Page 1 of 1

Romans filozofów

Posted: Tue Mar 01, 2011 1:56 pm
by Agata Sadowska
Właśnie zaczęłam czytać książkę "Hannah Arendt, Martin Heidegger. Korespondencja z lat 1925 - 1975". Z jednej strony nie mogę doczekać się jej końca (bo będę miała w głowie całość dzieła), z drugiej, szkoda mi, gdy dobra książka się kończy, bo kończy się kolejny rozdział mego tzw. życia duchowego. Dwóch filozofów przez, bagatela, 50 lat korespondowało ze sobą i tu, uwaga, pozytyw dla tych, którzy właśnie się zniechęcili. Filozofia? Niejedna osoba krzyknie: "pomocy". Nic bardziej mylnego. Wielcy piszą do siebie o miłości, życiu, Koncertach Brandenburskich Bacha, czy Czarodziejskiej górze. A oto mały wyrywek, przedsmak również dla mnie: "Wraz z nowym semestrem nadejdzie maj, stare mury zaleje bez, a kwiaty na drzewach będą się kołysały w ukrytych ogrodach - Ty zaś w pachnącej letniej sukience przejdziesz przez starą bramę. Letnie wieczory będą wnikać do Twojego pokoju i ogłaszać Twojej młodej duszy milczącą pogodę naszego życia. Wnet zbudzą się kwiaty, by mogły je zerwać Twe kochane dłonie, i mech w poszyciu lasu, po którym będą stąpać Twoje błogie sny". Ładne, nieprawdaż? Uciekam do lektury. Jak skończę - polecę (w obydwu znaczeniach tego słowa).

Posted: Thu Mar 03, 2011 9:22 pm
by Agata Sadowska
I jeszcze próbka miłości dwojga filozofów:
"Na niedzielę należą Ci się ciepłe pozdrowienia. Po koncercie byłem tak poruszony Twoją bliskością, że dłużej nie mogłem jej znieść - wyszedłem więc, chociaż najchętniej powędrowałbym z Tobą przez tę majową noc - szedłbym w milczeniu obok Ciebie, czułbym Twoją kochaną dłoń i spojżenie Twoich ogromnych oczu; nie pytając po co i dlaczego, byleby tylko "być".
Jakże pozwala nauczyć się tego Twoja istota - i jak bardzo czuję w niej siłę, w której zawierasz swoje życie. Również tam, gdzie Ty - właśnie Ty - jesteś swawolnym duszkiem - i ujażmiasz bale, kino i towarzystwo.
Powiedziałaś, że na naszym pierwszym spacerze ogarnął Cię lęk, co się stanie. Czyż jeszcze coś mogło się stać? Czy wszystko już nie było i czyż nie będzie już zawsze? Czy jakoś się do tego przyczyniliśmy?
I co innego możemy uczynić, niż - otworzyć się - pozwolić być temu, co jest. Pozwolić być tak, zeby to stanowiło sla nas czystą radość i źródło każdego nowego dnia.
Być uskrzydlonymi, tak jak nimi jesteśmy. A przecież jedno drugiemu chciałoby "powiedzieć" i otworzyć się; ale moglibyśmy powiedzieć tylko tyle, że świat nie jest już mój ani Twój - lecz stał się nasz - że to, co czynimy i czego dokonujemy, nie należy do Ciebie oraz do mnie, lecz do nas. Że szczyty domów, drogi, majowe poranki i zapach kwiatów - są nasze - I że wszelka dobroć wobec innych i każda niewymuszona, prawdziwa wzorowość dla nich jest naszym życiem. - Że pełna radosci walka - i zdecydowane obstawanie przy swoich wyborach - jest nasze. - Nasze. Że to juz nigdy nie będzie mogło się zatracić - lecz może tylko stać się bogatsze, jaśniejsze - pewniejsze, aby rozwinąć się w wielką namiętność istnienia."
Etc, etc... Mogłabym tak cytować całą książkę. Jedyne co mi pozostaje, to życzyć miłego czytania, bo książka jest lekturą obowiązkową.