W krainie ŻYJĄTEK bożych
Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy
Re: W krainie ŻYJĄTEK bożych
//Koszty , które ponoszą społeczeństwa na utrzymanie chorych, osób starszych muszą być brane pod uwagę przy każdym rocznym budżecie, teraz , za lat sto również.//
Konstatacja, jak najbardziej słuszna.
Budżetu jednak nie powinno spisywać się się z sufitu, nie powinno się też pogłębiać deficytu
Wcześnie społeczeństwo musi na wszystkie wydatki zarobić!
Z tego co władza ma do dyspozycji, najpierw musi się wyżywić rząd
i ci z pobliża korytka,
potem ci, co najgłośniej gęby drą i z oburzenia palą opony czy unieruchamiają pociągi
(słuszne, prawda?),
a reszta dla najsłabszych i najprzyzwoitszych.
Na zdrowie!
Konstatacja, jak najbardziej słuszna.
Budżetu jednak nie powinno spisywać się się z sufitu, nie powinno się też pogłębiać deficytu
Wcześnie społeczeństwo musi na wszystkie wydatki zarobić!
Z tego co władza ma do dyspozycji, najpierw musi się wyżywić rząd
i ci z pobliża korytka,
potem ci, co najgłośniej gęby drą i z oburzenia palą opony czy unieruchamiają pociągi
(słuszne, prawda?),
a reszta dla najsłabszych i najprzyzwoitszych.
Na zdrowie!
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Re: W krainie ŻYJĄTEK bożych
Budżetu jednak nie powinno spisywać się się z sufitu, nie powinno się też pogłębiać deficytu
Wcześnie społeczeństwo musi na wszystkie wydatki zarobić!
Z tego co władza ma do dyspozycji, najpierw musi się wyżywić rząd
i ci z pobliża korytka,
potem ci, co najgłośniej gęby drą i z oburzenia palą opony czy unieruchamiają pociągi
(słuszne, prawda?),
a reszta dla najsłabszych i najprzyzwoitszych................................Doszliśmy do sedna sprawy. Jako społeczeństwo dajemy rządzącym kasę, w postaci przeróżnych podatków. Każdy ruch pieniądza w społeczeństwie jest opodatkowany na różne sposoby. Wydatki powinny być planowane i tu zaczyna się problem. Zgadzam się z Tobą, że budżet nie powinien być brany z sufitu. Najpierw pieniądze muszą być przelane na rzecz naszych zobowiązań (długi ), które, jak wszyscy wiemy rosną sobie niczym chwasty, a które trzeba płacić, by nie podpaść MFW. Potem zostaje co zostaje i należy każdą złotówkę szanować niczym Ty na swoim podwórku. Tyle, że za wszystkim stoją ludzie, śmiertelnicy, którzy mają swoje , czasem inne plany. Jak wszystkim wiadomo, odpowiedzialność za swe czyny jest co najwyżej polityczna. Uważam, że odpowiedzialne , cywilizowane społeczeństwo powinno dbać o najsłabsze ogniwa. Łańcuch tam pęka, gdzie ogniwo jest słabe. Rozpasanie rządzących, zgoda na nie, jest moim zdaniem naszym społecznym, największym uchybieniem. Przywileje szlacheckie na przestrzeni wieków doprowadziły już Polskę do upadku, nie stać nas na powtarzanie tych samych błędów. Patologia , w której siedzimy po uszy pomału nas zżera, ja to widzę na co dzień. Od naszej postawy zależy wiele. Trzeba zwracać uwagę na wszelkie przejawy niegodziwości, nawet, a może zwłaszcza, kiedy dotyczy ona ludzi władzy. Co może zrobić człowiek, który czuje się oszukany i nikt go nie chce słuchać? Niektórzy pikietują pod bramami zamkniętych zakładów, niektórzy palą opony. Nie przybędzie od tego chleba, ale zwrócenie uwagi na problem jednak jest. Pozdrawiam, niech się święci 3 maja:)
Wcześnie społeczeństwo musi na wszystkie wydatki zarobić!
