Kolejny esej. Na temat znany i obgadywany.

Główny temat.

Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy

Post Reply
Arcadiaakg
Forumowicz
Posts: 13
Joined: Mon Nov 28, 2011 3:06 pm

Kolejny esej. Na temat znany i obgadywany.

Post by Arcadiaakg » Thu Dec 06, 2012 3:52 pm

Kim jesteś mała istoto?

Bernard Nathanson, znany na świecie lekarz i działacz organizacji służących obronie życia powiedział kiedyś : ,,Życie nie tylko można, ale trzeba jasno definiować: rozpoczyna się od poczęcia.” Niestety nie ustosunkuje się do tego poglądu. Postaram się rozwinąć moje spostrzeżenia odwołując się do książek profesora Ludwika Kostro oraz Herolda Morowitza i Jamesa Trefila.
Na temat aborcji od zawsze toczą się zawiłe dyskusje, spory, a nawet swoiste walki. Tłem tego przedstawienia jest najczęściej polityka i religia. Aktorami odgrywającymi na scenie tę tragikomedię są ludzie o skrajnych poglądach. A publicznością? Osoby nie umiejący się ustosunkować. Błąkają się one we własnym umyśle. W strumieniach ciągłego dylematu.
Uważam, że rozważania należy rozpocząć od odpowiedzi na początkowo proste pytanie. A mianowicie – kim jest człowiek? Według słownika PWN jest to istota żywa z rodziny człowiekowatych, z rzędu naczelnych, wyróżniająca się wśród innych najwyższym rozwojem psychiki i życia społecznego. Jedyna posiadająca kulturę i zdolna do jej tworzenia. W północnej Ghanie pospolitą praktyką było odczekanie siedmiu dni, zanim dziecko zostało uznane za człowieka. Dopiero po tym czasie ludzie zyskiwali pewność, że nie jest nasieniem duchów.
Jednakże nie rozstrzyga to kwestii spornej. Wejdźmy, więc głębiej w strukturę życia. Jeżeli znamy już pojęcie człowieka, należy poznać termin „osoba”. Prawnie jest to jednostka uznawana za taką, która ma pewne obowiązki. Odnoszone jest do ludzi. Jednak przedstawia się ją w zupełnie inny sposób w zależności od kultury w jakiej żyjemy. Współcześnie na Zachodzie bezdyskusyjne jest twierdzenie, że status osoby jest przyznawany dziecku w momencie narodzin. Spór rozpoczyna się w momencie ustalenia, czy bycie osobą może sięgać wstecz i czy aż do momentu poczęcia. Cofnijmy swój umysł. Kilka wieków wstecz, aż do starożytnej Sparty. Gdy dziecko uznane zostało z jakiś powodów za nieudane, było po prostu porzucane na stoku góry. Według nich nie było to morderstwo. Przykład ten pokazuje, że dawniej status osoby nadawany był dopiero po urodzeniu.
Podobnie w rolniczych Chinach. Niemowlęta płci żeńskiej były zwyczajowo zabijane, ponieważ uważano je za gorsze. Nieoficjalnie mówi się, że praktyka ta trwa do dziś.
Przenieśmy się teraz na Pacyfik. A mianowicie na wyspę Truk. Zobaczymy tam bowiem podobieństwo do Spartach. Otóż dzieci zdeformowane fizycznie uważane były za duchy. W związku z tym palono je, lub wrzucano do oceanu.
Przykłady te świadczą, że pojęcie osoby było zdefiniowane od dawna. Jednak status człowieka zostaje nadany jednostce w zależności od czasów w jakich przystało jej żyć.
Zajmę się teraz kwestią najbardziej delikatną i zarazem najbardziej sporną, czyli religią. Od wielu osób można usłyszeć, że to właśnie Biblia zakazuje aborcji. Ciekawy jest jednak fakt, iż w Piśmie Świętym nie ma ani słowa na ten temat. „Gdyby mężczyzna bijąc się uderzyli kobietę brzemienną powodując poronienie, ale bez jakiejkolwiek szkody, [winny] zostanie ukarany grzywną (…) i wypłaci ją za pośrednictwem sędziów polubownych.” Księga Wyjścia [21:22 – 25]. Jak widać akt aborcji karany był grzywną, a nie śmiercią. Ustosunkował się do tego święty Augustyn. Ten słynny filozof skomentował Księgę Wyjścia w sposób następujący: „ Prawo nie mówi, że akt taki ma naturę zabójstwa, ponieważ nie można jeszcze powiedzieć, że ma duszę (…) skoro ciało nie jest ukształtowane i nie cieszy się jeszcze zmysłami”.
Z pojęciem religijnym łączy się kolejne pojęcie. Mianowicie – dusza. Wspominam tu o niej z powodu tego, że jest ściśle związana z terminem „osoba”. Zakłada się, że z chwilą uzyskania duszy jednostka staje się pełną osobą i z tego względu przysługuje jej ochrona prawna. Jest to pogląd równoznaczny z tym co sądził święty Augustyn.
Podobnie jak pojęcie bycia osobą, pojęcie duszy różni się w zależności od tradycji religijnej. Tomasz z Akwinu, dominikanin, filozof i uczony, uważał, że uduchowienie embrionów męskich następuje w czterdziestym dniu, a żeńskim – w dziewięćdziesiątym.
Podejdę więc do tematu analogicznie. Zarówno w przypadku społecznym tak i religijnym istnienie niematerialnego bytu zależy od wyznania jakie jednostka kultywuje.
Podam dwa z wielu przykładów na uzasadnienie tej tezy. W tradycji Navaho największego plemienia indiańskiego Ameryki Północnej dobre strony człowieka znikają w chwili śmierci, a i złe i słabe pozostają, aby stać się chindi, czyli złym duchem.
