Krótka opowieść dla wnuka
Posted: Sun Sep 28, 2008 2:32 pm
Do potencjalnego czytelnika
Nie wyżywaj się na mnie, nie komentuj, a napisz swoja opowieść.
Zmieść się w tysiącu znaków.
j.u.
O Polsce i Polakach. Krótka opowieść dla wnuka
Jesteśmy Europejczykami w Unii Europejskiej. Jesteśmy FORMALNIE.
De facto – cywilizacyjnie i kulturowo, jesteśmy ogonem Europy,
skansenem, dostarczycielem siły roboczej dla tych, którzy potrafią ją wykorzystać i czerpać z niej zyski.
Jesteśmy rynkiem zbytu dla towarów,
które nasi emigranci wytworzyli w krajach wyżej cywilizowanych.
Myślami lekko cofamy się w czasie
Na wschód od polskich ziem, w nieludzkim państwie carów narodziło się w 1917 coś jeszcze bardziej nieludzkiego
- bolszewicka Rosja, późniejszy Związek Radziecki, Kraj Rad (rada = ros. sowiet),
zwany obecnie Związkiem Sowieckim.
Szczęśliwie udało nam się uniknąć bycia jego siedemnastą republiką.
Na zachód od naszych gniazd w roku 1933 przejął władzę hitleryzm
i skusił do zbrodniczego procederu jeden z najbardziej kulturalnych narodów świata - Niemców.
Powstała druga bestia.
Pomiędzy dwoma bestiami my, Polacy - „państwo sezonowe”, „pokraczny twór Traktatu Wersalskiego” -
słabi, bezbronni, niepotrzebni nikomu – jak Austria, jak Czechosłowacja...
Syty świat wcale nie miał zamiaru umierać za Gdańsk, godził się,
by centralna Europa stanowiła karmę dla Niemców, by naszym kosztem kupić sobie spokój.
Kiedy zachodni zbój zbudował swój potencjał militarny, zmówił się ze wschodnim i obaj podzielili się nami.
Zrobili to w sposób o wiele bardziej barbarzyński, bezwzględny, niż uczynili w XVIII wieku ich poprzednicy.
Przez 5,5 roku żyliśmy w celi śmierci – to była niemiecka okupacja okraszona sowiecką.
Wcześniej nas eksploatowano, wynaradawiano – Niemcy hitlerowskie poszły dalej,
skazały nas na śmierć jako Untermenschów,
nasza ziemia miała stanowić ich Lebensraum – przestrzeń do życia dla rasy panów.
Wreszcie dwa potwory wzięły się za łby…
Świat sytych rozumiał już niebezpieczeństwo, wsparł jednego z potworów -
i krwią żołnierzy radzieckich rozstrzygnął losy wojny.
Jedna z bestii stała się w ten sposób zwycięzcą-koalicjantem, nie przestając być bestią.
Swą żądzę krwi zaspokajała głównie własnymi dziećmi, nadal będąc zagrożeniem dla reszty świata.
Krwawy terror i wyzysk narodu, dewastacja gospodarki, prawa, obyczaju w ramach państwa -
i piękne hasła o uszczęśliwianiu świata pracy - na zewnątrz.
Polska została rzucona na pastwę bolszewizmu – i musiała trwać w układzie,
dopóki bolszewizm nie zmurszał,
a właściwie do czasu, kiedy ekipa Gorbaczowa zrozumiała, że Kraj Rad jest w ślepym zaułku.
Jak wielokrotnie pisałem, przedwojenna Rzeczpospolita nie dla wszystkich była dobrą matką,
Wielu ludziom wrażliwym marzyła się demokratyczna Polska ludowa.
Ci włączyli się w odbudowę kraju ze zniszczeń, w budowę nowego ustroju, ale srodze się zawiedli –
demokracja miała być socjalistyczna, gospodarka socjalistyczna, moralność socjalistyczna…
a źródłem wszelakiej mądrości i wartości miała być Moskwa.
Wielu innych Polaków, tych szczególnie, dla których II RP była lub bywała macochą,
oddała swe dusze i swe siły budowie świata społecznej sprawiedliwości.
Najpierw była „słuszna sprawa”, potem obrastało się sadłem...
Albo się zaczynało rozumieć, że ustrój społecznej sprawiedliwości jest niedoścignionym mitem,
a w realiach jakie są, trzeba robić co się da dla Polski i Polaków.
Tak robili wszyscy przyzwoici ludzie, a – jestem o tym najgłębiej przekonany –
tak było z ekipą, która wprowadzała stan wojenny w dniu 13 grudnia.
Działania polskich rządów musiały się mieścić w granicach tolerowalnych przez „wielkiego brata”.