Z tego co władza ma do dyspozycji, najpierw musi się wyżywić rząd
i ci z pobliża korytka,
potem ci, co najgłośniej gęby drą i z oburzenia palą opony czy unieruchamiają pociągi
(słuszne, prawda?),
a reszta dla najsłabszych i najprzyzwoitszych................................Doszliśmy do sedna sprawy. Jako społeczeństwo dajemy rządzącym kasę, w postaci przeróżnych podatków. Każdy ruch pieniądza w społeczeństwie jest opodatkowany na różne sposoby. Wydatki powinny być planowane i tu zaczyna się problem. Zgadzam się z Tobą, że budżet nie powinien być brany z sufitu. Najpierw pieniądze muszą być przelane na rzecz naszych zobowiązań (długi ), które, jak wszyscy wiemy rosną sobie niczym chwasty, a które trzeba płacić, by nie podpaść MFW. Potem zostaje co zostaje i należy każdą złotówkę szanować niczym Ty na swoim podwórku. Tyle, że za wszystkim stoją ludzie, śmiertelnicy, którzy mają swoje , czasem inne plany. Jak wszystkim wiadomo, odpowiedzialność za swe czyny jest co najwyżej polityczna. Uważam, że odpowiedzialne , cywilizowane społeczeństwo powinno dbać o najsłabsze ogniwa. Łańcuch tam pęka, gdzie ogniwo jest słabe. Rozpasanie rządzących, zgoda na nie, jest moim zdaniem naszym społecznym, największym uchybieniem. Przywileje szlacheckie na przestrzeni wieków doprowadziły już Polskę do upadku, nie stać nas na powtarzanie tych samych błędów. Patologia , w której siedzimy po uszy pomału nas zżera, ja to widzę na co dzień. Od naszej postawy zależy wiele. Trzeba zwracać uwagę na wszelkie przejawy niegodziwości, nawet, a może zwłaszcza, kiedy dotyczy ona ludzi władzy. Co może zrobić człowiek, który czuje się oszukany i nikt go nie chce słuchać? Niektórzy pikietują pod bramami zamkniętych zakładów, niektórzy palą opony. Nie przybędzie od tego chleba, ale zwrócenie uwagi na problem jednak jest. Pozdrawiam, niech się święci 3 maja:)
Re: W krainie ŻYJĄTEK bożych
Klasa polityczna nie bierze się z księżyca.
Naród, lepiej: obywatele, wyłaniają z siebie klasę polityczną
i ta klasa reprezentuje jakąś przeciętną społeczną;
pisałem: nie znajdziesz orła w kurniku, choćby każda kura za orła się uważała.
Rządzący, w tym układzie, nie nadaje się się do naprawiania świata,
trzeba w Polsce stwarzać warunki, by wyhodować pokolenie lepsze i mądrzejsze od wychowawców.
Szansę widzę w samorządności i (i to głównie) w organizacjach społecznych,
kiedy zdobyte tam doświadczenie będzie przenoszone wyżej i wyżej.
(Nie tzw. organizacjach pozarządowych, które są drugim biegunem biurokracji,
żerującej na funduszach europejskich i uprawiających życie, gospodarkę i kulturę na niby;
wyjątki od reguły nie zmniejszają negatywnej jej wagi.)
Naród, lepiej: obywatele, wyłaniają z siebie klasę polityczną
i ta klasa reprezentuje jakąś przeciętną społeczną;
pisałem: nie znajdziesz orła w kurniku, choćby każda kura za orła się uważała.
Rządzący, w tym układzie, nie nadaje się się do naprawiania świata,
trzeba w Polsce stwarzać warunki, by wyhodować pokolenie lepsze i mądrzejsze od wychowawców.
Szansę widzę w samorządności i (i to głównie) w organizacjach społecznych,
kiedy zdobyte tam doświadczenie będzie przenoszone wyżej i wyżej.
(Nie tzw. organizacjach pozarządowych, które są drugim biegunem biurokracji,
żerującej na funduszach europejskich i uprawiających życie, gospodarkę i kulturę na niby;
wyjątki od reguły nie zmniejszają negatywnej jej wagi.)
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Re: W krainie ŻYJĄTEK bożych
Klasa polityczna nie bierze się z księżyca.
