Byłem Pacyratsiusem
Posted: Fri Nov 14, 2008 9:54 pm
Byłem Pacyratsiusem
Pacyratsius zdechł!
Był taki czas, że przez półtora miesiąca byłem przykuty do biblioteki -
przez półtora miesiąca choroby pracownicy byłem prawie kompletnym personelem Biblioteki i Zarządu Stowarzyszenia.
W tym czasie, by nie zwariować w sosie własnym, wirtualnie wyemigrowałem na forum
http://forum-gdansk.mojeosiedle.pl/viewforum.php?f=1799,
gdzie wyżywałem się intelektualnie, politycznie i obywatelsko jako Pacyratsius.
Starałem się prowokować do myślenia po polsku, a nie partyjniacku,
jak zwykle będąc sobą, czyli siedząc okrakiem na barykadzie.
Reklamowałem też, jak potrafiłem, BIBLIOTEKĘ i STOWARZYSZENIE;
zapraszałem do nas, prosiłem o wsparcie, ogłosiłem tam zaproszenie dla okolicznych szkół.
Parę tygodni solidnego wysiłku na tym forum nie przyniosło nam (z tej strony)
ani jednego sympatyka, ani jednego grosza wsparcia.
Praca organiczna, praca u podstaw nie jest w modzie, wszystko powinni zrobić ONI.
Jacyś tam ONI, którzy są wszystkiemu winni, od których nam się wszystko należy...
Na szczęście trafiają też do nas jakimś zrządzeniem losu dziwacy, istoty jakieś niedzisiejsze:
ktoś czyta dzieciom bajki, ktoś czyta Osmańczyka, ktoś podaruje drabinę, inny ktoś ociepli drzwi,
przeszkoli pracowników, opowie o ceremoniale morskim, ktoś zajmie się siecią komputerową i witryną,
ktoś popracuje nad katalogiem w Open Ofisie,
ktoś chce zająć się w soboty (pomiędzy 11 a 12:00) dziećmi, by mamy mogły zrobić zakupy...
Powoli, powoli rozkręcamy się.
jan urbanik
Pacyratsius zdechł!
Był taki czas, że przez półtora miesiąca byłem przykuty do biblioteki -
przez półtora miesiąca choroby pracownicy byłem prawie kompletnym personelem Biblioteki i Zarządu Stowarzyszenia.
W tym czasie, by nie zwariować w sosie własnym, wirtualnie wyemigrowałem na forum
http://forum-gdansk.mojeosiedle.pl/viewforum.php?f=1799,
gdzie wyżywałem się intelektualnie, politycznie i obywatelsko jako Pacyratsius.
Starałem się prowokować do myślenia po polsku, a nie partyjniacku,
jak zwykle będąc sobą, czyli siedząc okrakiem na barykadzie.
Reklamowałem też, jak potrafiłem, BIBLIOTEKĘ i STOWARZYSZENIE;
zapraszałem do nas, prosiłem o wsparcie, ogłosiłem tam zaproszenie dla okolicznych szkół.
Parę tygodni solidnego wysiłku na tym forum nie przyniosło nam (z tej strony)
ani jednego sympatyka, ani jednego grosza wsparcia.
Praca organiczna, praca u podstaw nie jest w modzie, wszystko powinni zrobić ONI.
Jacyś tam ONI, którzy są wszystkiemu winni, od których nam się wszystko należy...
Na szczęście trafiają też do nas jakimś zrządzeniem losu dziwacy, istoty jakieś niedzisiejsze:
ktoś czyta dzieciom bajki, ktoś czyta Osmańczyka, ktoś podaruje drabinę, inny ktoś ociepli drzwi,
przeszkoli pracowników, opowie o ceremoniale morskim, ktoś zajmie się siecią komputerową i witryną,
ktoś popracuje nad katalogiem w Open Ofisie,
ktoś chce zająć się w soboty (pomiędzy 11 a 12:00) dziećmi, by mamy mogły zrobić zakupy...
Powoli, powoli rozkręcamy się.
jan urbanik