rocznicę solidarności obejdę bokiem
Nie świętuję 30 rocznicy powstania Solidarności, za jej „sukcesy” obchodzę rocznicę - bokiem!
Dzisiejsza "S" jest nędznymi popłuczynami po tamtym ruchu, w którym, mimo szaleństwa, była jakaś podniosłość.
Na kiełbasiany ruch „równych żołądków” i niezaspokojonych aspiracji
SPADŁA NAGLE NIEPODLEGŁOŚĆ i ODPOWIEDZIALNOŚĆ.
Spadła na nieprzygotowane barki i na puste głowy.
za zgodą i akceptacją „strony partyjno-rządowej”, na mocy stosownej UMOWY o WSPÓŁODPOWIEDZIALNOŚCI.
”Zwycięska” zadufana „strona solidarnościowa” ZŁAMAŁA UMOWĘ
i zawłaszczyła pełnię władzy i odpowiedzialności, która okazała się być NIEODPOWIEDZIALNOŚCIĄ.
Solidarnościowi rewolucjoniści, jak na rewolucjonistów przystało,
nie sprawili się z ciężarami, jakie tak ochoczo na swe barki wzięli.
Mieli oni rządzę władzy, co jest zupełnie czym innym niż umiejętność rządzenia.
Z tego względu DO TEJ PORY najlepszymi rządami III RP były rządy „postkomunistów”.
Nastąpiła wymiana lub przefarbowanie się elit. Elity solidarnościowe uwłaszczyły się
i zapłaciły sobie za trud niszczenia PRL-u dorobkiem PRL-czyków.
W tym milionów szeregowych solidaruchów, którzy wierzyli w cuda.
Zachowanie dzisiejszych solidaruchów i kaczystów jest równie nieodpowiedzialne jak wtedy, w osiemdziesiątych,
różnice polegają na tym, ze teraz nie ma zagrożenia interwencją radziecką, a Kaczyński i Śniadek czują bezkarność warcholenia.
Tuskoidzi, PSL i lewica muszą sobie sami z nawiedzonymi poradzić.
Mam też cichą nadzieję, że nawiedzeni szaleńcy są w Polsce w zdecydowanej mniejszości
i że nastąpi znużenie społeczeństwa nimi, i że po kolejnych wyborach parlamentarnych podzielą los giertychoidów i lepperoidów.
Pewności jednak nie mam.
[Autor tego tekstu był w roku 1967 członkiem PZPR, z której wystąpił,
w latach 80 dwukrotnie był członkiem Solidarności.
Występował kiedy Związek wpadał w zwycięską euforię.
Zmianę ustroju uważał za konieczną. W cuda nie wierzył od lat 70,
kiedy to w gdańskich "Fosforach" został wybrany szefem komitetu strajkowego.]
rocznicę solidarności obejdę bokiem
Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy
rocznicę solidarności obejdę bokiem
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
1980 - i co dalej, i jak dalej
1980 - i co dalej, i jak dalej
W Gdańsku szalona polska "klasa robotnicza" z szaleńczą wiarą w zwycięstwo:
jak w listopadzie 1830, jak w styczniu 1863, jak w sierpniu 19, jak w sierpniu 1944.
W Warszawie „komuchy” z Jaruzelskim na czele pomiędzy radzieckim młotem
a swoim bezrozumnym, na wierze w boskie miłosierdzie opartym kowadłem.
Przytomni i bezradni – i wobec młota, i wobec kowadła. Umówili się – alternatywą była rzeź.
Intelektualiści, którzy przyjechali mityngować stoczniowców – wsiąkli w szał.
Bezrozumna euforia rozkręcała się.
Na szczęście istniała lojalna wobec legalnej władzy armia i milicja,
która pozwoliła generałom spacyfikować szaleńców – stan wojenny był majstersztykiem organizacji.
I testem na mądrość i odpowiedzialność najwyższych władz PRL – zdanym na piątkę z minusem.
Socjalizm, na skutek defektu genetycznego jako ustrój nie miał szans,
obaliły go jego dzieci - robotnicza Solidarność, wsparta z Zachodu i Kościoła.
Twórcy stanu wojennego nie mieli sił i szans na reanimację PRL-u, zdawali sobie z tego sprawę...
Na szczęście wśród radzieckich elit znaleźli się ludzie, który również spostrzegli się,
że budowla komunizmu jest bez szans - ekipa Gorbaczowa...
