Page 1 of 1

"Rożdiennyje buriej"

Posted: Sat Jan 31, 2009 8:48 am
by jan
Wśród książek, jakie udało nam się pozyskać z dubletów biblioteki uniwersyteckiej w Białymstoku,
znalazła się nieukończona powieść Nikołaja Ostrowskiego "Rożdiennyje buriej".
Przeczytałem ją, bardzo dobra lektura - akcja toczy się w 18 i 19 roku ubiegłego wieku.

Pozwoliłem sobie przetłumaczyć fragment wypowiedzi powieściowego biskupa.

"...Nie zapominajcie panowie, że żyjemy na austriacko-rosyjskiej granicy. Dziś ta granica zniknęła.
Ci Ukraińcy, którzy znaleźli się w Rosji, wiedzą już, czym jest rewolucja. Państwo, mam nadzieję, nie zapomnieliście,
jak palili oni swoich panów? Niemiecka okupacja, na jakiś czas, uspokoiła ich.
Inni Ukraińcy, którzy żyją obok nas, nie postąpili tak samo tylko dlatego, że z łaski bożej panujący cesarz Austrii
miał armię, utrzymującą porządek. Teraz nie ma ani cesarza ani armii. Panowie zamierzacie wziąć w swoje ręce władzę w państwie,
gdzie dziewięć dziesiątych ludności stanowią Ukraińcy.

(...) Wielka Polska tysiąc siedemset siedemdziesiątego drugiego roku, gdy władała ona częścią Ukrainy,
Litwą i Białorusią (nawiasem mówiąc, granice Polski także i wtedy były daleko od Morza Czarnego), zginęła dlatego,
że każdy powiat myślał tylko o sobie, każdy wojewoda zawłaszczał jak najwięcej ziemi, by dołączyć je do swoich włości,
dlatego, że żaden magnat nie myślał o państwie jako takim, a tylko o własnych interesach...
Coś podobnego wy zamierzacie powtórzyć,
(...)

Teraz padają imperia, spadają korony... Rosja w ogniu. My, jeśli nie mamy zgubić siebie, musimy być ostrożni.
Jestem za tym, żeby się umacniać tam, gdzie mamy zaplecze (ziemie rdzennej Polski - j.u.). Jestem za ostrożnością.
Bóg widzi, gdy mielibyście siłę, to błogosławiłbym wasze dzieło unicestwienia przeklętych bolszewików nie tylko w Polsce.


Str.354-55

jan urbanik

PS
Przed dwunastu laty wklepałem w komputer rękopis wspomnień dziada, mego imiennika,
z czasów II wojny, którą spędził w Drohobyczu, czyli na bliższych Kresach.
Bardzo podobne klimaty.

Posted: Thu Mar 19, 2009 6:16 am
by jan
"(...) Wielka Polska tysiąc siedemset siedemdziesiątego drugiego roku, gdy władała ona częścią Ukrainy,
Litwą i Białorusią (nawiasem mówiąc, granice Polski także i wtedy były daleko od Morza Czarnego), zginęła dlatego,
że każdy powiat myślał tylko o sobie, każdy wojewoda zawłaszczał jak najwięcej ziemi, by dołączyć je do swoich włości,
dlatego, że żaden magnat nie myślał o państwie jako takim, a tylko o własnych interesach...
Coś podobnego wy zamierzacie powtórzyć, (...)
"


Ginie dorobek pokolenia mego i moich rodziców - pokolenia PRL-u:
flota, stocznie, huty, banki, browary, zamechy, instytucje finansowe, żarnowce -
wszystko zostaje zawłaszczone lub przefrymarczone przez rządzący pseudoetos.
(Nie generalizuję - ale gdyby większość tzw. elit była przyzwoita, Polska nie schodziłaby na psy)

Senator Misiak (odbierałem i odbieram go jako jedną z sympatyczniejszych postaci oglądanych w mediach) stracił konfitury.
Nie słyszę politycznej debaty o sensie tych "konfitur", a widzę troskę - jak się do nich dobrać.

Pomoc europejska dla Polski jest w znacznej mierze marnotrawiona przez kastę urzędniczą.
Nie wiem czy bilans generalny, uwzględniający demoralizację beneficjentów tej pomocy, jest pozytywny.
Śmiem w to wątpić.

Polska traci stocznie, banki, ale zawsze ktoś na tym zyska, jakiś "powiat" się podreperuje.

jan urbanik


PS - zupełnie "nawiasem mówiąc"
Nie podoba mi się nowotwór językowy "pseudokibic", bardziej adekwatne byłyby zbitki:
kibic-wandal, kibic-bandyta lub po prostu wandal czy bandyta na stadionie, w pociągu, na ulicy...)

wczora z wieczora wszedłem na RTR

Posted: Tue Jun 16, 2009 2:49 pm
by jan
i wszedłem na audycję poświęconą Nikołajowi Ostrowskiemu
i jego "Kak zakaliałaś stal'", ze wspomnieniem o "Rożdionnych buriej".
Materiał był tak ciekawy, że postanowiłem go zapisać.

Gdyby był ktoś tym zainteresowany, jakiś magistrant lub licencjant,
chętnie służę. Przypomnę, że akcja "Rożdionnych" toczy się na dawnych polskich kresach.

jan urbanik