demokracja - panaceum idiotów na wszelkie zło

Główny temat.

Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy

Post Reply
jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

demokracja - panaceum idiotów na wszelkie zło

Post by jan » Thu Jan 31, 2013 7:59 am

demokracja - panaceum idiotów na wszelkie zło

Wśród nas, ludzi najwięcej jest zjadaczy chleba: napełnić trzewia, zaspokoić wolę bożą,
zyskać powszechne uznanie za to, że jesteśmy - a że jesteśmy wspaniali - jesteśmy przekonani,
choć głupia reszta świata nie zdaje sobie z tego sprawy.

Demokracja jest uważano za coś takiego, za specyjał,
który przeciętnemu posiadaczowi duszy nieśmiertelnej zapewni godność, realizację "praw człowieka",
które się (niby) każdemu należą, jak koniowi owies.

Taka demokracja amatorów pieczonych gołąbków może być jedynie dyktaturą motłochu,
która prowadzi najkrótszą drogą w przepaść - do anarchii i nędzy.

Sensowna demokracja - to stworzenie warunków do produktywnej, społecznie sensownej pracy.
Stworzyć demokrację mogą ludzie, którzy używają mózgów i potrafią myśleć kategoriami PAŃSTWA.
Dopiero w ramach dobrze funkcjonującego państwa
możemy sobie zapracować na godność.
jan urbanik

Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.

Ykpon
Członek Stowrzyszenia
Posts: 182
Joined: Wed Jul 13, 2011 6:56 am

Re: demokracja - panaceum idiotów na wszelkie zło

Post by Ykpon » Sun Feb 03, 2013 4:10 pm

Nasza wersja demokracji wydaje mi się cokolwiek osobliwa. Jeśli w jakiejś grupie jest większość zwolenników grochowej, to przecież chyba jasnym jest dla każdego, że powinni tym wyrodkom, którym ona w ustach rośnie, siłą nakazać jej spożywanie – dla ich własnego dobra, pod czujnym okiem kogoś, kto czuje zadowolenie ze zhomogenizowania tej grupy, a takich jest u nas wszak co niemiara. Bo też grochowa jest pożywna, smaczna, zdrowa i wcale nie tania, a w jedności, jak każdy wie, tkwi siła.

Idea, że komuś nie smakuje już to grochowa, już to schabowy (albo i schłodzona polska wódeczka ze śledzikiem i ogóreczkiem małosolnym na zakąskę!) jest tak kuriozalna, że aż nierealna. Takich osób nie powinno w ogóle być, a jeśli już, niezbadanym Zrządzeniem Boskim, jednak są, to należy się ich wystrzegać, bo odstają od grupy, a wiadomo – ten ma rację, kogo jest więcej, bo na tym przecież polega demokracja; każdy o tym wie. Rzekome prawa mniejszości są przecież wymysłem bezbożników, którzy chcą pod tym płaszczykiem uprawiać swe ohydne praktyki, ostentacyjnie wylewając grochową do zlewu. Na to zgody być nie może – powiadają domorośli strażnicy uwielbienia grochowej – są leki, po których chory zaczyna dosłownie zażerać się grochówką, choć przedtem dostawał odruchów wymiotnych na sam jej zapach. Jeden taki przypadek opisano bodaj w Urugwaju. No i, w dodatku, już po kuracji taki ocaleniec grochowy ani spojrzy na cebulową, która wcześniej była treścią jego życia. Jedyny kłopot w tym, że zaprzańcy ci nie chcą dobrowolnie poddawać się leczeniu.

Wszystko szło dobrze, dopóki diabeł nie omamił społeczeństwa wizjami konsumpcjonizmu tak dalece, że, nie wiedząc zapewnie, co czyni, zdecydowaną większością postanowiło wstąpić do UE. No i zaczęło się! Wstrętna Bruksela zaczęła przypominać, że w tym gremium trzeba porzucić praktyki wmuszania grochowej opornym, bo jakaś wynaturzona dyrektywa europejska mówi ponoć, że, horribile dictu, “taka dobra grochowa, jak i cebulowa” i nawet nie można autora tej herezji czekanikiem rozszczepić. Co więcej, okazało się nagle, że trzeba walczyć o swoje prawa jako o prawa mniejszości, bo w tej zdegenerowanej UE prawie nikt nie je grochowej! Powiało grozą, a rozziew pomiędzy lokalną większością, a globalną mniejszością zakręcił co słabowitszym w głowach. Przypomniano sobie wówczas pasujące tu jak ulał hasło z okresu naszej demokracji szlacheckiej: “żeby głupia większość nie rządziła mądrą mniejszością”, ale nie zdołało to wyprowadzić sprawy z impasu, bo przeciwnicy odparowali, że to przecież hasło leżące u podstaw liberum veto. Jedynie wredni cebulowszczycy hardo podnieśli karki, siorbiąc ostentacyjnie swój rarytas w miejscach publicznych.

No i pozostaje po staremu - nikt nikogo nie słucha (poza samym sobą); dla wielu "tamci" nie mogą mieć racji, choćby nawet w głosowaniu wygrali. A ci, którzy wygrali uważają, że już żadnych odmiennych głosów nie muszą słuchać, bo przecież wygrali.

Dobrze jest pamietać, że żadne państwo nie musi istnieć automatycznie - niektóre znikają z mapy świata.

Pozdrawiam
Ykpon

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 1 guest