"Naród parobasów" czy....?
Posted: Sun Mar 23, 2008 1:40 pm
Od dawno miałam zamiar rzucić kilka uwag, co do określenia "Polska parobczańska" i naród "parobasów".
Jest pojęcie "ból mój płacze". Wydaje mi się, że w tak często używanych przez Ciebie, Janie, określeniach, sporo jest właśnie tego - "ból Twój płacze". I tutaj rozumiem i akceptuję.
A jednak... a jednak osobiście nie zgadzam się z takimi określeniami.
1. Gdyby naród faktycznie był taki - to nie ma czego się spodziewać po "parobasach" i nie da się oczekiwać, że naród obudzi się i zmieni. No bo nie jest mu to dane.
2. Powtórzenie dziecku z dziesięć i więcej razy, że jest nieudacznikiem, głupkiem, że nic mu się nie udaje - czy to doprowadzi do jego zmiany? Och, wydaje mi się, że tylko do pogorszenia sytuacji. W lepszym przypadku dziecko będzie miało kompleksy, w gorszym - zadecyduje, że skoro za takie jest uważane, to takie będzie. Na złość.
3. Inaczej - chociaż oczywiście nie jestem w tej sprawie zbyt kompetentna - widzę naród polski. Już sam ten fakt, że Polacy przetrwali w tylu tragediach i klęskach historycznych wskazuje, że jest to naród silny, wytrwały, waleczny. Jesteście taką swoistą Gascogne'ą Europejską.
Potencjał macie ogromny, poziom duchowy - wysoki.
I właśnie dlatego tak mnie draźnią i wkurzają oddzielne i niestety bardzo powszechne negatywne zjawiska włąściwe narodowi polskiemu. Dlatego denerwuje mnie uparty mesjanizm mieszany z pogardą do swojego kraju, wykorzenienie mieszane z nieumiarkowaną dumą z powodu swojej narodowości, ogromna inercja historyczna w jednych przypadkach i kompletna historyczna ślepota w innych i td i tp.
Gdybym zgodziła się z określeniem "Polska parobczańska", nawet bym nie zwracała na to uwagę.
Do tego - ciągłe tępienie prowadzi do (już pisałam) pojawienia się kompleksów, a później do wybuchu i próby wywyższyć siebie we własnych oczach, tyle że przybiera to już zupełnie niewłaściwy tok, niestosowne metody i cechuje się jednocześnie zadrością i złością wobec innych.
Czy więc jednak "naród parobasów", czy dumne "Polacy" - kiedy ma się z czego być dumnym i nie ma potreby się realizować kosztem innych, obarczając winą za swoje niepowodzenia inne kraje, narodowości czy okoliczności?
Można zaprzeczyć, że na razie tego ostatniego akurat nie ma. Uwazam, że jest. Tylko treba to doprowadzić do świadomości ludzkiej. Uświadomić, że niekonieczne jest chlubić się ułanami rzucającymi sie na czołgi, czy swoją męką, czy pierwszą Konstytucją. Bo są już inne powody.
Jest pojęcie "ból mój płacze". Wydaje mi się, że w tak często używanych przez Ciebie, Janie, określeniach, sporo jest właśnie tego - "ból Twój płacze". I tutaj rozumiem i akceptuję.
A jednak... a jednak osobiście nie zgadzam się z takimi określeniami.
1. Gdyby naród faktycznie był taki - to nie ma czego się spodziewać po "parobasach" i nie da się oczekiwać, że naród obudzi się i zmieni. No bo nie jest mu to dane.
2. Powtórzenie dziecku z dziesięć i więcej razy, że jest nieudacznikiem, głupkiem, że nic mu się nie udaje - czy to doprowadzi do jego zmiany? Och, wydaje mi się, że tylko do pogorszenia sytuacji. W lepszym przypadku dziecko będzie miało kompleksy, w gorszym - zadecyduje, że skoro za takie jest uważane, to takie będzie. Na złość.
3. Inaczej - chociaż oczywiście nie jestem w tej sprawie zbyt kompetentna - widzę naród polski. Już sam ten fakt, że Polacy przetrwali w tylu tragediach i klęskach historycznych wskazuje, że jest to naród silny, wytrwały, waleczny. Jesteście taką swoistą Gascogne'ą Europejską.
Potencjał macie ogromny, poziom duchowy - wysoki.
I właśnie dlatego tak mnie draźnią i wkurzają oddzielne i niestety bardzo powszechne negatywne zjawiska włąściwe narodowi polskiemu. Dlatego denerwuje mnie uparty mesjanizm mieszany z pogardą do swojego kraju, wykorzenienie mieszane z nieumiarkowaną dumą z powodu swojej narodowości, ogromna inercja historyczna w jednych przypadkach i kompletna historyczna ślepota w innych i td i tp.
Gdybym zgodziła się z określeniem "Polska parobczańska", nawet bym nie zwracała na to uwagę.
Do tego - ciągłe tępienie prowadzi do (już pisałam) pojawienia się kompleksów, a później do wybuchu i próby wywyższyć siebie we własnych oczach, tyle że przybiera to już zupełnie niewłaściwy tok, niestosowne metody i cechuje się jednocześnie zadrością i złością wobec innych.
Czy więc jednak "naród parobasów", czy dumne "Polacy" - kiedy ma się z czego być dumnym i nie ma potreby się realizować kosztem innych, obarczając winą za swoje niepowodzenia inne kraje, narodowości czy okoliczności?
Można zaprzeczyć, że na razie tego ostatniego akurat nie ma. Uwazam, że jest. Tylko treba to doprowadzić do świadomości ludzkiej. Uświadomić, że niekonieczne jest chlubić się ułanami rzucającymi sie na czołgi, czy swoją męką, czy pierwszą Konstytucją. Bo są już inne powody.