Moja gra o Polskę
Posted: Wed Aug 27, 2014 5:58 am
KTO, ILE osób potrafi TO zrozumieć?
Stworzyłem instytucję nie swoją, a NASZĄ.
Nie potrzebuję pomocników, a PARTNERÓW.
Włączającym się w NASZE dzieło nie dziękuję za pomoc, a za WSPÓŁPRACĘ.
Nasz parobczański, romantyczny patriotyzm nie jest propaństwowy, raczej antypaństwowy, kaczyńskowarcholski,
zawistny i nie widzę żadnych znamion, by stawał się bardziej ludzki, państwowotwórczy.
W sytuacjach patriotycznych uniesień, co zdarzało się dość często, wielu ochoczo dla ojczyzny umiera,
bardzo niewielu potrafiło i potrafi dla niej pracować.
Z tego zapewne wynika, że za mało mamy sympatyków i partnerów, za to sporo doradzaczy,
trafi się pomocnik lub wspieracz, który za podarowany gadżet lub zabrany mi czas życzy sobie podziękowań o określonej treści.
Odnoszę coraz częściej wrażenie, że moja praca ma bardzo nikły sens, i że NASZE DZIEŁO zejdzie z tego świata wkrótce po mnie.
Szkoda by było. Polsce bardzo potrzebne są tego typu inicjatywy.
Sympatia, zrozumienie i wsparcie nielicznych dodaje mi sił, by jeszcze trochę podziałać, bo a nuż…
Tym niemniej powoli wysiadam, ciężar obowiązków zaczyna mnie przerastać.
Brak pieniędzy i wsparcia.
Nie jesteśmy jedynymi w tej sytuacji. Społecznik w Polsce to taki orwellowski koń z "Folwarku zwierzęcego".
Stworzyłem instytucję nie swoją, a NASZĄ.
Nie potrzebuję pomocników, a PARTNERÓW.
Włączającym się w NASZE dzieło nie dziękuję za pomoc, a za WSPÓŁPRACĘ.
Nasz parobczański, romantyczny patriotyzm nie jest propaństwowy, raczej antypaństwowy, kaczyńskowarcholski,
zawistny i nie widzę żadnych znamion, by stawał się bardziej ludzki, państwowotwórczy.
W sytuacjach patriotycznych uniesień, co zdarzało się dość często, wielu ochoczo dla ojczyzny umiera,
bardzo niewielu potrafiło i potrafi dla niej pracować.
Z tego zapewne wynika, że za mało mamy sympatyków i partnerów, za to sporo doradzaczy,
trafi się pomocnik lub wspieracz, który za podarowany gadżet lub zabrany mi czas życzy sobie podziękowań o określonej treści.
Odnoszę coraz częściej wrażenie, że moja praca ma bardzo nikły sens, i że NASZE DZIEŁO zejdzie z tego świata wkrótce po mnie.
Szkoda by było. Polsce bardzo potrzebne są tego typu inicjatywy.
Sympatia, zrozumienie i wsparcie nielicznych dodaje mi sił, by jeszcze trochę podziałać, bo a nuż…
Tym niemniej powoli wysiadam, ciężar obowiązków zaczyna mnie przerastać.
Brak pieniędzy i wsparcia.
Nie jesteśmy jedynymi w tej sytuacji. Społecznik w Polsce to taki orwellowski koń z "Folwarku zwierzęcego".