Naród, lepiej: obywatele, wyłaniają z siebie klasę polityczną
i ta klasa reprezentuje jakąś przeciętną społeczną;
pisałem: nie znajdziesz orła w kurniku, choćby każda kura za orła się uważała.........................................Klasy politycznej nie wybiera Naród. Naród co najwyżej wybiera spośród paru Panów, którzy mają największe poparcie. Oni potem wybierają nam resztę, dlatego uważam, że dla lepszego doboru rządzących trzeba zmienić ordynację wyborczą. J O W przewietrzy nam Sejm, bo zgadzam się z Tobą, że rządzący w obecnym układzie nie zajmą się naprawianiem świata. Organizacje społeczne z pewnością będą miały lepszy kontakt z posłem wybranym przez obywatela, niż przez polityka, który dziś myśli głównie o swojej partii politycznej. Poseł powinien być posłem, a nie bezmyślną maszynką do głosowania w rękach góry partyjnej. W takich warunkach widzę szansę na budowanie społeczeństwa obywatelskiego. Kto się nie boi zmian ma szansę na rozwój, stagnacja nic dobrego nikomu nie przyniesie. Znajmy tych, na których oddajemy głos. Orła w kurniku nie znajdziesz, ale ciekawe czy na rosół bierzesz pierwszego, lepszego kurczaka?
Naród, lepiej: obywatele, wyłaniają z siebie klasę polityczną
i ta klasa reprezentuje jakąś przeciętną społeczną;
pisałem: nie znajdziesz orła w kurniku, choćby każda kura za orła się uważała.........................................Klasy politycznej nie wybiera Naród. Naród co najwyżej wybiera spośród paru Panów, którzy mają największe poparcie. Oni potem wybierają nam resztę, dlatego uważam, że dla lepszego doboru rządzących trzeba zmienić ordynację wyborczą. J O W przewietrzy nam Sejm, bo zgadzam się z Tobą, że rządzący w obecnym układzie nie zajmą się naprawianiem świata. Organizacje społeczne z pewnością będą miały lepszy kontakt z posłem wybranym przez obywatela, niż przez polityka, który dziś myśli głównie o swojej partii politycznej. Poseł powinien być posłem, a nie bezmyślną maszynką do głosowania w rękach góry partyjnej. W takich warunkach widzę szansę na budowanie społeczeństwa obywatelskiego. Kto się nie boi zmian ma szansę na rozwój, stagnacja nic dobrego nikomu nie przyniesie. Znajmy tych, na których oddajemy głos. Orła w kurniku nie znajdziesz, ale ciekawe czy na rosół bierzesz pierwszego, lepszego kurczaka?
Re: W krainie ŻYJĄTEK bożych
//Klasy politycznej nie wybiera Naród. Naród co najwyżej wybiera spośród paru Panów, którzy mają największe poparcie. Oni potem wybierają nam resztę, dlatego uważam, że dla lepszego doboru rządzących trzeba zmienić ordynację wyborczą. J O W przewietrzy nam Sejm, bo zgadzam się z Tobą, że rządzący w obecnym układzie nie zajmą się naprawianiem świata.//
Bogaty gangster sterroryzuje lub kupi swój okręg wyborczy, wejdzie do Sejmu i naprawi świat!
//Organizacje społeczne z pewnością będą miały lepszy kontakt z posłem wybranym przez obywatela, niż przez polityka, który dziś myśli głównie o swojej partii politycznej. Poseł powinien być posłem, a nie bezmyślną maszynką do głosowania w rękach góry partyjnej. //
W moim odczuciu JOW niczego dobrego nie gwarantują, wręcz pomniejszają szansę racjonalnego rządzenia
460 Napoleonów, toż to się nigdy kupy trzymać nie będzie. Partie, dyscyplina partyjna, gabinet cieni, partyjne programy...
Jest to wszystko niedoskonałe, ale wydaje mi się lepsze od JOW. Partie są mimo wszystko szkołami współpracy i kompromisu.
//W takich warunkach widzę szansę na budowanie społeczeństwa obywatelskiego. Kto się nie boi zmian ma szansę na rozwój, stagnacja nic dobrego nikomu nie przyniesie. Znajmy tych, na których oddajemy głos. Orła w kurniku nie znajdziesz, ale ciekawe czy na rosół bierzesz pierwszego, lepszego kurczaka?
Eksperymenty społeczne są bardzo drogie. Jestem ich przeciwnikiem.
Warto eksperymentować w bardzo małej skali i jeśli eksperyment się powiedzie, powoli skalę rozszerzać.
Wybieram najlepszego, moim zdaniem, partyjnego kurczaka.
Bogaty gangster sterroryzuje lub kupi swój okręg wyborczy, wejdzie do Sejmu i naprawi świat!
