Język domowy - RATUJMY DUSZE!

Główny temat.

Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy

jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

Re: Język domowy - RATUJMY DUSZE!

Post by jan » Mon May 06, 2013 5:15 pm

Dom i (lub) środowisko budują osobowość,
świadomie lub nieświadomie, mniej lub bardziej umiejętnie, kształtują jednostkę -
która również wnosi w wychowawczy proces swój komponent.

Produkt może być aspołeczny, który społeczeństwo, kierując się pragmatyzmem,
musi izolować, do uśmiercania włącznie.

To, co napisałem wyżej nie przeczy mojej hipotezie.

Społeczeństwa nie stać, by przy każdym z nas postawić nianię, psychologa czy psychiatrę
Musi istnieć sąd, wyroki i więzienia...

Ideałem byłoby, by prawotwórcami i sędziami byli DOJRZALI LUDZIE,
a nie tępi doktrynerzy, liternicy prawa.
jan urbanik

Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.

Ykpon
Członek Stowrzyszenia
Posts: 182
Joined: Wed Jul 13, 2011 6:56 am

Re: Język domowy - RATUJMY DUSZE!

Post by Ykpon » Tue May 07, 2013 11:24 am

Małe dziecko jest nastawione na siebie i, przyznajmy to, rozkosznie samolubne. Dorastając uczy się (nieraz dość boleśnie), że trzeba brać pod uwagę także potrzeby innych. Poprzez kontakt z rówieśnikami i dorosłymi nabywa pewnej dojrzałości społecznej, która polega na wypracowaniu takiej równowagi, która pozwala na uzyskanie maksymalnej części własnych oczekiwań bez obawy agresji ze strony innych. Nie darmo jedynacy mają kłopoty przy pierwszych wejściach w grupy, zaś dzieci z rodzin wielodzietnych – nie.

Dzieci rosną, dorastają, stają się dorosłe. Zderzają się z coraz to nowymi problemami i muszą cały czas zachowywać się w taki sposób, żeby być akceptowanymi (już to przez grupę, już przez społeczeństwo). Jednym przychodzi to łatwiej, innym trudniej. Niektórym mogą zdarzyć się wyskoki, które ład społeczny karze. Tu mogą się przydawać tacy, którzy są skłonni podawać pomocną dłoń. Z tym, że taki osobnik musi chcieć tę dłoń przyjąć.

Zawsze znajdzie się jednak pewna nieliczna grupa, która nie jest zdolna do hamowania własnych wybujałych potrzeb, uważając, że liczy się tylko ich dobro. To z nich, pozbawionych empatii, a często i innych wyższych uczuć, wywodzą się różnej maści przestępcy najcięższego kalibru, albo i zwykli degeneraci, odrzucający normy obowiązujące w społeczeństwie. I tu właśnie nie ma opcji dobry-zły, niezależnie od tego, ilu społeczników zechciałoby się nimi zainteresować, swój czas poświęcić i przekonywać, że zło nie popłaca.

Pozdrawiam
Ykpon

jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

Re: Język domowy - RATUJMY DUSZE!

Post by jan » Tue May 07, 2013 5:56 pm

//niezależnie od tego, ilu społeczników zechciałoby się nimi zainteresować,
swój czas poświęcić i przekonywać, że zło nie popłaca//

Nie da się usiąść i przekonać kogoś, że zło nie popłaca,
nie da się wychować młodych ludzi w tramwaju pouczaniem, że należy tak i tak.
Kiedy słyszę staruchów, czasem młodszych ode mnie, jak wychowują, to...
będę delikatny: to im się niesympatycznie dziwię.

Jedyny sposób skutecznego dobrego wychowanie - to zachowanie.
Kiedy Marcin "wychowuje", to się Marcin zachowuje.

Niewychowani rodzice hodują niewychowane dzieci,
szkoła "nie wychowuje a naucza", Polska buduje stadiony, akwaparki i inne puste skorupy
i ma a złe bezradnemu Tuskowi, że nie jest cudotwórcą.

