Kosmos, religia i ja – robaczek marny
Można postawić hipotezę,
że istnieje odwieczny twórczy rozum, który nadał kształt wszystkiemu, co istnieje i co zaistnieje,
i co kieruje każdym kroczkiem mrówki i każdą kulę nosi;
można postawić inną hipotezę,
że stworzył i zostawił stworzenie samym sobie.
Można stawiać mnóstwo hipotez, różniących się od siebie bardziej lub mniej –
i ludzie je stawiają.
Jednym cieplej jest pod opieką stwórcy, prawodawcy, demiurga panującego nad światem,
kierującego nim – to są wyznawcy różnych religii.
Inni godzą się ze światem bezpańskim, godzą się na bycie cząstką samoorganizującej się materii,
produktem zbiegów okoliczności, losu, który pozwolił im zaistnieć i potrwać.
Samoorganizująca się materia, w toku przemian, osiągnęła zdolność gromadzenia i przetwarzania informacji,
zdolność uczenia się, co doprowadziło do powstania świadomości.
Tak mogą twierdzić ludzie, którzy nie mogą sobie wyobrazić wszechmocnego i wszechwiedzącego stwórcy.
Jak do tej pory najwyższym znanym stopniem zorganizowania materii jest człowiek.
Jak do tej pory najdoskonalszym znanym dziełem bożym jest człowiek.
Jest on nie tylko najdoskonalszym produktem warunków naturalnych...
Jest on nie tylko najdoskonalszym dziełem bożym...
ale badaczem świata i podmiotem przystosowującym go do swoich potrzeb.
Gospodarowanie zasobami tego świata jest żywiołowe, może być samobójcze.
Wartości – to zespół po części doświadczalnie wypracowanych,
po części wyrozumowanych warunków ludzkiego BYĆ wśród ludzi i na łonie natury.
Hierarchia wartości nie jest przedmiotem powszechnej zgody i zapewne nigdy nie będzie.
Pisałem:
” Inni godzą się ze światem bezpańskim, godzą się na bycie cząstką samoorganizującej się materii,
produktem zbiegów okoliczności, losu, który pozwolił im zaistnieć i potrwać.
Samoorganizująca się materia, w toku przemian, osiągnęła zdolność gromadzenia i przetwarzania informacji,
zdolność uczenia się, co doprowadziło do powstania świadomości.
Tak mogą twierdzić ludzie, którzy nie mogą sobie wyobrazić wszechmocnego i wszechwiedzącego stwórcy.”
Jestem jednym z tych „innych”, co czują się bezpańskim pyłkiem w kosmosie.
Nie znam początków świata i człowieka i nie zaprzątam sobie tym głowy.
Człowiek nie może się na wszystkim znać i nie może mieć opinii we wszystkich kwestiach.
Świadomie rezygnuję z dociekania początków świata,
niech się tym zajmują ludzie od podziemnej rury. astronomowie, fizycy, matematycy...
Wszystkich bogów, wszystkie religie uważam za społeczny, ludzki produkt.
Teologii nie uważam za naukę, jedynie za wątpliwej wartości intelektualną gimnastykę.
Ludzkim produktem, jak napisałem wyżej, są też wartości.
Są to ludzkie doświadczenia skrystalizowane w systemy umożliwiające przetrwanie gatunku i współżycie w grupach.
Religie – to próby wyjaśnienia świata i miejsca człowieka w świecie i w grupie,
umocowanie człowieka, wpasowanie człowieka w społeczność, zaspokojenie jego ciekawości.
Pytał mnie kiedyś syn o to, jak się robi cegłę, jak się robi kolorowe nitki, wreszcie - dlaczego klej klei?
Odpowiadałem jak umiałem, bredziłem coś o siłach międzycząsteczkowych...
Mały słuchał dość długo i cierpliwie, wreszcie nie wytrzymał:
- Tatuś, ty tłumaczysz tak jakoś, że trudno zrozumieć. Pan Doniec wytłumaczył to prościej: klej klei, bo jest lepki.
