propozycja kandydowania - i Biblioteka Społeczna
Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy
propozycja kandydowania - i Biblioteka Społeczna
Starając się o przetrwanie Biblioteki Społecznej nie ustaję w poszukiwaniu ludzi,
którzy chcieliby pracować dla publicznego, czyli naszego wspólnego dobra
i pieniędzy na przetrwanie naszej instytucji.
Stercząc pod drzwiami pani Wiceprezydent Gdańska,
oczekując na wizytę otrzymałem znienacka propozycję:
- Działasz w sferze kultury... potrzebujemy ludzi, którzy się na tym znają.
A może wystartujesz w wyborach do rady miasta? - i mogłem startować z dwu list. Do wyboru.
Odmówiłem. Nie mam aspiracji, nie mam czasu,
od czterech lat na nic nie mam tego cholernego czasu,
nie mam(y) też pieniędzy na przetrwanie biblioteki.
I nie ma na tyle ludzi, którzy by ją poprowadzili, gdyby mnie nagle trafił szlag!
Czyli cały mój i NASZ wysiłek, gdyby mnie zabrakło, trafi szlag.
Mój i NASZ społeczny eksperyment pobudzenia społecznej aktywności weźmie w łeb.
Aby Biblioteka Społeczna mogła przetrwać i stanąć SAMODZIELNIE na nogi
musi zatrudnić dwie sprawne osoby: BIBLIOTEKARZA i ANIMATORA ŻYCIA SPOŁECZNEGO.
Bibliotekarza mamy.
Musimy też mieć pieniądze na funkcjonowanie, media...
Jest stworzona wysiłkiem kilkunastu osób placówka -
skojarzona biblioteka i świetlica, która w tym roku obsłużyła już 6.000 wizyt dzieci .
By od nędznej wegetacja przejść do życia potrzebuje współpracy społeczeństwa Stogów
i finansowego wsparcia.
Przez dwa lata księgozbiór mój stanowił podstawę (początkowo 97,3%) księgozbioru
Gdańskiej Wyższej Szkoły Administracji - miał 1000 czytelników, teraz jest ich kilkunastu.
którzy chcieliby pracować dla publicznego, czyli naszego wspólnego dobra
i pieniędzy na przetrwanie naszej instytucji.
Stercząc pod drzwiami pani Wiceprezydent Gdańska,
oczekując na wizytę otrzymałem znienacka propozycję:
- Działasz w sferze kultury... potrzebujemy ludzi, którzy się na tym znają.
A może wystartujesz w wyborach do rady miasta? - i mogłem startować z dwu list. Do wyboru.
Odmówiłem. Nie mam aspiracji, nie mam czasu,
od czterech lat na nic nie mam tego cholernego czasu,
nie mam(y) też pieniędzy na przetrwanie biblioteki.
I nie ma na tyle ludzi, którzy by ją poprowadzili, gdyby mnie nagle trafił szlag!
Czyli cały mój i NASZ wysiłek, gdyby mnie zabrakło, trafi szlag.
Mój i NASZ społeczny eksperyment pobudzenia społecznej aktywności weźmie w łeb.
Aby Biblioteka Społeczna mogła przetrwać i stanąć SAMODZIELNIE na nogi
musi zatrudnić dwie sprawne osoby: BIBLIOTEKARZA i ANIMATORA ŻYCIA SPOŁECZNEGO.
Bibliotekarza mamy.
Musimy też mieć pieniądze na funkcjonowanie, media...
Jest stworzona wysiłkiem kilkunastu osób placówka -
skojarzona biblioteka i świetlica, która w tym roku obsłużyła już 6.000 wizyt dzieci .
By od nędznej wegetacja przejść do życia potrzebuje współpracy społeczeństwa Stogów
i finansowego wsparcia.
Przez dwa lata księgozbiór mój stanowił podstawę (początkowo 97,3%) księgozbioru
Gdańskiej Wyższej Szkoły Administracji - miał 1000 czytelników, teraz jest ich kilkunastu.
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Re: propozycja kandydowania - i Biblioteka Społeczna
jan wrote:A może wystartujesz w wyborach do rady miasta? - i mogłem startować z dwu list. Do wyboru.
Odmówiłem.
Może jest to zbyt pochopna decyzja. W Radzie Miasta potrzebni są fachowcy.
Last edited by Fordor on Wed Oct 20, 2010 8:30 pm, edited 1 time in total.
Dziś wieczorem otrzymałem propozycję wejścia na trzecią listę...
Znaczy, że nasze prace zaczynają być doceniane,
może staniemy na nogi i nie przepadnie nas czteroletni wysiłek,
i nie będę zmuszony palić swoich książek!
