sławnym być - a NADAĆ SENS BYCIU
Posted: Sat Mar 03, 2007 8:19 pm
Sławnym być – a nadać sens BYCIU,
Ktoś tam dla sławy zjadł ileś-tam pączków, odbył ileś tam spółkowań w obecności kamery,
ktoś inny jeszcze zjadł żywą żmiję,
przynajmniej przez jakis czas żywą, bo od ogona poczynał...
Oceną sensowności takich sław i wielkości się nie zajmuję, ich bezsensowność kłuje oczy.
Pęd do popularności jest chyba jedną z przyrodzonych cech człowieka
i fakt ten należy przyjąć do wiadomości i wykorzystać.
Popularnych gwiazd jednego skandalu czy jednego sezonu mamy od cholery.
Budują one sławę swoich miast, państw, zespołów...
Są to gwiazdy tej wielkości, co cielę o pięciu nogach, a właściwie nawet znacznie, znacznie mniejszej.
Na tym nie można zbudować nic. Para w gwizdek – i to wszystko!
Twórczy ludzki wysiłek oparty na bogatej wiedzy, nakierowany na ulżenie ludziom w cierpieniach,
pomnożeniu bogactwa, pomnożeniu wiedzy
(przez wytwarzanie nowych idei, nowych produktów, przyuczenie ludzi do twórczej, prospołecznej aktywności
i brania w swoje ręce własnego losu oraz losu bliźnich, którzy mogą mniej)
- TO JEST TO!
Mamy w naszych sercach polskość i Polskę-Ojczyznę – wspaniałą, doskonałą...
Mamy przed oczami Polskę realną, bardzo daleką od obrazu z naszych marzeń, naszych pragnień.
I TA POLSKA REALNA: BRUDNA, BIEDNA, NIESPRAWIEDLIWA JEST POLSKĄ JEDYNĄ.
Koło niej musimy się zakrzątnąć, by ją zbliżyć do Polski naszych pragnień.
BARDZO CHCIAŁBYM ZNALEŹĆ
PARTNERÓW DO BUDOWANIA POLSKI NASZYCH PRAGNIEŃ.
Powoli. Od podstaw. Po cichu. Spokojnym rozmysłem.
Próbując i błądząc i i wyciągając wnioski z błędów, by nie popełniać ich na nowo.
Nie jestem dobry, nie jestem mądry, nie jestem uczciwy, nie mam programu
– mam tylko wściekłość i wstyd: MÓJ SYN NIE WIDZI W POLSCE MIEJSCA DLA SIEBIE!
Wielu synów i wiele córek nie widzi w Polsce miejsca dla siebie!
Wokół słyszę, że ONI są tacy-to-a-tacy i przez to jest tak żle:
kolejarz naprawia medycynę, medyk pocztę, redemptorysta stocznię...
Wszyscy czyści, wielcy wspaniali
– SAME DZIEWICE W DOBRZE PROSPERUJĄCYM BURDELU!
Zdaję sobie sprawę, żem świniowaty, że mam to czy owo za uszami,
ALE – NA MIŁY BÓG –NIE UDŹWIGNĘ WSZYSTKICH WIN I PRZYCZYN ZŁA.
Jesteśmy kiepskim społeczeństwem, kiepskimi obywatelami, mamy bardzo cienką warstwę ELIT,
których zupełnie nikt nie słucha, i demagogów – puste, głośne, głupie i zarozumiałe bębny,
które o losach Polski decydują, czasem formalnie, czasem nieformalnie nadając ton,
wytyczając kierunki ku zgubie.
Ciemność widzę! Jak na razie – żadnego światełka w tunelu.
A może ja jestem ślepy i głuchy i dlatego nie widzę?
jan urbanik
Ktoś tam dla sławy zjadł ileś-tam pączków, odbył ileś tam spółkowań w obecności kamery,
ktoś inny jeszcze zjadł żywą żmiję,
przynajmniej przez jakis czas żywą, bo od ogona poczynał...
Oceną sensowności takich sław i wielkości się nie zajmuję, ich bezsensowność kłuje oczy.
Pęd do popularności jest chyba jedną z przyrodzonych cech człowieka
i fakt ten należy przyjąć do wiadomości i wykorzystać.
Popularnych gwiazd jednego skandalu czy jednego sezonu mamy od cholery.
Budują one sławę swoich miast, państw, zespołów...
Są to gwiazdy tej wielkości, co cielę o pięciu nogach, a właściwie nawet znacznie, znacznie mniejszej.
Na tym nie można zbudować nic. Para w gwizdek – i to wszystko!
Twórczy ludzki wysiłek oparty na bogatej wiedzy, nakierowany na ulżenie ludziom w cierpieniach,
pomnożeniu bogactwa, pomnożeniu wiedzy
(przez wytwarzanie nowych idei, nowych produktów, przyuczenie ludzi do twórczej, prospołecznej aktywności
i brania w swoje ręce własnego losu oraz losu bliźnich, którzy mogą mniej)
- TO JEST TO!
Mamy w naszych sercach polskość i Polskę-Ojczyznę – wspaniałą, doskonałą...
Mamy przed oczami Polskę realną, bardzo daleką od obrazu z naszych marzeń, naszych pragnień.
I TA POLSKA REALNA: BRUDNA, BIEDNA, NIESPRAWIEDLIWA JEST POLSKĄ JEDYNĄ.
Koło niej musimy się zakrzątnąć, by ją zbliżyć do Polski naszych pragnień.
BARDZO CHCIAŁBYM ZNALEŹĆ
PARTNERÓW DO BUDOWANIA POLSKI NASZYCH PRAGNIEŃ.
Powoli. Od podstaw. Po cichu. Spokojnym rozmysłem.
Próbując i błądząc i i wyciągając wnioski z błędów, by nie popełniać ich na nowo.
Nie jestem dobry, nie jestem mądry, nie jestem uczciwy, nie mam programu
– mam tylko wściekłość i wstyd: MÓJ SYN NIE WIDZI W POLSCE MIEJSCA DLA SIEBIE!
Wielu synów i wiele córek nie widzi w Polsce miejsca dla siebie!
Wokół słyszę, że ONI są tacy-to-a-tacy i przez to jest tak żle:
kolejarz naprawia medycynę, medyk pocztę, redemptorysta stocznię...
Wszyscy czyści, wielcy wspaniali
– SAME DZIEWICE W DOBRZE PROSPERUJĄCYM BURDELU!
Zdaję sobie sprawę, żem świniowaty, że mam to czy owo za uszami,
ALE – NA MIŁY BÓG –NIE UDŹWIGNĘ WSZYSTKICH WIN I PRZYCZYN ZŁA.
Jesteśmy kiepskim społeczeństwem, kiepskimi obywatelami, mamy bardzo cienką warstwę ELIT,
których zupełnie nikt nie słucha, i demagogów – puste, głośne, głupie i zarozumiałe bębny,
które o losach Polski decydują, czasem formalnie, czasem nieformalnie nadając ton,
wytyczając kierunki ku zgubie.
Ciemność widzę! Jak na razie – żadnego światełka w tunelu.
A może ja jestem ślepy i głuchy i dlatego nie widzę?
jan urbanik