Do roku 1956 możemy mówić o terrorze, od tego czasu zaczęła się nieustająca liberalizacja.
Od Gierka, od roku 70, otwieranie się na Europę.
Czasy Jaruzelskiego-Rakowskiego – to już czystej wody rewizjonizm ideologiczny i liberalizacja gospodarki.
Generalnie – to nie daliśmy się. Polska była najbardziej krnąbrnym „barakiem” w obozie.
A na dodatek uniknęliśmy interwencji, co nie udało się Węgrom i Czechosłowacji.
Ruch „Solidarności”, jego główny nurt – to masowy ruch parobków, którzy uwierzyli w swoją godność.
Hasła niepodległościowe, moralna odnowa – to była politura, pobiała na grobie (pobielanym):
dzieci PRL żądały długo obiecywanych smakołyków i zabawek.
Polsce po roku 70 zabrakło zdeterminowanych elit z pomysłami,
brakło charyzmatycznego przywódcy-demagoga – do tej pory taki nam się nie trafił.
Solidarnościowe elity zadbały, jak na parobków przystało, głównie o siebie. „
Herosi” śmiało odcinają kupony od swego heroizmu.
Polska po roku 1989 nie wymagała rewolucji, wymagała EWOLUCJI,
rewolucja i podeptanie „okrągłego stołu” to był wynik niecierpliwości pazernych wilczków Solidarności,
którzy chcieli przejąć dorobek PRL-u, by nie zdążyli przejąć go ludzie z „dawnego układu”.
W pazerności obie strony były siebie warte,
w mętnej wodzie rewolucji nieźle się obłowiły również hieny spoza układów, krajowe i zagraniczne.
***
Jesteśmy Europejczykami w Unii Europejskiej. Jesteśmy FORMALNIE.
De facto – cywilizacyjnie i kulturowo, jesteśmy ogonem Europy,
skansenem, dostarczycielem siły roboczej dla tych, którzy potrafią ją wykorzystać i czerpać z niej zyski.
Jesteśmy rynkiem zbytu dla towarów, które nasi emigranci wytworzyli w krajach cywilizowanych.
Dorobek PRL przejedliśmy, przejadamy pieniądze europejskie.
Widzę, oczywiście widzę, że nie wszystko przejadamy i rozkradamy.
Ale i tak smutno mi jakoś.
jan urbanik
Nie wyżywaj się na mnie, nie komentuj, a napisz swoja opowieść.
Zmieść się w tysiącu znaków.
j.u.
O Polsce i Polakach. Krótka opowieść dla wnuka
Jesteśmy Europejczykami w Unii Europejskiej. Jesteśmy FORMALNIE.
De facto – cywilizacyjnie i kulturowo, jesteśmy ogonem Europy,
skansenem, dostarczycielem siły roboczej dla tych, którzy potrafią ją wykorzystać i czerpać z niej zyski.
Jesteśmy rynkiem zbytu dla towarów,
które nasi emigranci wytworzyli w krajach wyżej cywilizowanych.
Myślami lekko cofamy się w czasie
Na wschód od polskich ziem, w nieludzkim państwie carów narodziło się w 1917 coś jeszcze bardziej nieludzkiego
- bolszewicka Rosja, późniejszy Związek Radziecki, Kraj Rad (rada = ros. sowiet),
zwany obecnie Związkiem Sowieckim.
Szczęśliwie udało nam się uniknąć bycia jego siedemnastą republiką.
Na zachód od naszych gniazd w roku 1933 przejął władzę hitleryzm
i skusił do zbrodniczego procederu jeden z najbardziej kulturalnych narodów świata - Niemców.
Powstała druga bestia.
Pomiędzy dwoma bestiami my, Polacy - „państwo sezonowe”, „pokraczny twór Traktatu Wersalskiego” -
słabi, bezbronni, niepotrzebni nikomu – jak Austria, jak Czechosłowacja...
Syty świat wcale nie miał zamiaru umierać za Gdańsk, godził się,
by centralna Europa stanowiła karmę dla Niemców, by naszym kosztem kupić sobie spokój.
Kiedy zachodni zbój zbudował swój potencjał militarny, zmówił się ze wschodnim i obaj podzielili się nami.
Zrobili to w sposób o wiele bardziej barbarzyński, bezwzględny, niż uczynili w XVIII wieku ich poprzednicy.
Przez 5,5 roku żyliśmy w celi śmierci – to była niemiecka okupacja okraszona sowiecką.
