Jaś Wądrowniczek i miłosierdzie kibiców
Posted: Sun Feb 17, 2008 8:39 am
Wszyscy kochają Jasia Wędrowniczka polsko-białoruskiego:
panie pielęgniarki, pewna dwudziestopięciolatka z Trójmiasta, jej sąsiadki, tvn24 i pół Polski albo i trochę więcej.
Harcownicy medialni rozpoczęli już i gotowi byli toczyć wojnę polsko-białoruską o "Jasia".
Dziecko jest chore na nieuleczalną chorobę, wymaga ciągłej dożywotniej opieki.
Młoda gdynianka, kierując się odruchem serca, wzięła na swoje barki trud ponad siły.
Padła pod ochoczo podjętym krzyżem...
Los „Jasia” jest nie do pozazdroszczenia,
najprawdopodobniej przeżyje swoje krótkie życie w szpitalach na koszt podatników,
będąc nieustannie kochany przez panie pielęgniarki i personel.
Być może trafi się ktoś bogaty, kogo stać będzie na gest zdjęcia tego ciężaru z barek podatników.
Z wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Mukowiscydoza
”Niestety, obecnie nie ma skutecznej metody leczenia mukowiscydozy. Wymienione powyżej zabiegi i leki pozwalają jedynie na przedłużenie życia i nadzieję, że w najbliższym czasie odkryty zostanie skuteczny lek. Koszt leczenia jednego chorego dziecka wynosi ponad 4000 zł miesięcznie, nie licząc czasu rodziców (przynajmniej jedno z nich musi zrezygnować z pracy zawodowej) oraz kosztów ponoszonych przez służbę zdrowia.”
Najbardziej, moim zdaniem, powołany do podjęcia się opieki nad dzieckiem
jest Polski KOŚCIÓŁ, nieugięty wróg aborcji, zwolennik ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
Miarą godności człowieka i instytucji jest zgodność wyznawanych zasad i postępowania.
Może więc KOŚCIÓŁ, zamiast budować kolejne świątynie - pomniki pychy i beztroski,
zatroszczyć się o ŻYCIE, o wędrowniczków szpitalnych i z domów dziecka.
jan urbanik
PS
Jest jeszcze problem definicji "naturalnej śmierci".
Spodziewam się, że PKk będzie stosował taką samą definicję do każdego życia,
bo każde życie w oczach Boga ma (chyba) taką samą wartość.
panie pielęgniarki, pewna dwudziestopięciolatka z Trójmiasta, jej sąsiadki, tvn24 i pół Polski albo i trochę więcej.
Harcownicy medialni rozpoczęli już i gotowi byli toczyć wojnę polsko-białoruską o "Jasia".
Dziecko jest chore na nieuleczalną chorobę, wymaga ciągłej dożywotniej opieki.
Młoda gdynianka, kierując się odruchem serca, wzięła na swoje barki trud ponad siły.
Padła pod ochoczo podjętym krzyżem...
Los „Jasia” jest nie do pozazdroszczenia,
najprawdopodobniej przeżyje swoje krótkie życie w szpitalach na koszt podatników,
będąc nieustannie kochany przez panie pielęgniarki i personel.
Być może trafi się ktoś bogaty, kogo stać będzie na gest zdjęcia tego ciężaru z barek podatników.
Z wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Mukowiscydoza
”Niestety, obecnie nie ma skutecznej metody leczenia mukowiscydozy. Wymienione powyżej zabiegi i leki pozwalają jedynie na przedłużenie życia i nadzieję, że w najbliższym czasie odkryty zostanie skuteczny lek. Koszt leczenia jednego chorego dziecka wynosi ponad 4000 zł miesięcznie, nie licząc czasu rodziców (przynajmniej jedno z nich musi zrezygnować z pracy zawodowej) oraz kosztów ponoszonych przez służbę zdrowia.”
Najbardziej, moim zdaniem, powołany do podjęcia się opieki nad dzieckiem
jest Polski KOŚCIÓŁ, nieugięty wróg aborcji, zwolennik ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
Miarą godności człowieka i instytucji jest zgodność wyznawanych zasad i postępowania.
Może więc KOŚCIÓŁ, zamiast budować kolejne świątynie - pomniki pychy i beztroski,
zatroszczyć się o ŻYCIE, o wędrowniczków szpitalnych i z domów dziecka.
jan urbanik
PS
Jest jeszcze problem definicji "naturalnej śmierci".
Spodziewam się, że PKk będzie stosował taką samą definicję do każdego życia,
bo każde życie w oczach Boga ma (chyba) taką samą wartość.