Zabłysło, zagrzmiało... i zgasło
Nie ma Polski żywej, spontanicznej, lekkiej, radosnej, twórczej,
jest tylko Polska zurzędziała, formalna i formalnie odpowiedzialna –
czyli asekurancka, czyli nieodpowiedzialna.
Lub nieodpowiedzialana po prostu:
po szczeniacku, gówniarsku, parobczańsku, szlachecku
lub moherowo - z katolicko-narodowym frazesem na ustach.
Albo jak ci, czciciele patyków, kaczy bałwochwalcy spod krzyża.
Dla „kasy” polska zurzędziała przejada i przesrywa Polskę.
Gdzie Polska twórców, entuzjastów? Była kiedyś? Czy była kiedykolwiek?
Czy kiedykolwiek jakikolwiek kraj był taki?
Polska przeżywała chwile euforii:
polski październik, polski sierpień, polski papież, polskie Euro...
gdy rozum spał - polska duma, polska pycha, polska próżność - sięgały zenitu.
Zabłysło, zagrzmiało... i zgasło.
Została zgrzebność, życie na niby
Zabłysło, zagrzmiało... i zgasło
Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy
Zabłysło, zagrzmiało... i zgasło
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
To nie ja, to czciciele patyków profanują coś, co może być symbolem miłości i poświęcenia,
a tu stał się symbolem partyjniackiej polityki zbankrutowanych kaczystów.
a tu stał się symbolem partyjniackiej polityki zbankrutowanych kaczystów.
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Mamy w Rosji dobrą historyjkę o człowieku, któremu zmarła ukochana żona. W rozpaczy, nie wiedząc, gdzie może znaleźć ukojenie, idzie do cerkwi. Ale ledwie tam wstępuje - otaczają go "religijne" osoby. A to nie tak się ukłonił, a to nie tak przyklęknął, a to nie tak się modli, a to nie to czci, co trzeba... Naturalnie wypędzono go stąd.
Zrozpaczony człowiek wyszedł ze świątyni i udał się do najbliższego parku. Usiadł na ławce i zapłakał. Nagle poczuł czyjąś rękę na ramieniu, a kiedy się obrócił, zobaczył młodego człowieka o delikatnych rysach twarzy, pięknych smutnych oczach i brodzie, którą chrześcijanie świetnie kojarzą. Zrozumiał, iż przed nim zjawił się sam Jezus.
- Czemu płaczesz, dobry człowieku?
- Zmarła mi żona, Jezusie, poszedłem do cerkwi, do Ciebie, a mnie stąd wypędzono...
Jezus smutnie się uśmiechnął.
- Nie martw się tym. Mnie tam też już od dawna nie wpuszczają.
Zrozpaczony człowiek wyszedł ze świątyni i udał się do najbliższego parku. Usiadł na ławce i zapłakał. Nagle poczuł czyjąś rękę na ramieniu, a kiedy się obrócił, zobaczył młodego człowieka o delikatnych rysach twarzy, pięknych smutnych oczach i brodzie, którą chrześcijanie świetnie kojarzą. Zrozumiał, iż przed nim zjawił się sam Jezus.
- Czemu płaczesz, dobry człowieku?
- Zmarła mi żona, Jezusie, poszedłem do cerkwi, do Ciebie, a mnie stąd wypędzono...
Jezus smutnie się uśmiechnął.
- Nie martw się tym. Mnie tam też już od dawna nie wpuszczają.
Proszę cię, duszo moja, bądźże mi szaloną...
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 3 guests