Zarówno w hinduskiej jak i buddyjskiej tradycji, w których powszechna jest wiara w reinkarnację, posiadanie czegoś na kształt duszy (ataman) nie jest zarezerwowane tylko dla istot ludzkich.
Przekonanie, że człowiek nabywa duszę zaraz po poczęciu, jest bardzo silnie zakorzeniona w tradycji chrześcijańskiej, ale nie jest czymś powszechnym w innych społecznościach.
Świetnym przykładem jest filozoficzno – przygodowa książka francuskiego pisarza Bernarda Werbera „Tanatonauci”. Jest to historia przyjaciół, którzy postanowili przekroczyć barierę śmierci. Werber ukazuje swoją wizję śmiertelności i wędrówki dusz. Jednak główną tezą tam pokazaną jest właśnie reinkarnacja.
Moim zdaniem należy cofnąć się trochę w czasie. Do roku 1831. Karolowi Darwinowi zaproponowano mu dwuletni udział w wyprawie do wybrzeży Ameryki Południowej. Ekspedycja miała na celu wykonanie map tamtych terenów. Darwin został zaproszony raczej w charakterze „turysty” niż „uczonego”. Jak się później okazało, była to podróż, która odmieniła jego życie, a także oblicze nauki.
Stworzy bowiem najlepiej udokumentowaną teorię ewolucji. Zaobserwował zjawisko, które nazwał walką o życie – każda roślina czy zwierzę musi walczyć o pożywienie, a zarazem bronić się przed zjedzeniem przez innych.
Wspominam tego wspaniałego uczonego z prostego powodu. Chciałabym skupić się na aspekcie biologicznym, genetycznym i embriologicznym kwestii aborcji. Istnieje silna skłonność do przypisywania statusu osoby bądź posiadania duszy pojedynczej komórce, która powstała w rezultacie zapłodnienia, a to dlatego, że reprezentuje potencjalne życie. Profesor Ludwik Kostro w książce „Eros, seks i aborcja w ocenie katolicyzmu krytycznego” pisze: „od 8 do 12% zygot ludzkich rozwija się w puste jaja płodowe bez zarodka. (…) Nie można zatem twierdzić, że co poczęło się z ludzi, zawsze jest człowiekiem”.
Wyobraźmy sobie, że chcemy zdefiniować „człowieczeństwo” za pomocą słów i gestów. Następnie pomyślmy o robocie, który wygląda jak istota ludzka. Niech ów robot powie i pokaże tą definicję w sposób jaki zrobiliśmy to przed chwilą. Czy w takim razie można uznać maszynę za osobę?
Profesor Kostro uważa także, że „posiadanie ludzkiego genotypu nie decyduje jeszcze o tym, że mamy do czynienia z człowiekiem. Każda biała krwinka krwi ludzkiej ma kompletny zestaw informacji genetycznej człowieka, ale nie uważamy jej za człowieka”. Z poglądem tym ciężko się nie zgodzić.
Warto też wspomnieć o pewnym interesującym fakcie. Guzy wyrastające w ciele człowieka – czyli te, które za wszelką cenę staramy się usunąć – zawierają również niepowtarzalny, genetyczny projekt. Tak samo jak zygota.
Nasuwa się więc wniosek. Jeśli poprawnym etycznie twierdzeniem jest fakt, że zapłodniona komórka jajowa jest człowiekiem to, analogicznie, nie powinniśmy wycinać guzów, ale pozwalać im rosnąć.
Wydaje mi się, że powinnam zająć się jeszcze jedną kwestią. Sprawą osobistego poglądu i myślenia. Miałam przyjemność poznać pewną kobietę. Miła, ładna, wykształcona. Pewnego dnia zaszła w ciąże. Cieszyła się niezmiernie. Jednak czar trwał krótko. Okazało się, że płód jest bardzo chory. Ilość niepełnosprawności przerażał. Żeby tego było mało, lekarze zgodnie stwierdzili, że dziecko nie dożyje czternastego roku życia. Matka była załamana. Jednak aborcja nie wchodziła w grę.
Jak zakończyła się ta historia? Kobieta urodziła chłopczyka. Koszty rehabilitacji okazały się ogromne. Trzeba było sprzedać samochód, a nawet dom. Małżeństwo także się rozbiło. Mąż nie dał sobie rady psychicznie. Moim zdaniem życie tych ludzi potoczyło by się inaczej, gdyby można było usunąć ciąże.
Pewien polityk powiedział niedawno : „Czy osoby niepełnosprawne nie mają prawa żyć?” Zgodzę się z tym poglądem. Uważam jednak że czasem chorób jest zbyt wiele jak na jedną istotę ludzką.
Podobna sytuacja istnieje, gdy dziecko poczęte jest z gwałtu. Większość kobiet bowiem pała nienawiścią do swojego nienarodzonego maleństwa. Większość takich niemowląt trafia do domów adopcyjnych. Jeżeli szczęście im dopisze – zostaną adoptowane. Jeżeli nie – w wieku 18 lat będą zmuszone wyprowadzić się i starać się godnie żyć na własną rękę.
Podsumowując. Przedstawiłam różne poglądy na temat aborcji. Począwszy od pojęcia „osoby” a skończywszy na przedstawieniu teorii naukowych. Decyzje nie mogą być jednak podejmowane tylko na podstawie naukowej. Jednakże dostarczone przez różnych profesorów badania możemy wykorzystać przy formułowaniu moralnych i politycznych sądów. Uważam także, że każdy człowiek, nieważne jaki pogląd uznaje za słuszny, powinien znać rzetelnie ustalone fakty i wiedzieć, jak przedstawia się dyskutowany problem z perspektywy nauki.