Czyli Pan Bóg dał nam szansę. – ZWIEŃCZONĄ OKRĄGŁYM STOŁEM i prawie WOLNYMI WYBORAMI 1989.
Od dwudziestu lat wykorzystujemy ją bardzo nieudolnie.
Wczoraj (30 lipca 2010) w Szczecinie popłuczyny po Solidarności dały dowód swego kurduplizmu.
W Gdańsku szalona polska "klasa robotnicza" z szaleńczą wiarą w zwycięstwo:
jak w listopadzie 1830, jak w styczniu 1863, jak w sierpniu 19, jak w sierpniu 1944.
W Warszawie „komuchy” z Jaruzelskim na czele pomiędzy radzieckim młotem
a swoim bezrozumnym, na wierze w boskie miłosierdzie opartym kowadłem.
Przytomni i bezradni – i wobec młota, i wobec kowadła. Umówili się – alternatywą była rzeź.
Intelektualiści, którzy przyjechali mityngować stoczniowców – wsiąkli w szał.
Bezrozumna euforia rozkręcała się.
Na szczęście istniała lojalna wobec legalnej władzy armia i milicja,
która pozwoliła generałom spacyfikować szaleńców – stan wojenny był majstersztykiem organizacji.
I testem na mądrość i odpowiedzialność najwyższych władz PRL – zdanym na piątkę z minusem.
Socjalizm, na skutek defektu genetycznego jako ustrój nie miał szans,
obaliły go jego dzieci - robotnicza Solidarność, wsparta z Zachodu i Kościoła.
Twórcy stanu wojennego nie mieli sił i szans na reanimację PRL-u, zdawali sobie z tego sprawę...
Na szczęście wśród radzieckich elit znaleźli się ludzie, który również spostrzegli się,
że budowla komunizmu jest bez szans - ekipa Gorbaczowa...
Czyli Pan Bóg dał nam szansę. – ZWIEŃCZONĄ OKRĄGŁYM STOŁEM i prawie WOLNYMI WYBORAMI 1989.
Od dwudziestu lat wykorzystujemy ją bardzo nieudolnie.
Wczoraj (30 lipca 2010) w Szczecinie popłuczyny po Solidarności dały dowód swego kurduplizmu.
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Re: rocznicę solidarności obejdę bokiem
jan wrote:...Mam też cichą nadzieję, że nawiedzeni szaleńcy są w Polsce w zdecydowanej mniejszości
i że nastąpi znużenie społeczeństwa nimi, i że po kolejnych wyborach parlamentarnych podzielą los giertychoidów i lepperoidów.
Pewności jednak nie mam.
[Autor tego tekstu był w roku 1967 członkiem PZPR, z której wystąpił,
w latach 80 dwukrotnie był członkiem Solidarności.
Występował kiedy Związek wpadał w zwycięską euforię.
Zmianę ustroju uważał za konieczną. W cuda nie wierzył od lat 70,
kiedy to w gdańskich "Fosforach" został wybrany szefem komitetu strajkowego.]
Ja może pewności nie mam, ale w to wierze (chce wieżyc :)).
Ale w co NIE WIERZE absolutnie, to w to ze to co napisałeś powyżej w skrócie: jak to się stało, o samym ruchu "S", kiedykolwiek zobaczy światło dzienne w podręcznikach szkolnych czy nawet w monografiach historycznych... Tam znajdziesz jedynie PRS-wa wersje wydarzeń.
Tego niestety jestem pewien... A gloryfikacja zwykłej katastrofy Smoleńskiej (co ze zrywem "Solidarności", już nie mowie o zbrodni Katyńskiej, nie może nawet obok stać... [a jednak Wawel...]) jedynie potwierdza moje najgorsze przeczucia...
nie ma podpisu :)
//Ja uwzam Solidarnosc jako ISKRE do tej dzisiejszej wolnosci.
Potem ludnosc NRD obalila mur berlinski.
Z kolei socjalizm runal wszedzie.
Ja rozumiem, ze dzisiaj duzo ludzi nie chce nic wiedzic o Solidarnosci, bo ona spelnila swoja funkcje, ale ona byla tym poczatkiem. // - napisał Dieter.
hmmm
Wcześniej był Berlin. Poznań, Budapeszt i Praga.
A budująca się "świetlana przyszłość" murszała, gniła od środka na skutek defektu genetycznego.
Wojciech Jaruzelski i pozostali generałowie stanem wojennym uchronili Polskę od przelewu krwi...