Społecznicy, są to ludzie, którzy z doświadczenia i nauki wiedzą mniej więcej
jak funkcjonuje państwo i społeczeństwo, i nie chcą się wstydzić za polski bardak.

Szukają rozwiązań, które w jakiś sposób załatają dziury zostawione przez nieudolne, bardakotwórcze państwo,
w którym zamiast elit rządzi parobczaństwo - bo elit, odpowiedzialnej klasy opiniotwórczej nie ma pod dostatkiem.

Jeśli wstyd i przygnębienie bardakiem nie wygeneruje prądów powodujących społeczne zaangażowanie,
to wygeneruje BUNT, który nas zgubi.
Ten BUNT może zwyciężyć kartką wyborczą, tak jak hitlerowcy w Republice Weimarskiej.

I wtedy nastąpi era Kaczyńskiego-Rydzyka-Dudy-Macierewicza.
To będzie czas, kiedy ROZUM UMARŁ, NASTAŁ CZAS UPIORÓW.
jan urbanik

Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.

Ykpon
Członek Stowrzyszenia
Posts: 182
Joined: Wed Jul 13, 2011 6:56 am

Re: Język domowy - RATUJMY DUSZE!

Post by Ykpon » Wed May 08, 2013 7:58 am

Zgadzam się generalnie, jednak chciałbym coś uściślić.

Przejście od zła do dobra bywa rzekomo możliwe, gdy osobnik zły napotka osobę życzliwą, która poświęci mu odpowiednio dużo czasu, zainteresowania i troski. Która pokaże mu inne światy i zaciekawi uczciwą ścieżką życia.

Z początku bardzo w to wątpiłem, ale chyba zbyt szeroko przyjmowałem grono ewentualnych nawróconych. Po zastanowieniu doszedłem do przekonania, że poprawa może mieć miejsce – z tym, że taka przemiana jest możliwa jedynie do pewnego momentu, kiedy ten człowiek nie zdąży jeszcze złem nasiąknąć na dobre. Czyli że możliwy jest dobry wpływ jedynie na jednostki młode, które nie zdążyły jeszcze zbytnio wytarzać się w złu i nie do końca są pewne, którą drogę wybrać. W wieku bardziej zaawansowanym jest już po wszystkim i (przynajmniej statystycznie) nikt i nic już nie pomoże. Młody chuligan jest, być może, do odzysku. Starszy bandyta - już nie.

A to bardzo ogranicza stosowanie proponowanej definicji człowieka złego.

Pozdrawiam
Ykpon

Maras
Członek Stowrzyszenia
Posts: 354
Joined: Thu Jul 05, 2012 9:02 am

Re: Język domowy - RATUJMY DUSZE!

Post by Maras » Wed May 08, 2013 1:51 pm

Nie da się usiąść i przekonać kogoś, że zło nie popłaca,
nie da się wychować młodych ludzi w tramwaju pouczaniem, że należy tak i tak.
Kiedy słyszę staruchów, czasem młodszych ode mnie, jak wychowują, to...
będę delikatny: to im się niesympatycznie dziwię.....................Gratuluję podejścia do człowieka. Czytam, czytam i zgadzam się z Tobą. Kiedyś ktoś mi powiedział, że nie ma ludzi do końca złych. Jak sobie wyobrazimy dzieciątko, które przyszło na świat, wierzyć się nie chce, że za kilkanaście lat dzidziuś może stać się przestępcą. Ten mały człowiek, w zależności od środowiska czy samych rodziców ma różne wzorce do naśladowania. Nawet, jeśli człowiek ma 40 lat jest szansa na powrót do społeczeństwa i w miarę normalne życie. Człowieka nie należy skreślać, choć zdarza się, że sam się skreśla. Wychowanie człowieka jest moim zdaniem najtrudniejszą rzeczą na świecie, praca, praca, praca, końca nie widać. Pozdrawiam.

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 5 guests