Post
by jan » Mon Nov 17, 2008 8:58 pm
//Tekst Macieja// nie tknięty autocenzurą i moja odpowiedź.
// a mówię całkiem na poważnie. Niech Pan pomyśli o swoim Kraju i o swoich Rodakach oraz niech postara się Pan wymienić (niekoniecznie tu na forum, może być na kartce papieru, w głowie... gdziekolwiek) wszystko to, co jest dla Nas, Polaków, chwalebne, czym możemy się poszczycić, co jest w nas dobre, niepowtarzalne, nawet to, o czym niechętnie mówimy by nie być osądzonym o pychę. I nie chodzi mi o konkretne osoby, wybitne jednostki, tylko o całość, ogół, Naród... Nie ukrywam, dla mnie samego nie jest to łatwe zadanie. Zapewne jest to kwestia nawyku i pewnej wybiórczej bezrefleksyjności. Dlatego też sam postanowiłem chwilę się nad tym zatanowić.
Niech to będzie dla Nas, na codzień rzucających gromy w kierunku tych czy innych osób, pewnym antidotum. Byłoby mi niezmiernie miło spotkać się z Panem i przekonać się, że oboje podzielamy tą samą pozytywną wizję Polski i Polaków.
Każdego zapraszam do takiej krótkiej chwili pozytywnej refleksji.//
Na tym forum WOLNO PISAĆ OPTYMISTYCZNIE. Optymiści - na start!
Marzymy o pięknie, miłości, sprawiedliwości, dostatku - a realia są umiarkowanie piękne, miłość ma kształty niedoskonałe, co krok niesprawiedliwość i nędza.
Ziszczenie marzeń wymaga pracy, zbiorowej, zorganizowanej, i pracy nad sobą.
Realizacja marzeń – to wzmaganie naszej osobistej mocy twórczej (zdobywanie wiedzy ogólnej i umiejętności praktycznych, kształtowanie charakteru), to umiejętność współdziałania w rodzinie, grupie rówieśniczej, społeczności lokalnej – od grupy sąsiedzkiej, zawodowej, przez wieś, gminę – po państwo.
To zrozumienie i wyciągnięcie wniosku z faktu, że to nie (tylko) JA jestem pępkiem świata, że każdy bliźni jest pępkiem WŁASNEGO świata –
i że musimy nasze indywidualne „pępkowatości” pogodzić.
To zrozumienie i wyciągnięcie wniosku z faktu, że POLSKA nie jest pępkiem świata,
że są inne państwa, które mają własne aspiracje i własne wizje ich spełnienia -
i że musimy nasze państwowe „pępkowatości” pogodzić.
Polska zmartwychchwstała po rozbiorach w międzywojennym dwudzistoleciu zrosła się w jeden organizm,
Polska po drugiej wojnie światowej stała się państwem jednonarodowym,
mniejszości narodowe są u nas małoznaczące.
Mamy wszelkie dane po temu, by się urządzić i by się samorządzić,
by pokazać, że POLAK POTRAFI – jeśli potrafi. Nie bardzo „potrafia”.
Polsce brak głowy – JEDNEJ głowy. Wielogłowość prowadzi do katastrofy.
Wojna i narzucona nam w formie obcej rewolucja społeczna spowodowała,
że musieliśmy przechodzić przez państwowe dzieciństwo, dojrzewanie, dojrzałość(?)... Nie! Niestety, nie było dojrzałości, a – zmurszałość.
Węże linieją, „obmierzłej zbywszy się kory” oblekają nową skórę,
myśmy tego nie potrafili, DOKONALIŚMY NOWEJ REWOLUCJI,
a że nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki, znowu staliśmy się państwowym noworodkiem.
Proces samowychowania się jest trudny, żmudny, pełen pułapek i różnych podwodnych raf,
a nas nie stać na uzgodnienie priorytetów, zestrzelenie mózgów w jedno ognisko, potraktowanie rządu jako naszej głowy, kierownika, moderatora.
Nam potrzebny cudotwórca i manna z nieba.
ALBO KTOŚ OBCY, KTO NAS WEŹMIE ZA PYSK: rządy zaborcze, Napoleon...
jan urbanik