Maras
Członek Stowrzyszenia
Posts: 354
Joined: Thu Jul 05, 2012 9:02 am

Re: Kolejny esej. Na temat znany i obgadywany.

Post by Maras » Thu Dec 06, 2012 6:42 pm

Warto też wspomnieć o pewnym interesującym fakcie. Guzy wyrastające w ciele człowieka – czyli te, które za wszelką cenę staramy się usunąć – zawierają również niepowtarzalny, genetyczny projekt. Tak samo jak zygota.
Nasuwa się więc wniosek. Jeśli poprawnym etycznie twierdzeniem jest fakt, że zapłodniona komórka jajowa jest człowiekiem to, analogicznie, nie powinniśmy wycinać guzów, ale pozwalać im rosnąć........................................ Z ciekawością przeczytałem Twój wpis. Wyciągnęłaś w pewnym momencie wniosek, z którym naukowcy nie powinni się zgodzić. Zygota ma wpisany inny projekt niż guz. Zygota ma być człowiekiem, o guzach tego nigdzie nie wyczytałem. Bardzo odważnie porównałaś dwa zestawy komórek. Może doczekamy się czasów, że z guza wyrośnie człowiek? Na dziś to nie wchodzi w grę. Ja tam guza wolałbym wyciąć i nie czekać co z niego się urodzi:) Pozdrawiam.

jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

Re: Kolejny esej. Na temat znany i obgadywany.

