bo nie rokuje…

Główny temat.

Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy

Post Reply
Fordor

bo nie rokuje…

Post by Fordor » Mon Apr 15, 2013 7:29 pm

Wieczór (11.04.2013) w Bibliotece Społecznej poświęcony omówieniu sytuacji sześcioletniego chłopca chorego na autyzm to była odsłona, oprócz pokazania bohaterskiego heroizmu rodziców walczących o nawiązanie kontaktu ze swoim dzieckiem, obrazu zagmatwanej sytuacji naszej służby zdrowia. Ni to publicznej, ni to niepublicznej, ni to misji, ni to biznesu.
Z pewnością stanowi ona źródło budżetowania sporej grupy ludzi nie do końca rozeznanych w całej sytuacji. Akcja goni akcję, grant dobrze się pasie na łąkach biurokracji, firmy farmaceutyczne prosperują (również serwujące szczepionki MMA), a tylko pacjent przeszkadza. A jeszcze pacjent, który wymaga długoletniej terapii z nie wiadomo jakim efektem. Nie dostanie się taki do placówki niepublicznej, BO NIE ROKUJE i jak będzie można wykazać się przed sponsorem!!! To chyba coś nie tak, prawda???
Na naszych oczach uwidacznia się anomalia polegająca na tym, że placówki niepubliczne podejmują się leczenia łatwiejszych przypadków, skomplikowane zaś pozostawiają – publicznej, której coraz trudniej o środki przechwytywane przez fundacje i organizacje, które nie są w stanie zastąpić systematycznej i na wysokim poziomie opieki.
Dla mnie osobiście ten wieczór to WIELKI APEL O sprawną, dobrze zarządzaną, PUBLICZNĄ SŁUŻBĘ ZDROWIA, która zajmie się leczeniem, rehabilitacją chorych ludzi z całym zaangażowaniem. Nie ma innej drogi – nie możemy cofać się w rozwoju cywilizacyjnym. Tę wielką zdobycz trzeba usprawniać, unowocześniać, impregnować przed hochsztaplerami różnej maści…
Samarytanie, osoby wrażliwe na ludzką krzywdę, które chcą wspomagać chorych, niech wpłacają środki do publicznego funduszu, który będzie wspomagać pacjentów. ONI I ICH RODZINY NIE MOGĄ BYĆ POZOSTAWIENI SAMYM SOBIE.
Wracając zaś do małego Marka – nagle zdrowa rodzina staje w obliczu choroby. I chwile bezradności, złego diagnozowania i braku pomocy medycznej, zwlekania z leczeniem. I radźcie sobie sami, bo jesteście najbardziej tym zainteresowani!

Ci, którzy sobie jakoś radzą, bo akurat mają wykształcenie kierunkowe, lub potrafili się przebić do mediów, lub są zdeterminowani, muszą wykazywać się każdego dnia niebywałym hartem!!! Oby starczyło im sił, czego z całego serca życzę. Jak również tego, by doczekali się normalności…
Dorota Kaczmarek

Najgorsze, co mogło nas spotkać, to pasożytowanie na czyimś cierpieniu, świadczenie parausług na niewyobrażalnie niskim poziomie, możliwych dzięki dostępowi do danych osobowych o chorobach w rodzinie i zalewowi łatwych pieniędzy z funduszy, ludzkiej naiwności, chciwości i pazerności ludzi bez skrupułów - utrwalających i stygmatyzujących ludzki marazm i bezradność.

jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

Re: bo nie rokuje…

Post by jan » Tue Apr 16, 2013 6:13 am

//Dla mnie osobiście ten wieczór to WIELKI APEL O sprawną, dobrze zarządzaną, PUBLICZNĄ SŁUŻBĘ ZDROWIA,
która zajmie się leczeniem, rehabilitacją chorych ludzi z całym zaangażowaniem.
Nie ma innej drogi – nie możemy cofać się w rozwoju cywilizacyjnym.
Tę wielką zdobycz trzeba usprawniać, unowocześniać, impregnować przed hochsztaplerami różnej maści…

Samarytanie, osoby wrażliwe na ludzką krzywdę, które chcą wspomagać chorych,
niech wpłacają środki do publicznego funduszu, który będzie wspomagać pacjentów.
ONI I ICH RODZINY NIE MOGĄ BYĆ POZOSTAWIENI SAMYM SOBIE.//

ONI powinni załatwić sprawę. Samarytanie niech ONYCH dofinansują.
To łatwo napisać, łatwo powiedzieć.

Znacznie trudniej sfinansować - nasza ludzka wola życia, długiego życia
jest w stanie pochłonąć cały dochód narodowy.

Oprócz autyzmu jest jeszcze Alzheimer, i mnóstwo ludzi unieruchomionych na wózkach, przykutych do łóżek,
którzy wymagają ciągłej opieki
Pewnie nie przesadzę, jeśli ilość tych ludzi w Polsce ocenię na co najmniej pół miliona -
do ich obsługi potrzeba około półtora miliona ludzi.

Ktoś musi za to zapłacić, a ten ktoś, to nikt jak MY, ta część społeczeństwa, która może wytwarzać dochód.
Czy jesteśmy gotowi odjąć sobie od ust (ubożsi), obniżyć standard życia (zamożniejsi),
by dotkniętym przez los podnieść ten standard?

Nigdy nie wiadomo kto z nas,
dziś sprawnych i samodzielnych, jutro skazany zostanie na cudzą łaskę i niełaskę.

Poprosiłem państwa Kuczyńskich, by jeszcze raz opowiedzieli o swych doświadczeniach,
doświadczeniach zwykłych, szczęśliwych ludzi, których nagle los doświadczył tak okrutnie.
Nie dali się pokonać - sprzęgli rozum, serce, doświadczenie i zaradność -
by ich syn był jak najsamodzielniejszy i by przemówił. Miłość czyni cuda.
jan urbanik

Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 2 guests