Wcześniej nas eksploatowano, wynaradawiano – Niemcy hitlerowskie poszły dalej,
skazały nas na śmierć jako Untermenschów,
nasza ziemia miała stanowić ich Lebensraum – przestrzeń do życia dla rasy panów.
Wreszcie dwa potwory wzięły się za łby…
Świat sytych rozumiał już niebezpieczeństwo, wsparł jednego z potworów -
i krwią żołnierzy radzieckich rozstrzygnął losy wojny.
Jedna z bestii stała się w ten sposób zwycięzcą-koalicjantem, nie przestając być bestią.
Swą żądzę krwi zaspokajała głównie własnymi dziećmi, nadal będąc zagrożeniem dla reszty świata.
Krwawy terror i wyzysk narodu, dewastacja gospodarki, prawa, obyczaju w ramach państwa -
i piękne hasła o uszczęśliwianiu świata pracy - na zewnątrz.
Polska została rzucona na pastwę bolszewizmu – i musiała trwać w układzie,
dopóki bolszewizm nie zmurszał,
a właściwie do czasu, kiedy ekipa Gorbaczowa zrozumiała, że Kraj Rad jest w ślepym zaułku.
Jak wielokrotnie pisałem, przedwojenna Rzeczpospolita nie dla wszystkich była dobrą matką,
Wielu ludziom wrażliwym marzyła się demokratyczna Polska ludowa.
Ci włączyli się w odbudowę kraju ze zniszczeń, w budowę nowego ustroju, ale srodze się zawiedli –
demokracja miała być socjalistyczna, gospodarka socjalistyczna, moralność socjalistyczna…
a źródłem wszelakiej mądrości i wartości miała być Moskwa.
Wielu innych Polaków, tych szczególnie, dla których II RP była lub bywała macochą,
oddała swe dusze i swe siły budowie świata społecznej sprawiedliwości.
Najpierw była „słuszna sprawa”, potem obrastało się sadłem...
Albo się zaczynało rozumieć, że ustrój społecznej sprawiedliwości jest niedoścignionym mitem,
a w realiach jakie są, trzeba robić co się da dla Polski i Polaków.
Tak robili wszyscy przyzwoici ludzie, a – jestem o tym najgłębiej przekonany –
tak było z ekipą, która wprowadzała stan wojenny w dniu 13 grudnia.
Działania polskich rządów musiały się mieścić w granicach tolerowalnych przez „wielkiego brata”.
Do roku 1956 możemy mówić o terrorze, od tego czasu zaczęła się nieustająca liberalizacja.
Od Gierka, od roku 70, otwieranie się na Europę.
Czasy Jaruzelskiego-Rakowskiego – to już czystej wody rewizjonizm ideologiczny i liberalizacja gospodarki.
Generalnie – to nie daliśmy się. Polska była najbardziej krnąbrnym „barakiem” w obozie.
A na dodatek uniknęliśmy interwencji, co nie udało się Węgrom i Czechosłowacji.
Ruch „Solidarności”, jego główny nurt – to masowy ruch parobków, którzy uwierzyli w swoją godność.
Hasła niepodległościowe, moralna odnowa – to była politura, pobiała na grobie (pobielanym):
dzieci PRL żądały długo obiecywanych smakołyków i zabawek.
Polsce po roku 70 zabrakło zdeterminowanych elit z pomysłami,
brakło charyzmatycznego przywódcy-demagoga – do tej pory taki nam się nie trafił.
Solidarnościowe elity zadbały, jak na parobków przystało, głównie o siebie. „
Herosi” śmiało odcinają kupony od swego heroizmu.
Polska po roku 1989 nie wymagała rewolucji, wymagała EWOLUCJI,
rewolucja i podeptanie „okrągłego stołu” to był wynik niecierpliwości pazernych wilczków Solidarności,
którzy chcieli przejąć dorobek PRL-u, by nie zdążyli przejąć go ludzie z „dawnego układu”.
W pazerności obie strony były siebie warte,
w mętnej wodzie rewolucji nieźle się obłowiły również hieny spoza układów, krajowe i zagraniczne.
***
Jesteśmy Europejczykami w Unii Europejskiej. Jesteśmy FORMALNIE.
De facto – cywilizacyjnie i kulturowo, jesteśmy ogonem Europy,
skansenem, dostarczycielem siły roboczej dla tych, którzy potrafią ją wykorzystać i czerpać z niej zyski.
Jesteśmy rynkiem zbytu dla towarów, które nasi emigranci wytworzyli w krajach cywilizowanych.
Dorobek PRL przejedliśmy, przejadamy pieniądze europejskie.
Widzę, oczywiście widzę, że nie wszystko przejadamy i rozkradamy.
Ale i tak smutno mi jakoś.
jan urbanik