Stosunki na ziemi kształtują ludzie – z krwi i kości,
w których dobro i zło jest wzajemnie przemieszane, raz bierze w nas górę jedno, raz drugie.
W ocenie moralnej człowieka liczy się suma jego uczynków,
liczą się też intencje, gdyż czasem dobre intencje przynoszą złe skutki, bywa i odwrotnie.
Wydaje mi się, że taki świat, w którym człowiek wymagałby od siebie
więcej niż od bliźniego byłby światem sympatyczniejszym.
Wydaje mi się, że dominuje postawa odwrotna:
jesteśmy tolerancyjni dla własnych słabości, od innych wymagamy heroizmu i poświęcenia.
Wniosek z tego?
Świat może być o wiele, wiele sympatyczniejszy.
jan urbanik
Świat może być sympatyczniejszy
Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy
Nihil novi.
Znam taka postawę z Biblii.
Biorę przykład z wzoru i mojego mistrza, jakim jest Jezus Chrystus, wybaczam bliźniemu i kocham bliźniego jak siebie samą. Swoich wad nie kontestuję, ale naprawiam swoje błędy zadośćuczyniając tym, których skrzywdziłam.
Nie toleruję zła. Zawsze miałam jedną definicję na zło- zło to świadome robienie krzywdy sobie albo bliźniemu.
Nihil novi.
Znam taka postawę z Biblii.
Biorę przykład z wzoru i mojego mistrza, jakim jest Jezus Chrystus, wybaczam bliźniemu i kocham bliźniego jak siebie samą. Swoich wad nie kontestuję, ale naprawiam swoje błędy zadośćuczyniając tym, których skrzywdziłam.
Nie toleruję zła. Zawsze miałam jedną definicję na zło- zło to świadome robienie krzywdy sobie albo bliźniemu.
Nihil novi.
"Kto czyta książki, żyje podwójnie" - U. Eco
I tak idziesz sobie przez życie, czyniąc dobro.
Bliźniego miłujesz jak siebie samą. Wiesz czym jest dobro, czym jest zło.
Nie czynisz zła ani sobie, ani innym. Sprawa wydaje się prosta.
A pospolici ludzie mają ciągle jakieś problemy, zamiast wybierać dobro,
wybierają często mniejsze zło, czasem trudno im zdecydować co jest mniejszym złem.
Jest w życiu wiele spraw nieprostych. Pewnie i Tobie przyjdzie się z nimi zmierzyć.
Ja nie naśladuję Jezusa Chrystusa, nie czekam na zbawienie, nie boję się piekła,
a staram się być przyzwoity, by nie stwarzać bliźnim piekła tu, na Ziemi.
Czasem mi się to udaje, czasem mi się nie udaje – z ludźmi pospolitymi tak bywa.
Wiele rzeczy, które doktryna kościelna uważa za grzeszne, ja za takie nie uważam,
stąd niektóre zachowania odrzucam ze względów np. estetycznych, a nie kwalifikuję ich moralnie.
Przeciwko niektórym katolickim grzechom nic nie mam.
Na co dzień, przyznam, wolę przybywać z ludźmi pospolitymi niż z tytanami moralności i cnoty.
Wolę szukających, wybierających mniejsze zło.
Odnoszę wrażenie, że wielcy kochacze Boga i ludzkości często grzeszą pychą.
Tak bardzo chcą być nadludzcy, że stają się nieludzcy.
jan urbanik
Bliźniego miłujesz jak siebie samą. Wiesz czym jest dobro, czym jest zło.
Nie czynisz zła ani sobie, ani innym. Sprawa wydaje się prosta.
A pospolici ludzie mają ciągle jakieś problemy, zamiast wybierać dobro,
wybierają często mniejsze zło, czasem trudno im zdecydować co jest mniejszym złem.
Jest w życiu wiele spraw nieprostych. Pewnie i Tobie przyjdzie się z nimi zmierzyć.
Ja nie naśladuję Jezusa Chrystusa, nie czekam na zbawienie, nie boję się piekła,
a staram się być przyzwoity, by nie stwarzać bliźnim piekła tu, na Ziemi.
Czasem mi się to udaje, czasem mi się nie udaje – z ludźmi pospolitymi tak bywa.
Wiele rzeczy, które doktryna kościelna uważa za grzeszne, ja za takie nie uważam,
stąd niektóre zachowania odrzucam ze względów np. estetycznych, a nie kwalifikuję ich moralnie.
Przeciwko niektórym katolickim grzechom nic nie mam.
Na co dzień, przyznam, wolę przybywać z ludźmi pospolitymi niż z tytanami moralności i cnoty.
Wolę szukających, wybierających mniejsze zło.
Odnoszę wrażenie, że wielcy kochacze Boga i ludzkości często grzeszą pychą.
Tak bardzo chcą być nadludzcy, że stają się nieludzcy.
jan urbanik
Zgoda co do pychy nawracaczy, też tego nie lubię. Nikt Pana panie janie nie przekona co do istnienia Boga. Wiem jedno Kościół i ludzie w nim zgromadzeni dali mi wiele. Może kiedyś zacznę te rzeczy precyzować, ale może nie na lokalnym forum, gdzie mnie wszyscy znają.
Przypomnę Panu postać działacza Unii Pracy. Taki starszy pan, który się nad każdym cierpieniem rozczulał. Był zatwardziałym ateistą, ale jak mu śmierc zajrzała w oczy to się wyspowiadał i przyjął sakramenty. Jego brat był księdzem, pewnie wymodlił nawrócenie brata.
Przypomnę Panu postać działacza Unii Pracy. Taki starszy pan, który się nad każdym cierpieniem rozczulał. Był zatwardziałym ateistą, ale jak mu śmierc zajrzała w oczy to się wyspowiadał i przyjął sakramenty. Jego brat był księdzem, pewnie wymodlił nawrócenie brata.
Miałem sporo szacunku dla Aleksandra Małachowskiego.
Jeśli przed śmiercią zrobił tak jak mówisz, nie zmieniło to mojej oceny jego osoby.
Kościół podobnie przedstawia ostatnie godziny Romana Dmowskiego,
opowiadał mi Bogusław Stępiński (więzień Dachau, Sachsenhausen i katowni bezpieki; zmarł jako ateusz),
że urzędnicy Kościoła dokładali ogromnych starań, by móc przedstawić Dmowskiego jako nawróconego.
Odnośnie Twojej "ksywki" - a może zaczniesz występować pod własnym nazwiskiem?
Byłoby nam raźniej.
jan urbanik
PS
Bardzo by mi się podobało, gdybyśmy na tym forum występowali pod własnymi nazwiskami.
Jeśli jestem Józef, to piszę Józef, a nie jakiś Stanisław, np. Leszczyński.
Jeśli przed śmiercią zrobił tak jak mówisz, nie zmieniło to mojej oceny jego osoby.
Kościół podobnie przedstawia ostatnie godziny Romana Dmowskiego,
opowiadał mi Bogusław Stępiński (więzień Dachau, Sachsenhausen i katowni bezpieki; zmarł jako ateusz),
że urzędnicy Kościoła dokładali ogromnych starań, by móc przedstawić Dmowskiego jako nawróconego.
Odnośnie Twojej "ksywki" - a może zaczniesz występować pod własnym nazwiskiem?
Byłoby nam raźniej.
jan urbanik
PS
Bardzo by mi się podobało, gdybyśmy na tym forum występowali pod własnymi nazwiskami.
Jeśli jestem Józef, to piszę Józef, a nie jakiś Stanisław, np. Leszczyński.
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 5 guests