do rynsztoka
poprawczaków, ośrodków leczenia uzależnień i więzień.
Chcemy sprzyjać wychowaniu przyszłych obywateli
na zdrowych, sprawnych, oświeconych i przyzwoitych,
by ograniczyć patologie – czyli ludzkie dramaty i ich społeczne koszty.
Jestem właścicielem księgozbioru, pomysłodawcą utworzenia Biblioteki
i autorem koncepcji jej działania.
Jestem głównym autorem sukcesów tej instytucji
i głównym winowajcą jej niepowodzeń. Gdyby nie to, że miałem szczęście
pozyskać świetnych ludzi do współpracy, nie byłoby Biblioteki Społecznej.
Aktualnie działające kierownictwo Stowarzyszenia potrafiło zrobić znacznie więcej
niż myśleli optymiści, ale teraz czas najwyższy, by zrobić więcej, by zrobić lepiej.
Bibliotece oddałem wiele lat swego życia, od kilku lat oddaję cały swój czas.
TAK CAŁKOWITEGO POŚWIĘCENIA SIĘ PRACY
NIE MOGĘ WYMAGAĆ OD ŻADNEGO Z MYCH NASTĘPCÓW.
Moje obowiązki i kompetencje trzeba podzielić na kilka osób,
trzeba też poszukać szerszej społecznej bazy,
która da Bibliotece Społecznej finansowe podstawy egzystencji,
by uniezależnić się od urzędów i uwolnić się od monstrualnej sprawozdawczości.
Bazą tą mogłaby być grupa wsparcia, rzeczywiste stowarzyszenie
osób fizycznych i prawnych PŁACĄCYCH SKŁADKI na cele statutowe,
z demokratycznym zarządem,
który przy pomocy wynajętych fachowców i wolontariuszy, będzie je realizował.
Sto osób ze stuzłotową składką miesięczną, byłoby w stanie zapewnić
funkcjonowanie Biblioteki-świetlicy-sali koncertowej–saloniku internetowego
na godnym poziomie.
Obecne trwanie zawdzięczamy głównie wsparciu miasta na realizację obowiązków miasta,
które mieszczą się w naszych celach statutowych.
Jeden miesiąc trwania od 2 lat zawdzięczamy sąsiadowi LOTOSOWI,
półtora miesiąca zbiórkom publicznym (sprzedaż książek z darów) i składkom,
niecały miesiąc odpisom podatkowym.
Mało to, bardzo mało na tak aktywną działalność.
Najłatwiej wycisnąć ze społeczności łzy i pieniądze na dzieci chore, hospicja, bezdomne psy…
ale kto zadba o to wszystko w przyszłości,
jeśli zaniedbamy oświatę i wychowanie DZIECI - OBYWATELI PRZYSZŁOŚCI?
jan urbanik