ironicznie i serio o sojuszach i polskiej racji stanu

Główny temat.

Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy

Post Reply
jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

ironicznie i serio o sojuszach i polskiej racji stanu

Post by jan » Tue Mar 24, 2015 8:09 am

1.
"Polska jest za slaba, żeby w swoim położeniu geograficznym nie być w sojuszu.
Nie widzisz interesu w NATO, może masz inny pomysł?" - napisał Marek

Przepraszam, Marku, rzeczywiście masz rację, kiedy Polska była słaba zawsze liczyła na sojusze, przecież musiała!

Każde powstanie liczyło:
listopadowe, specjalnie posłało do Londynu młodego Aleksandra Wielopolskiego, by zabiegał o wsparcie.
W Londynie młody Wielopolski pojął, że na wsparcie może sobie liczyć do woli.
Potem było kolejne powstanie, już skierowane przeciw... Wielopolskiemu o 30 lat starszemu.
A papiestwo jakie było pomocne, w powstaniach, w II wojnie...

Potem był rok 1939, Polska, Bogu dzięki, była w sojuszach
i kiedy Niemcy napadły Polskę, sojusznicy wypowiedzieli Niemcom wojnę.

Potem było powstanie warszawskie, kiedy pomagali nam sojusznicy ze wschodu i zachodu, zrzucając zaopatrzenie.

Potem był Teheran, Jałta, znowu sojusznicy nam pomogli - prawda Marku?
Idiotę wykorzysta każdy, ale kiedy idiota zrobi swoje, staje się uciążliwy.

Mądrość Polaków, gdyby była,
byłaby ZGODNĄ WSPÓŁPRACĄ z SĄSIADAMI,

PARTNERSTWEM na niwie GOSPODARCZEJ i KULTURALNEJ.

2.
Powiem wprost:
Nie widziałem i nie widzę sensu obecności Polski w NATO,
tak jak do wejścia do Unii nie widziałem alternatywy - nie było bowiem po roku 1989 w Polsce siły
zdolnej pokierować samodzielnym rozwojem kraju po kiełbasianej rewolucji.
Polskie siły zbrojne, zbrojne w amerykański złom, bezsensownie drenują tylko polską kieszeń,
bo i tak nie są wstanie nas obronić.

Co do sojuszu militarnego
Wyrywnego idiotę machającego szabelką wykorzysta każdy w SWOIM INTERESIE,
ale kiedy idiota zrobi swoje, staje się uciążliwy, wtedy porzuca się go jak zużyte narzędzie.

Mądrość Polaków, GDYBY BYŁA, byłaby ZGODNĄ WSPÓŁPRACĄ z SĄSIADAMI,
PARTNERSTWEM na niwie GOSPODARCZEJ i KULTURALNEJ.
Polska powinna być dla sąsiadów partnerem, pośrednikiem,
powinna rozwijać i bogacić się dzięki pośrednictwu,
rozwijać własną myśl techniczną i moce produkcyjne.


Młodych należy zatrudnić w budowaniu dobrobytu Polski,
a nie wysyłać na różne saksy, a tym bardziej na rzeź, do czego najwyraźniej zmierzamy.
jan urbanik

Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.

Ykpon
Członek Stowrzyszenia
Posts: 182
Joined: Wed Jul 13, 2011 6:56 am

Re: ironicznie i serio o sojuszach i polskiej racji stanu

Post by Ykpon » Wed Mar 25, 2015 9:04 am

1. Zgodna współpraca z sąsiadami miałaby sens, gdyby owi sąsiedzi też byli do niej skłonni. I o ile nie ma w tej chwili większych problemów z Niemcami, Czechami, Słowacją, Ukrainą, Białorusią i Litwą, to jednak stosunki z Rosją nie napawają optymizmem. Prawda, że dzisiejsza Rosja obrzmiała marzeniem o imperializmie i mało przyjaźnie odnosi się do wszystkich w Europie, a nie tylko do nas. Jednak warto pamiętać, że my jesteśmy na skraju. Dlatego nawoływanie do współpracy za wszelką cenę jest mrzonką, bo Rosja współpracę rozumie jako pełne podporządkowanie Kremlowi.

2. Członkostwo w Unii i w NATO. Chyba po raz pierwszy od początku świata udało nam się dostać tam, gdzie marzyliśmy – do elitarnego klubu państw demokratycznych. I my jeszcze narzekamy? A że od wewnątrz okazało się, że nie jest aż tak fajnie, jak to z zewnątrz wygląda? Tego można było się chyba spodziewać i teraz trzeba wziąć się do roboty, żeby wypracować sobie (może nawet: wywalczyć różnymi drogami i wewnętrznymi sojuszami) w tych organizacjach rozsądne miejsce. Skoro jest się ubogim krewnym, to nie można mieć ambicji natychmiastowego rządzenia całością, tylko trzeba dochodzić swojego innymi metodami. Alternatywą było pozostanie „pomiędzy”, czyli ani na zachodzie, ani na wschodzie. Z tym, że widać teraz jak na dłoni (Ukraina), że taka europejska szara strefa to nie jest coś, co ma szansę utrzymać się długo, bo Moskwa najwyraźniej chce takie bezpańskie okolice zająć, powołując się na ideę, że „gdzie raz stanęła stopa krasnoarmiejca, tam już na wsiegda musi być Strana mira i progriessa”. To już chyba lepiej było przyłączyć się tam, gdzie jesteśmy. Gdybyśmy pozostali państwem niezrzeszonym, to rychły powrót pod skrzydła Rosji mielibyśmy jak w banku, a w sytuacji, w jakiej jesteśmy, możemy wciąż uważać, że tym razem sojusze zadziałają przynajmniej w sposób odstraszający. Nie chodzi przecież o to, żeby rwać się do boju i być agresorem, tylko o to, żeby starać się zachować pokój bez popadania w zależność od azjatyckiej mentalności Kremla. Si vis pacem, para bellum.

