Czujemy się czasem dumni
Posted: Wed Jun 15, 2016 5:40 am
W większości swej jesteśmy elementem/częścią tłumu,
produktem prania mózgów przez środki masowego ogłupiania. Czujemy się czasem dumni, że my WIEMY/MAMY RACJĘ, tłum to inni: KOD-owcy, rydzykowcy, kaczyści, razemiści...
Gdyby nam jednak przyszło sformułować swoje kredo, to po wystrzelaniu się z frazesów, okazałoby się, że jesteśmy w środku puści.
By się poczuć człowiekiem, osobowością, musimy sporo nad sobą popracować, by wyzwolić się choć z części frazesów i bredni, którymi umeblowano nam głowę i które bezwiednie traktujemy jako nasze, czasem nawet nasze święte.
Świat zaczynamy podobno poznawać już w życiu prenatalnym, po urodzeniu proces poznawczy i adaptacja do rzeczywistości następuje bardzo gwałtownie. To co poznamy jest całym naszym światem - słowa, pojęcia, kategorie rzeczy i pojęć: dobro - zło, brzydota - piękno, my - obcy... Najpierw poznajemy świat najbliższego otoczenia i on wyciska na nas najgłębsze piętno... WRASTAMY W LOKALNĄ KULTURĘ.
Ona stanowi dla nas pierwszy alfabet świata, potem, rosnąc, zaczynamy czytać świat samodzielnie - chłoniemy wrażenia zmysłami, selekcjonujemy je, syntezujemy, analizujemy... poszerza się nasz horyzont. Czytając, spotykając się z ludźmi i zjawiskami z nowego świata, doznajemy zdziwień, olśnień, fascynacji, przerażeń, oczarowań i rozczarowań... Nie wszystko pasuje do kategorii, schematów, ba - często je burzy. Coś z tym NOWYM musimy począć.
Hmm... Czy musimy?
jan urbanik
p.s.
Tekst "in statu nascendi", c.d. będzie prawdopodobnie następował, mogą też nastąpić modyfikacje tekstu. Ostrzegam, jest to tekst dyletanta, na nim nie można budować. Jeśli cię skłoni do przemyśleń własnych, do sięgnięcia po literaturę, cel mego pisania zostanie osiągnięty.
produktem prania mózgów przez środki masowego ogłupiania. Czujemy się czasem dumni, że my WIEMY/MAMY RACJĘ, tłum to inni: KOD-owcy, rydzykowcy, kaczyści, razemiści...
Gdyby nam jednak przyszło sformułować swoje kredo, to po wystrzelaniu się z frazesów, okazałoby się, że jesteśmy w środku puści.
By się poczuć człowiekiem, osobowością, musimy sporo nad sobą popracować, by wyzwolić się choć z części frazesów i bredni, którymi umeblowano nam głowę i które bezwiednie traktujemy jako nasze, czasem nawet nasze święte.
Świat zaczynamy podobno poznawać już w życiu prenatalnym, po urodzeniu proces poznawczy i adaptacja do rzeczywistości następuje bardzo gwałtownie. To co poznamy jest całym naszym światem - słowa, pojęcia, kategorie rzeczy i pojęć: dobro - zło, brzydota - piękno, my - obcy... Najpierw poznajemy świat najbliższego otoczenia i on wyciska na nas najgłębsze piętno... WRASTAMY W LOKALNĄ KULTURĘ.
Ona stanowi dla nas pierwszy alfabet świata, potem, rosnąc, zaczynamy czytać świat samodzielnie - chłoniemy wrażenia zmysłami, selekcjonujemy je, syntezujemy, analizujemy... poszerza się nasz horyzont. Czytając, spotykając się z ludźmi i zjawiskami z nowego świata, doznajemy zdziwień, olśnień, fascynacji, przerażeń, oczarowań i rozczarowań... Nie wszystko pasuje do kategorii, schematów, ba - często je burzy. Coś z tym NOWYM musimy począć.
Hmm... Czy musimy?
jan urbanik
p.s.
Tekst "in statu nascendi", c.d. będzie prawdopodobnie następował, mogą też nastąpić modyfikacje tekstu. Ostrzegam, jest to tekst dyletanta, na nim nie można budować. Jeśli cię skłoni do przemyśleń własnych, do sięgnięcia po literaturę, cel mego pisania zostanie osiągnięty.