Potem radzieckie przywództwo zrozumiało (głową Michaiła Gorbaczowa), że jest w ślepym zaułku ideologii
i w gospodarczym krachu - i nie miało sił zajmować się nami.
Dlatego "zwyciężyła" Solidarność, dlatego mógł runąć mur.
==============
Budowanie fałszywych mitów może łechtać próżność głupiutkich,
ale jest szkodliwe dla PAŃSTWA, czyli szkodliwe dla OBYWATELI.
Potem ludnosc NRD obalila mur berlinski.
Z kolei socjalizm runal wszedzie.
Ja rozumiem, ze dzisiaj duzo ludzi nie chce nic wiedzic o Solidarnosci, bo ona spelnila swoja funkcje, ale ona byla tym poczatkiem. // - napisał Dieter.
hmmm
Wcześniej był Berlin. Poznań, Budapeszt i Praga.
A budująca się "świetlana przyszłość" murszała, gniła od środka na skutek defektu genetycznego.
Wojciech Jaruzelski i pozostali generałowie stanem wojennym uchronili Polskę od przelewu krwi...
Potem radzieckie przywództwo zrozumiało (głową Michaiła Gorbaczowa), że jest w ślepym zaułku ideologii
i w gospodarczym krachu - i nie miało sił zajmować się nami.
Dlatego "zwyciężyła" Solidarność, dlatego mógł runąć mur.
==============
Budowanie fałszywych mitów może łechtać próżność głupiutkich,
ale jest szkodliwe dla PAŃSTWA, czyli szkodliwe dla OBYWATELI.
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Nie obszedłem bokiem
Nie obszedłem bokiem - mam swój udział w pokryciu kosztów:
9 milionów na koncert ojca Zięby, mający uświęcić nadmuchane święto Kaczorów, Śniadków...
i innych "pogromców komuny", która zdechła na skutek defektów genetycznyczh w ZSRR...
I jeszcze ileś tam moich pieniędzy poszło na gorszące spektakle żrących się między sobą "herosów" z nędznej farsy.
Podziemie antyhitlerowskie miało autentycznych herosów,
ale wielu z nich przyszło uciekać z kraju, albo dać się maltretować lub zabić stalinowskiej swołoczy.
Kiełbasiany zryw Solidaruszy - w porównaniu z walką i męką tamtych - to harcerstwo.
W harcerskich podchodach też można skręcić kark lub złamać kopyto.
Generał Jaruzelski przykrył Solidarność czapką - i udusił, ale...
ale i sam nie miał wizji przyszłości, ani nie miał z kim racjonalizować państwa...
i zmartwychwstała Solidarność, zmartwychwstała znacznie mądrzejsza niż ta zaduszona,
ale i tak niemądra .
Przypatrzcie się im: trzydzieści lat minęło, a tylko niektórzy zmądrzeli. Wypasło się wielu.
Dwudziestolecie solidaruszych rządów
wobec dwudziestolecia międzywojennego - to klapa i wstyd.
Nie ma w czym wybierać, jedynie między mniejszym wstydem a strasznym wstydem.
9 milionów na koncert ojca Zięby, mający uświęcić nadmuchane święto Kaczorów, Śniadków...
i innych "pogromców komuny", która zdechła na skutek defektów genetycznyczh w ZSRR...
I jeszcze ileś tam moich pieniędzy poszło na gorszące spektakle żrących się między sobą "herosów" z nędznej farsy.
Podziemie antyhitlerowskie miało autentycznych herosów,
ale wielu z nich przyszło uciekać z kraju, albo dać się maltretować lub zabić stalinowskiej swołoczy.
Kiełbasiany zryw Solidaruszy - w porównaniu z walką i męką tamtych - to harcerstwo.
W harcerskich podchodach też można skręcić kark lub złamać kopyto.
Generał Jaruzelski przykrył Solidarność czapką - i udusił, ale...
ale i sam nie miał wizji przyszłości, ani nie miał z kim racjonalizować państwa...
i zmartwychwstała Solidarność, zmartwychwstała znacznie mądrzejsza niż ta zaduszona,
ale i tak niemądra .
Przypatrzcie się im: trzydzieści lat minęło, a tylko niektórzy zmądrzeli. Wypasło się wielu.
Dwudziestolecie solidaruszych rządów
wobec dwudziestolecia międzywojennego - to klapa i wstyd.
Nie ma w czym wybierać, jedynie między mniejszym wstydem a strasznym wstydem.
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 6 guests