//Organizacje społeczne z pewnością będą miały lepszy kontakt z posłem wybranym przez obywatela, niż przez polityka, który dziś myśli głównie o swojej partii politycznej. Poseł powinien być posłem, a nie bezmyślną maszynką do głosowania w rękach góry partyjnej. //
W moim odczuciu JOW niczego dobrego nie gwarantują, wręcz pomniejszają szansę racjonalnego rządzenia
460 Napoleonów, toż to się nigdy kupy trzymać nie będzie. Partie, dyscyplina partyjna, gabinet cieni, partyjne programy...
Jest to wszystko niedoskonałe, ale wydaje mi się lepsze od JOW. Partie są mimo wszystko szkołami współpracy i kompromisu.
//W takich warunkach widzę szansę na budowanie społeczeństwa obywatelskiego. Kto się nie boi zmian ma szansę na rozwój, stagnacja nic dobrego nikomu nie przyniesie. Znajmy tych, na których oddajemy głos. Orła w kurniku nie znajdziesz, ale ciekawe czy na rosół bierzesz pierwszego, lepszego kurczaka?
Eksperymenty społeczne są bardzo drogie. Jestem ich przeciwnikiem.
Warto eksperymentować w bardzo małej skali i jeśli eksperyment się powiedzie, powoli skalę rozszerzać.
Wybieram najlepszego, moim zdaniem, partyjnego kurczaka.
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Re: W krainie ŻYJĄTEK bożych
Bogaty gangster sterroryzuje lub kupi swój okręg wyborczy, wejdzie do Sejmu i naprawi świat!.................Bogaty gangster może dzisiaj kupić sobie bez specjalnego terroru miejsce na liście. Dla niepoznaki trójkę :)
W moim odczuciu JOW niczego dobrego nie gwarantują, wręcz pomniejszają szansę racjonalnego rządzenia
460 Napoleonów, toż to się nigdy kupy trzymać nie będzie. Partie, dyscyplina partyjna, gabinet cieni, partyjne programy...
Jest to wszystko niedoskonałe, ale wydaje mi się lepsze od JOW. Partie są mimo wszystko szkołami współpracy i kompromisu.................460 posłów, nie Napoleonów. Dzisiaj mamy w Sejmie pięciu Napoleonów, którzy resztę mierną, ale wierną dobierają wedle swego uznania. W Europie Francja, Wielka Brytania, Niemcy nie upadły pod JOW. Ordynacja wyborcza niczego nie może zagwarantować, może stworzyć lepszą reprezentację społeczną w Sejmie, a o to przecież nam chodzi. JOW nie wyklucza partii, za to pozycja w partii jest zależna od popularności posła w okręgu, nie od ilości wazeliny. Dobry, merytoryczny polityk doskonale poradzi sobie pod nową ordynacją. Współpraca i kompromis będzie potrzebna przed wyborami, ponieważ tylko najlepszy wynik daje posadę posła. Zbliżone do siebie poglądowo stronnictwa będą się musiały porozumieć. Zróbmy w końcu porządek z partyjniactwem i obietnicami bez pokrycia.
Eksperymenty społeczne są bardzo drogie. Jestem ich przeciwnikiem.
Parto eksperymentować w bardzo małej skali i jeśli eksperyment się powiedzie, powoli skalę rozszerzać.
Wybieram najlepszego, moim zdaniem, partyjnego kurczaka..................Twój wybór. JOW to nie eksperyment, najpotężniejsze państwa Europy go stosują, także wybory do naszego Senatu odbyły się w ten sposób. Nie bójmy się nowego, spróbujmy nowe zrozumieć.
W moim odczuciu JOW niczego dobrego nie gwarantują, wręcz pomniejszają szansę racjonalnego rządzenia
460 Napoleonów, toż to się nigdy kupy trzymać nie będzie. Partie, dyscyplina partyjna, gabinet cieni, partyjne programy...
Jest to wszystko niedoskonałe, ale wydaje mi się lepsze od JOW. Partie są mimo wszystko szkołami współpracy i kompromisu.................460 posłów, nie Napoleonów. Dzisiaj mamy w Sejmie pięciu Napoleonów, którzy resztę mierną, ale wierną dobierają wedle swego uznania. W Europie Francja, Wielka Brytania, Niemcy nie upadły pod JOW. Ordynacja wyborcza niczego nie może zagwarantować, może stworzyć lepszą reprezentację społeczną w Sejmie, a o to przecież nam chodzi. JOW nie wyklucza partii, za to pozycja w partii jest zależna od popularności posła w okręgu, nie od ilości wazeliny. Dobry, merytoryczny polityk doskonale poradzi sobie pod nową ordynacją. Współpraca i kompromis będzie potrzebna przed wyborami, ponieważ tylko najlepszy wynik daje posadę posła. Zbliżone do siebie poglądowo stronnictwa będą się musiały porozumieć. Zróbmy w końcu porządek z partyjniactwem i obietnicami bez pokrycia.
