Gleba, ziarno - i żeby nie zadeptali
Posted: Sun Oct 26, 2014 1:32 pm
//Jeśli chce się coś zrobić, to musi ten pomysł (o ile jest) przejść przez etap uzgadniania, konsultacji,
dostosowywania zamiarów do sił, czasami wymaga to zejścia z utartych szlaków lub odejścia od bezpiecznych, schematycznych rozwiązań.
Ktoś musi radzić, ktoś musi wykonać fachowo to, co uzyska rozsądną akceptację... Oj, bez tego, to ciężko Tak mi się wydaje :)//
viewtopic.php?f=1&t=3933
Na skutek starczej demencji mam kłopot ze zinterpretowaniem powyższego tekstu.
Jego autorka jest od kilku lat wiceprezesem Stowarzyszenia i jedną z trójki osób (trzecia jest Gabrysia Grochola, księgowa),
na których barkach cała nasza działalność wisi.
Gdybyśmy działali tak, jak tekst ten zdaje się sugerować, to na pewno by nas nie było.
Wszystko, co się na tym świecie wydarzyła zrobili ludzie z pasją, którzy stanowili ziarno,
z którego wyrastają idee, przedsięwzięcia...
Nie wszystkie ziarna, jak czytamy w Piśmie, padają na odpowiednią glebę.
Napoleon mógł zostać Napoleonem Wielkim tylko w zrewolucjonizowanej i porewolucyjnej Francji.
Mają szansę rozwoju tylko te przedsięwzięcia, które mają zgodny zaprzęg o odpowiedniej mocy, ciągnący je do celu.
Interesuje mnie wzmocnienie zaprzęgu na tyle,
by po moim zejściu Biblioteka Społeczna mogła pełnić jeszcze skuteczniej swoją rolę.
Organizowaliśmy wiele spotkań, na których radziliśmy, co by można zrobić.
Wiele by można, ale musi być ktoś, silnie motywowany, kto TO, ktoś inny TAMTO, zrobi.
Myślę, że większość populacji to mieszkańcy krainy MOŻNABY, oczekujący aż ONI sprawy załatwią.
A krasnoludki nic, one nadal słodko śpią sobie pod muchomorkami.
dostosowywania zamiarów do sił, czasami wymaga to zejścia z utartych szlaków lub odejścia od bezpiecznych, schematycznych rozwiązań.
Ktoś musi radzić, ktoś musi wykonać fachowo to, co uzyska rozsądną akceptację... Oj, bez tego, to ciężko Tak mi się wydaje :)//
viewtopic.php?f=1&t=3933
Na skutek starczej demencji mam kłopot ze zinterpretowaniem powyższego tekstu.
Jego autorka jest od kilku lat wiceprezesem Stowarzyszenia i jedną z trójki osób (trzecia jest Gabrysia Grochola, księgowa),
na których barkach cała nasza działalność wisi.
Gdybyśmy działali tak, jak tekst ten zdaje się sugerować, to na pewno by nas nie było.
Wszystko, co się na tym świecie wydarzyła zrobili ludzie z pasją, którzy stanowili ziarno,
z którego wyrastają idee, przedsięwzięcia...
Nie wszystkie ziarna, jak czytamy w Piśmie, padają na odpowiednią glebę.
Napoleon mógł zostać Napoleonem Wielkim tylko w zrewolucjonizowanej i porewolucyjnej Francji.
Mają szansę rozwoju tylko te przedsięwzięcia, które mają zgodny zaprzęg o odpowiedniej mocy, ciągnący je do celu.
Interesuje mnie wzmocnienie zaprzęgu na tyle,
by po moim zejściu Biblioteka Społeczna mogła pełnić jeszcze skuteczniej swoją rolę.
Organizowaliśmy wiele spotkań, na których radziliśmy, co by można zrobić.
Wiele by można, ale musi być ktoś, silnie motywowany, kto TO, ktoś inny TAMTO, zrobi.
Myślę, że większość populacji to mieszkańcy krainy MOŻNABY, oczekujący aż ONI sprawy załatwią.
A krasnoludki nic, one nadal słodko śpią sobie pod muchomorkami.