Znaczy, że nasze prace zaczynają być doceniane,
może staniemy na nogi i nie przepadnie nas czteroletni wysiłek,
i nie będę zmuszony palić swoich książek!
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Wybierać...
Poza partiami i ugrupowaniami fundamentalistycznymi,
wychodzącymi z "jedynie słusznej" doktryny, która "powinna" obowiązywać wszystkich,
wszędzie można znaleźć pole pożytecznej służby.
Zarazem żadna partia i ugrupowanie nie jest impregnowana od głupców, swołoczy, karierowiczów i przestępców.
Poza partiami i ugrupowaniami fundamentalistycznymi,
wychodzącymi z "jedynie słusznej" doktryny, która "powinna" obowiązywać wszystkich,
wszędzie można znaleźć pole pożytecznej służby.
Zarazem żadna partia i ugrupowanie nie jest impregnowana od głupców, swołoczy, karierowiczów i przestępców.
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
//...od wielu lat duża część polaków wybiera mniejsze zło idąc do głosowania.
Nie znajdzie Pan nigdy kryształowo czystej, idealnie zgodnej z Pana poglądami grupy ludzi, którzy związali się w partię.//
Nie szukam takiej. Również wybieram mniejsze zło.
Ale odrzucam uczestnictwo w partii opartej na Koranie lub Biblii czy dogmatach innej religii,
której wyznawcą nie jestem.
Nie wyobrażam sobie również występowania pod emblematem np. PiSu,
której kierownictwo uznaję za nieprzyzwoite i szalone.
Nie znajdzie Pan nigdy kryształowo czystej, idealnie zgodnej z Pana poglądami grupy ludzi, którzy związali się w partię.//
Nie szukam takiej. Również wybieram mniejsze zło.
Ale odrzucam uczestnictwo w partii opartej na Koranie lub Biblii czy dogmatach innej religii,
której wyznawcą nie jestem.
Nie wyobrażam sobie również występowania pod emblematem np. PiSu,
której kierownictwo uznaję za nieprzyzwoite i szalone.
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Właśnie zacząłem się zastanawiać, czy obecność na liście wyborczej jest wyrazem sympatyzowania z partią która listę firmuje ?
Będąc na liście partii x można głosić poglądy sprzeczne z jej programem. Jeżeli tak by nie było nie byłoby miejsca dla kandydatów bezpartyjnych. A wyborcy przecież powinni wybierać ludzi i ich poglądy - nie partie.
Będąc na liście partii x można głosić poglądy sprzeczne z jej programem. Jeżeli tak by nie było nie byłoby miejsca dla kandydatów bezpartyjnych. A wyborcy przecież powinni wybierać ludzi i ich poglądy - nie partie.
--
Norbert
Krakus w Gdańsku, informatyk, poranny wizytator plaży.
Norbert
Krakus w Gdańsku, informatyk, poranny wizytator plaży.
//Właśnie zacząłem się zastanawiać, czy obecność na liście wyborczej jest wyrazem sympatyzowania z partią która listę firmuje ?//
A przynajmniej akceptowanie przez partię postawy i działalności osoby, którą umieszcza na swojej liście.
Dla kandydata partia musi co najmniej nie budzić obrzydzenia.
//Będąc na liście partii x można głosić poglądy sprzeczne z jej programem.
Jeżeli tak by nie było nie byłoby miejsca dla kandydatów bezpartyjnych.
A wyborcy przecież powinni wybierać ludzi i ich poglądy - nie partie.//
Głupia byłaby partia, która umieszczałaby na liście swych przeciwników.
Bezpartyjni mogą zawiązywać lokalne komitety wyborcze, czy jak je tam zwał.
Wczorajsza propozycja była od takiej właśnie lokalnej grupy, powoływanej przez radę osiedla.
A przynajmniej akceptowanie przez partię postawy i działalności osoby, którą umieszcza na swojej liście.
Dla kandydata partia musi co najmniej nie budzić obrzydzenia.
//Będąc na liście partii x można głosić poglądy sprzeczne z jej programem.
Jeżeli tak by nie było nie byłoby miejsca dla kandydatów bezpartyjnych.
A wyborcy przecież powinni wybierać ludzi i ich poglądy - nie partie.//
Głupia byłaby partia, która umieszczałaby na liście swych przeciwników.
Bezpartyjni mogą zawiązywać lokalne komitety wyborcze, czy jak je tam zwał.
Wczorajsza propozycja była od takiej właśnie lokalnej grupy, powoływanej przez radę osiedla.
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 2 guests