Eksperymenty społeczne są bardzo drogie. Jestem ich przeciwnikiem.
Parto eksperymentować w bardzo małej skali i jeśli eksperyment się powiedzie, powoli skalę rozszerzać.
Wybieram najlepszego, moim zdaniem, partyjnego kurczaka..................Twój wybór. JOW to nie eksperyment, najpotężniejsze państwa Europy go stosują, także wybory do naszego Senatu odbyły się w ten sposób. Nie bójmy się nowego, spróbujmy nowe zrozumieć.
Re: W krainie ŻYJĄTEK bożych
Nie jest mi dana łaska wiary.
W kwestiach polityki też.
Uprawa ryżu nieźle wychodzi w Chinach i Indii.
W Pruszczu Gdańskim raczej nie wyjdzie.
Pieriestrojka polskich dusz nie zaczęła się jeszcze zaczynać.
Ich stan na dziś przygnębia mnie.
Rozum śpi, hasają upiory i mają się świetnie.
W kwestiach polityki też.
Uprawa ryżu nieźle wychodzi w Chinach i Indii.
W Pruszczu Gdańskim raczej nie wyjdzie.
Pieriestrojka polskich dusz nie zaczęła się jeszcze zaczynać.
Ich stan na dziś przygnębia mnie.
Rozum śpi, hasają upiory i mają się świetnie.
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Re: W krainie ŻYJĄTEK bożych
O JOW pisali m.in. Joanna i Andrzej Gwiazdowie:
http://nowyobywatel.pl/2013/03/28/o-jow-ach-krytycznie/
Artykuł daje do myślenia:)
W książce Krzysztofa Dubińskiego „Magdalenka. Transakcja epoki. Notatki z poufnych spotkań Kiszczak – Wałęsa” z 1990 r. (właśnie ją czytam) poruszana jest kwestia doboru ludzi, którzy mieli omawiać sprawy dotyczące nas wszystkich (słowa Czesława Kiszczaka: ..."Skład "okrągłego stołu" nie powinien być statyczny: powinien zapewnić udział w obradach wybitnym specjalistom oraz bezstronnym, uznanym autorytetom. Z udziału musiałyby być wyłączone jedynie osoby dążące do destrukcji ustroju, a więc czynniki ekstremalne, programowo konfrontacyjne, dyspozycyjne i zasilane materialnie ze strony sił zewnętrznych"...).
To były trudne rozmowy prowadzone w środowisku, gdzie funkcjonował i beton partyjny, i krzykacze, i posiadacze jedynej prawdy. Czy taki pressing dobrze oddziałał na jakość obrad "okrągłego stołu"? Czy jest ważny?
http://nowyobywatel.pl/2013/03/28/o-jow-ach-krytycznie/
Artykuł daje do myślenia:)
W książce Krzysztofa Dubińskiego „Magdalenka. Transakcja epoki. Notatki z poufnych spotkań Kiszczak – Wałęsa” z 1990 r. (właśnie ją czytam) poruszana jest kwestia doboru ludzi, którzy mieli omawiać sprawy dotyczące nas wszystkich (słowa Czesława Kiszczaka: ..."Skład "okrągłego stołu" nie powinien być statyczny: powinien zapewnić udział w obradach wybitnym specjalistom oraz bezstronnym, uznanym autorytetom. Z udziału musiałyby być wyłączone jedynie osoby dążące do destrukcji ustroju, a więc czynniki ekstremalne, programowo konfrontacyjne, dyspozycyjne i zasilane materialnie ze strony sił zewnętrznych"...).
To były trudne rozmowy prowadzone w środowisku, gdzie funkcjonował i beton partyjny, i krzykacze, i posiadacze jedynej prawdy. Czy taki pressing dobrze oddziałał na jakość obrad "okrągłego stołu"? Czy jest ważny?