Post by jan » Sun Dec 09, 2012 3:52 pm

Aborcja, przypadki jej dopuszczalności, powinna być wyjęta spod władzy doktrynerów,
którzy, grzesząc pychą, pozwalają sobie, przy pomocy swych niedorozwiniętych móżdżków, prezentować bożą wolę,
skazując na długotrwałe, często dożywotnie nieszczęście, rodzinę i niezdolnego do samodzielnego funkcjonowania i do szczęścia - człowieka.
Aborcja niewątpliwego nieszczęścia może pozwolić, po czasie bólu, na urodzenie zdrowego dziecka lub adopcję.
Wszystkim przeciwnikom aborcji dzieci poczętych w wyniku gwałtu lub płodów niezdolnych do samodzielności życzę:
niech te nieszczęścia przydarzają się tylko wam. Będziecie mieli szansę zmądrzeć.

Jednocześnie - wyrazy najgłębszego szacunku dla tych matek: Agatki, Agnieszki, ... które z heroizmem,
przy OBOJĘTNOŚCI ŚWIĘTOSZKOWATEGO POSPÓLSTWA, w tym prawodawców, żyją dla swych dzieci.

Agnieszko, Agatko, Pani Profesor - przed Wami czapka z głowy!
jan urbanik

Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.

Maras
Członek Stowrzyszenia
Posts: 354
Joined: Thu Jul 05, 2012 9:02 am

Re: Kolejny esej. Na temat znany i obgadywany.

Post by Maras » Tue Dec 11, 2012 8:35 am

Aborcja, przypadki jej dopuszczalności, powinna być wyjęta spod władzy doktrynerów,
którzy, grzesząc pychą, pozwalają sobie, przy pomocy swych niedorozwiniętych móżdżków, prezentować bożą wolę,
skazując na długotrwałe, często dożywotnie nieszczęście, rodzinę i niezdolnego do samodzielnego funkcjonowania i do szczęścia - człowieka..................Człowiek to brzmi dumnie, Twoje epitety świadczą o miłości do bliźniego:) . Może to ciężarna ma niedorozwinięty mózg, skazując na dożywotnie nieszczęście rodzinę i niezdolnego do samodzielnego funkcjonowania człowieka, tego nie wiem. Wiem natomiast, że język nienawiści prowadzi do niemerytorycznych dyskusji, a przecież nie o to nam chodzi, prawda Janie? Myślę, że skoro ludzie, których problem nie dotyczy zabierają w tej sprawie głos, prawo głosu ma również Kościół, którego reprezentanci są ludźmi wykształconymi, mającymi wiedzę o zarodku dostateczną. Jesteśmy jako naród w agonii nie tylko intelektualnej, ale demograficznej. Jak widać nie potrzebna jest III wojna światowa, by zmieść miliony ludzi z tego padołu. Tęsknię za wiosną, kiedy na podwórku słychać było dziecięcy gwar, jeśli niedorozwinięte móżdżki mają taki wpływ na sprawę jak piszesz, lubię je, widać egoista ze mnie. Pozdrawiam.

jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

Re: Kolejny esej. Na temat znany i obgadywany.

Post by jan » Tue Dec 11, 2012 8:26 pm

//Myślę, że skoro ludzie, których problem nie dotyczy zabierają w tej sprawie głos, prawo głosu ma również Kościół,
którego reprezentanci są ludźmi wykształconymi, mającymi wiedzę o zarodku dostateczną.
Jesteśmy jako naród w agonii nie tylko intelektualnej, ale demograficznej.
Jak widać nie potrzebna jest III wojna światowa, by zmieść miliony ludzi z tego padołu.
Tęsknię za wiosną, kiedy na podwórku słychać było dziecięcy gwar, jeśli niedorozwinięte móżdżki mają taki wpływ na sprawę jak piszesz,
lubię je, widać egoista ze mnie. Pozdrawiam.//

Urzędnicy Pana Boga, interpretujący bożą wolę swymi człowieczymi móżdżkami, mają prawo głosić swe poglądy, nauczać i pouczać ludzi,
który są ich wyznawcami i chcą ich słuchać. Za niestosowanie się do głoszonych i obowiązujących w Kościele zasad mogą wobec wyznawców stosować kościelne sankcje.