Pan Bóg stworzył, wola Nieba – to dla człowieka taki klej, klejący z powodu lepkości,
po którym w głowie niewiele przybywa, ale na jakiś czas usypia ciekawość.
W rozmowie z katolikami często słyszę poczucie wyższości posiadaczy prawdy,
dumy z nadziei zbawienia i życia wiecznego, z opieki wszechmocnego Boga
i Marii, pocieszycielki strapionych i ich orędowniczki.
Nie czuję się bez wiary bogi i cudy ani mniej szczęśliwy, ani mniej wartościowy,
ani mądrzejszy, ani głupszy od osób religijnych.
Z mądrymi i przyzwoitymi katolikami jest mi równie dobrze i blisko,
jak z przyzwoitymi i mądrymi prawosławnymi, ateuszami, żydami...
Nie podejmują debaty z pozycji zbłąkanej owieczki,
a karmienie mnie nadzieją, że kiedyś Bóg mnie oświeci, jest tak samo sensowne,
jakbym ja wyrażał nadzieję, że może kiedyś Bóg przestanie oświecać mego rozmówcę
Mój kodeks moralny nie potrzebuje strachu przed piekłem,
nie potrzebuje obietnicy hasania z hurysami, ani wiecznej błogości,
której sobie nie potrafię wyobrazić.
Dopóki życie mnie cieszy, cieszę się jednorazowym pobytem na tym padole,
staram się robić, co lubię i co może być pożyteczne dla żyjących obok,
i równocześnie nie przestawać być sobą, co nie zawsze jest łatwe.
Chciałbym, by moi bliźni odpłacali mi tym samym, ale, jeśli nie zechcą, pies ich ganiał
Wizja ostatecznego kresu mojej skromnej osoby nie przeraża mnie.
Niektórzy z moich znajomych czują ciężar wiary, ale znoszą to z heroizmem i bywają z tego dumni.
Nie czuję, oczywista, ciężaru wiary, nie czuję też ciężaru niewiary, ale bywa, że odczuwam pewien dyskomfort,
kiedy świeckie ceremonie polewa się religijnym sosem.
Klękam wtedy wraz z innymi, wstaję wraz z innymi, by nie wystawać ponad cudze głowy.
Kiedy na życzenie mojej narzeczonej brałem kościelny ślub,
jako jawny ateusz nie demonstrowałem swojej niewiary, powtórzyłem za księdzem
pełną formułę, między innymi o katolickim wychowaniu potomstwa.
Brzydząc się kłamstwem, nie okłamywałem synów, wiedzieli – ojciec nie wierzy.
Mama wierzyła i praktykowała z nimi. Czy są wierzącymi – nie wiem.
Wydaje mi się, że w przypadkach podobnych do mojego powinna zostać zmieniona formuła,
na przykład na niezabranianie katolickiego wychowania dzieci, a jeszcze lepiej -
zobowiązanie do wychowania potomstwa na przyzwoitych ludzi.
I (może dla kogoś) ciekawostka:
W moich rodzinnych stronach, nad Wisłokiem, bywały przed wojną małżeństwa mieszane,
polsko-ruskie, Rusini byli grekokatolikami (unitami, uznawali papieża).
W rodzinach mieszanych często chłopcy przyjmowali wyznanie ojca, dziewczynki –
wyznanie matki i chrzczeni byli odpowiednio, w cerkwi lub kościele.
---------------------------
Jest niedziela, godzina 11:10, kończę doprawiać ten tekst.
Ktoś dzwoni na domofon. Wyglądam przez okno - pod domem szóstka dzieci. Zauważają mnie...
- Otworzy pan bibliotekeeee?
Zawsze obiecują, że będą cicho, że nie będą mi duperelami zawracać głowy,
że będę mógł spokojnie popracować.
Wierzę im - jak w "ciała zmartwychwstanie".
Kosmos, religia i ja - robaczek marny
Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy
Kosmos, religia i ja - robaczek marny
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 7 guests