Re: W krainie ŻYJĄTEK bożych
Polityczne obrady i polityka to NIGDY nie jest debata bogów ani aniołów
jak uszczęśliwić ludzkość, to przeważnie ciągłe zderzanie się interesów.
Czasem jest w pewnym stopniu brany pod uwagę interes państwa.
Kiszczak i Jaruzelski czuli ciężar odpowiedzialności za państwo,
INTERESÓW PRYWATNYCH NIE MIELI. Troskę o własną dupę przypisują im pospolitacy,
dla których dupa własna to dobro najwyższe.
Po drugiej okrągłej stronie było wielu ludzi interesu,
którzy chcieli wywłaszczyć "komunę" by kosztem byłej nomenklatury "jakoś się wyżywić".
Aparat partyjny, szczególnie ten wierzący, też czuł się zagrożony.
Pieszczoszkowie "komuny", czerwoni niegdyś koniunkturaliści, mieli dużo czasu by się przefarbować
i zbiec przed krachem z socjalistycznego okrętu.
Okrągły stół, generalnie, był aktem olbrzymiej mądrości i dojrzałości elit obu stron.
Zapobiegł temu, by "poszli nasi w bój bez broni" lub "z visami na tygrysy".
jak uszczęśliwić ludzkość, to przeważnie ciągłe zderzanie się interesów.
Czasem jest w pewnym stopniu brany pod uwagę interes państwa.
Kiszczak i Jaruzelski czuli ciężar odpowiedzialności za państwo,
INTERESÓW PRYWATNYCH NIE MIELI. Troskę o własną dupę przypisują im pospolitacy,
dla których dupa własna to dobro najwyższe.
Po drugiej okrągłej stronie było wielu ludzi interesu,
którzy chcieli wywłaszczyć "komunę" by kosztem byłej nomenklatury "jakoś się wyżywić".
Aparat partyjny, szczególnie ten wierzący, też czuł się zagrożony.
Pieszczoszkowie "komuny", czerwoni niegdyś koniunkturaliści, mieli dużo czasu by się przefarbować
i zbiec przed krachem z socjalistycznego okrętu.
Okrągły stół, generalnie, był aktem olbrzymiej mądrości i dojrzałości elit obu stron.
Zapobiegł temu, by "poszli nasi w bój bez broni" lub "z visami na tygrysy".
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Re: W krainie ŻYJĄTEK bożych
O JOW pisali m.in. Joanna i Andrzej Gwiazdowie:
http://nowyobywatel.pl/2013/03/28/o-jow-ach-krytycznie/
Artykuł daje do myślenia:).........Jest o czym myśleć, pewnie jest więcej argumentów, które można postawić przeciw JOW, jednak uważam, że to lepsze rozwiązanie, niż obecna ordynacja.
W książce Krzysztofa Dubińskiego „Magdalenka. Transakcja epoki. Notatki z poufnych spotkań Kiszczak – Wałęsa” z 1990 r. (właśnie ją czytam) poruszana jest kwestia doboru ludzi, którzy mieli omawiać sprawy dotyczące nas wszystkich (słowa Czesława Kiszczaka: ..."Skład "okrągłego stołu" nie powinien być statyczny: powinien zapewnić udział w obradach wybitnym specjalistom oraz bezstronnym, uznanym autorytetom. Z udziału musiałyby być wyłączone jedynie osoby dążące do destrukcji ustroju, a więc czynniki ekstremalne, programowo konfrontacyjne, dyspozycyjne i zasilane materialnie ze strony sił zewnętrznych"...).
