Post
by Basia » Sat Dec 11, 2010 11:54 am
W kontekście dyskusji na temat "diew radosti" jak to delikatnie ktoś je mianował w literaturze rosyjskiej, proszę mg_gdynię rozpatrzyć dwie sytuacje i odpowiedzieć, czy wobec wypowiedzianej opinii o k....niu się, przyzwoitości i innych cnotach, można owe kobiety zaliczyć do prostytutek czy do jakiejś innej kategorii.
1) Kobieta wychodzi zamąż i nie zdradza, ale zamąż wyszła dla pieniędzy (miejsca w społeczeństwie, sławy, nowego futra.....), i, odpowiednio do sytuacji, wykonuje obowiązki małżeńskie też po to właśnie.
2) Kobieta nie otrzymuje pieniędzy za swoje "usługi", ale ma mały, dość często spotykany zwyczaj spać z tym, który się spodobał. No, np, poznała na dyskotece - i do łóżka. Partnerów zmienia raz na N czasu.
Co do ostatniej zaś Pana wypowiedzi - no, po pierwsze, podejrzewam, że w taki sposób Pan by dużo nie zarobił... Poza tym emancypacja, proszę pana, to jest rzecz dość niekonkretna i proszę mi wierzyć, wbrew ogólnie przyjętej opinii, że "kobieta się zrównała z mężczyzną" - nie zawsze to jest tak, więc mężczyzna a priori dotychczas ma trochę więcej szans w sprawie pracy.
A proszę się podzielić niezwykle przydatnym, ależ tak mgliście opisanym doświadczeniem... jak Pan się utrzymuje bez pracy i bez k...ienia się? I za jakie "swoje" Pan żyje? Bo, przepraszam, jedyny obraz, który mi się w świadomości namalował po przeczytaniu Pana wypowiedzi - to Pan z toporem w ręku rozwalający kolejne krzesło teściowej.
Proszę cię, duszo moja, bądźże mi szaloną...