Pozdrawiam
Ykpon

jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

Re: ironicznie i serio o sojuszach i polskiej racji stanu

Post by jan » Sun Jul 05, 2015 6:10 am

//1. Zgodna współpraca z sąsiadami miałaby sens, gdyby owi sąsiedzi też byli do niej skłonni. I o ile nie ma w tej chwili większych problemów z Niemcami, Czechami, Słowacją, Ukrainą, Białorusią i Litwą, to jednak stosunki z Rosją nie napawają optymizmem. Prawda, że dzisiejsza Rosja obrzmiała marzeniem o imperializmie i mało przyjaźnie odnosi się do wszystkich w Europie, a nie tylko do nas. Jednak warto pamiętać, że my jesteśmy na skraju. Dlatego nawoływanie do współpracy za wszelką cenę jest mrzonką, bo Rosja współpracę rozumie jako pełne podporządkowanie Kremlowi.//

Rusofobia (nakierowana głównie na państwo rosyjskie) i żydofobia (nakierowana na człowieka, konkurenta) jest w Polsce powszechna.
Nie wybielając Rosji, winę za brak współpracy przypisywałbym w większym stopniu nam niż im.
W porównaniu z nią jesteśmy karzełkiem, na dodatek złośliwym. Na naszej fobii i pysze TRACIMY ZNACZNIE WIĘCEJ NIŻ ROSJA.


//2. Członkostwo w Unii i w NATO. Chyba po raz pierwszy od początku świata udało nam się dostać tam, gdzie marzyliśmy – do elitarnego klubu państw demokratycznych. I my jeszcze narzekamy? A że od wewnątrz okazało się, że nie jest aż tak fajnie, jak to z zewnątrz wygląda? Tego można było się chyba spodziewać i teraz trzeba wziąć się do roboty, żeby wypracować sobie (może nawet: wywalczyć różnymi drogami i wewnętrznymi sojuszami) w tych organizacjach rozsądne miejsce.//

Na wejściu Polski do UE na pewno zyskała Unia, nie jestem przekonany, że zyskała Polska.
Straciliśmy kilka milionów najaktywniejszych, najsprawniejszych, wykształconych obywateli, zyskaliśmy cywilizacyjne skorupy, które wkrótce będą KOSZTEM.
„Rozsądne miejsce” do którego nieuchronnie zdążmy to SKANSEN.
Bycie konsumentem, dostawcą taniej siły roboczej, montownią produktów cudzej myśli – to mnie, Polaka, obraża i zawstydza.


//Skoro jest się ubogim krewnym, to nie można mieć ambicji natychmiastowego rządzenia całością, tylko trzeba dochodzić swojego innymi metodami.//

Nasze aspiracje rządzicielskie czy pouczycielskie są żałosne i śmieszne: sami nie potrafimy się urządzić, a czujemy się na siłach i w prawie przewodzić innym.
Naszym celem winno być zbudowanie sprawnego państwa-dla-obywatela – NASZEGO PAŃSTWA DLA NAS.


//Alternatywą było pozostanie „pomiędzy”, czyli ani na zachodzie, ani na wschodzie. Z tym, że widać teraz jak na dłoni (Ukraina), że taka europejska szara strefa to nie jest coś, co ma szansę utrzymać się długo, bo Moskwa najwyraźniej chce takie bezpańskie okolice zająć, powołując się na ideę, że „gdzie raz stanęła stopa krasnoarmiejca, tam już na wsiegda musi być Strana mira i progriessa”. To już chyba lepiej było przyłączyć się tam, gdzie jesteśmy.//

Ukraina stanęła po rozpadzie ZSRR przed bardzo trudną szansą na „samostijnost”. Mogła być pomostem, nie starczyło jej wewnętrznych sił. Zaszkodził jej nacjonalizm o banderowskich korzeniach.
Antyrosyjska Ukraina, pies na jankeskiej antyrosyjskiej smyczy była bez szans.


//Gdybyśmy pozostali państwem niezrzeszonym, to rychły powrót pod skrzydła Rosji mielibyśmy jak w banku, a w sytuacji, w jakiej jesteśmy, możemy wciąż uważać, że tym razem sojusze zadziałają przynajmniej w sposób odstraszający. Nie chodzi przecież o to, żeby rwać się do boju i być agresorem, tylko o to, żeby starać się zachować pokój bez popadania w zależność od azjatyckiej mentalności Kremla. Si vis pacem, para bellum.//

Wielkie państwa: Rosja, Niemcy, Chiny, USA mają swoje interesy – to są gracze. Polska nie jest graczem – jest pionkiem, który może być pożytecznym, bezużytecznym lub szkodliwym dla danego gracza, jest narzędziem. Zamiast stroszyć nędzne piórka i wymachiwać szabelką, WARTO ZAINWESTOWAĆ W CZŁOWIEKA.
Z NATO zyskujemy nic, raczej tracimy: zamiast poprawiać fizyczną, intelektualną i gospodarczą kondycję społeczeństwa, wydajemy miliardy na śmiercionośne zabawki dla generałów i pułkowników, skutkiem czego, w razie zbrojnego konfliktu możemy stać się celem ataku.
jan urbanik

Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 6 guests