Ja, jako osoba bezbożna zupełnie sobie nie życzę, by wyznawcy jakiejkolwiek sekty przymuszali mnie do życia zgodnie z ich regułami.
Prawo państwowe winno być niezależne od jakichkolwiek dogmatów, nikt nie ma prawa wtrącać się czy jem koszerne,
czy jem słoninę w piątki i poniedziałki, czy mam jedną czy siedem żon, jeśli prawo państwowe to dopuszcza.
Nie interesuje mnie też, kiedy w płód ludzki - po 40 czy po 80 dniach od poczęcia wstępuje dusza,
interesuje mnie, by dzieciom narodzonym zapewnić jak najgodniejsze człowieczeństwo,
by nie unieszczęśliwiać bezsensownie rodziny której zdarzy się zdefektowany płód, jeśli następna ciąża może być prawidłowa, jeśli tyle dzieci niechcianych w domach dziecka.

Nie mam nic przeciwko temu, by katolicy, żydzi, muzułmanie świętowali w swoim kręgu, w swych świątyniach uroczystości państwowe,
ale przeciwny jestem, by państwowe uroczystości okraszać religijnymi ceremoniami.

Religia DO SERC WYZNAWCÓW, do świątyń i instytucji wyznaniowych! Religia jest sprawą prywatną człowieka i obywatela!

Powiedziałem co wiedziałem, ale... z czego będzie wtedy żyła cała armia urzędników Pana Boga? Oto w czym szkopuł.
jan urbanik

Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.

Maras
Członek Stowrzyszenia
Posts: 354
Joined: Thu Jul 05, 2012 9:02 am

Re: Kolejny esej. Na temat znany i obgadywany.

Post by Maras » Wed Dec 12, 2012 7:01 am

Ja, jako osoba bezbożna zupełnie sobie nie życzę, by wyznawcy jakiejkolwiek sekty przymuszali mnie do życia zgodnie z ich regułami.
Prawo państwowe winno być niezależne od jakichkolwiek dogmatów, nikt nie ma prawa wtrącać się czy jem koszerne,
czy jem słoninę w piątki i poniedziałki, czy mam jedną czy siedem żon, jeśli prawo państwowe to dopuszcza.
Nie interesuje mnie też, kiedy w płód ludzki - po 40 czy po 80 dniach od poczęcia wstępuje dusza,
interesuje mnie, by dzieciom narodzonym zapewnić jak najgodniejsze człowieczeństwo,
by nie unieszczęśliwiać bezsensownie rodziny której zdarzy się zdefektowany płód, jeśli następna ciąża może być prawidłowa, jeśli tyle dzieci niechcianych w domach dziecka.............................................Jako osoba bezbożna, ale oczytana, powinieneś wiedzieć, że Ciebie nie dotyczy jadanie w piątek ryby:) Już poruszaliśmy temat w oparciu o Konstytucję. Polskie prawo nie każe Ci jeść ryby w piątek. Nie znam sekty, która rządzi w naszym kraju, chyba, ze masz na myśli obóz rządzący, który obecnie ma większość parlamentarną, a przywódca zaleca się do pani Merkel. Pamiętam jak to Leszek M. jadał kolacje z kanclerzem, kanclerz uwił sobie gniazdko dzięki północnemu potokowi, a Leszek jada kolacje samotnie. Kanclerz upiekł dwie pieczenie ( praca dla siebie, zerwany kontrakt na dostawy dla nas z Norwegii ). Tak się prowadzi politykę zagraniczną, uczmy się od nich z głową, nie z kiełbasą. Dodam, że ryby są zdrowe. Możesz je spożywać w czwartek, żeby nie było:) Żyjąc w PRL marzyłem, by komuniści wyjechali gdzieś na księżyc i tam założyli swoją komunę, a nam dali spokój. Każdy ma jakieś marzenia, niektóre się spełniają, pozdrawiam.

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 3 guests