To były trudne rozmowy prowadzone w środowisku, gdzie funkcjonował i beton partyjny, i krzykacze, i posiadacze jedynej prawdy. Czy taki pressing dobrze oddziałał na jakość obrad "okrągłego stołu"? Czy jest ważny?........................Najgorzej dyskutuje się z posiadaczami jedynej prawdy:) Okrągły stół, to moim zdaniem, najważniejsze wydarzenie w PRL. Władza zasiadła po dekadzie przepychanek do stołu , by rozmawiać, lepiej późno, niż wcale. Z tego co pamiętam po obu stronach barykady trzeba było studzić emocje. Stronie rządowej nie podobali się niektórzy działacze opozycji. Dobór osób był powodem opóźnienia obrad. Działacze PZPR dostali niezłą wyprawkę, by ukoić żal dzielenia się władzą. Koszty tamtych kompromisów ponosimy do dzisiaj. Dobrze się stało, że Polak z Polakiem, mimo przepaści ideologicznej, potrafili się dogadać. Dogadywali się w willi pana Kiszczaka, który kuchnię miał przednią : "Obiad rozpoczynały przystawki zimne: śledź Remoulade, ryba po grecku, galantyna z kaczki, potem na gorąco boeuf Stroganow. Następnie zupa ogórkowa, szaszłyk z polędwicy z pieczarkami, devolay ze schabu, frytki, surówka z selera, marchewka z groszkiem. Na deser kompot śliwkowy, kawa, herbata, napoje zimne, z alkoholi – białe i czerwone wino, wódka czysta, dla chętnych – piwo. Na kolację półmisek wędlin i dania ciepłe, bigos po staropolsku, krokiety w sosie węgierskim oraz pieczywo, masło, rozmaite dodatki, kawę, herbatę, napoje zimne i wódkę. Późnym wieczorem, gen. Kiszczak zapraszał wszystkich do niewielkiej winiarni na dolnym półpiętrze Magdalenki. Wojskowi kelnerzy podawali 70% pejsachówkę, koniak i kawę" Takie jadło z pewnością studziło głowy:)
http://nowyobywatel.pl/2013/03/28/o-jow-ach-krytycznie/
Artykuł daje do myślenia:).........Jest o czym myśleć, pewnie jest więcej argumentów, które można postawić przeciw JOW, jednak uważam, że to lepsze rozwiązanie, niż obecna ordynacja.
W książce Krzysztofa Dubińskiego „Magdalenka. Transakcja epoki. Notatki z poufnych spotkań Kiszczak – Wałęsa” z 1990 r. (właśnie ją czytam) poruszana jest kwestia doboru ludzi, którzy mieli omawiać sprawy dotyczące nas wszystkich (słowa Czesława Kiszczaka: ..."Skład "okrągłego stołu" nie powinien być statyczny: powinien zapewnić udział w obradach wybitnym specjalistom oraz bezstronnym, uznanym autorytetom. Z udziału musiałyby być wyłączone jedynie osoby dążące do destrukcji ustroju, a więc czynniki ekstremalne, programowo konfrontacyjne, dyspozycyjne i zasilane materialnie ze strony sił zewnętrznych"...).
To były trudne rozmowy prowadzone w środowisku, gdzie funkcjonował i beton partyjny, i krzykacze, i posiadacze jedynej prawdy. Czy taki pressing dobrze oddziałał na jakość obrad "okrągłego stołu"? Czy jest ważny?........................Najgorzej dyskutuje się z posiadaczami jedynej prawdy:) Okrągły stół, to moim zdaniem, najważniejsze wydarzenie w PRL. Władza zasiadła po dekadzie przepychanek do stołu , by rozmawiać, lepiej późno, niż wcale. Z tego co pamiętam po obu stronach barykady trzeba było studzić emocje. Stronie rządowej nie podobali się niektórzy działacze opozycji. Dobór osób był powodem opóźnienia obrad. Działacze PZPR dostali niezłą wyprawkę, by ukoić żal dzielenia się władzą. Koszty tamtych kompromisów ponosimy do dzisiaj. Dobrze się stało, że Polak z Polakiem, mimo przepaści ideologicznej, potrafili się dogadać. Dogadywali się w willi pana Kiszczaka, który kuchnię miał przednią : "Obiad rozpoczynały przystawki zimne: śledź Remoulade, ryba po grecku, galantyna z kaczki, potem na gorąco boeuf Stroganow. Następnie zupa ogórkowa, szaszłyk z polędwicy z pieczarkami, devolay ze schabu, frytki, surówka z selera, marchewka z groszkiem. Na deser kompot śliwkowy, kawa, herbata, napoje zimne, z alkoholi – białe i czerwone wino, wódka czysta, dla chętnych – piwo. Na kolację półmisek wędlin i dania ciepłe, bigos po staropolsku, krokiety w sosie węgierskim oraz pieczywo, masło, rozmaite dodatki, kawę, herbatę, napoje zimne i wódkę. Późnym wieczorem, gen. Kiszczak zapraszał wszystkich do niewielkiej winiarni na dolnym półpiętrze Magdalenki. Wojskowi kelnerzy podawali 70% pejsachówkę, koniak i kawę" Takie jadło z pewnością studziło głowy:)
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 2 guests